Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: buba »

Ruszamy ze stacji kolejowej Wałbrzych Główny. Przy peronach krótkie przepakowanie w miłych dla oka klimatach.

Obrazek

Początkowy odcinek trasy tuptamy przez miasto.

Obrazek

Obrazek

I wyłazimy prosto na "Adrię" - knajpę, gdzie 10 lat temu mieliśmy okazję chwilę posiedzieć przy okazji zlotu z forum sudeckiego.

Obrazek

Mamy bardzo miłe wspomnienia z tego miejsca! Tak to wtedy bywało:

Obrazek

Obrazek

Jakiś czas temu obiło mi się o uszy, że Adria zakończyła swą działalność. W sklepie obok jednak dowiadujemy się, że ogólnie wciąż działa i ma się dobrze. Acz akurat my trafiliśmy dziś w zły termin - urlop właścicieli. I w sumie chyba dobrze, że tak wyszło. Z sentymentu do tego miejsca pewnie byśmy na jakieś piwko wstąpili - i to byłoby to pół godziny, którego potem by nam bardzo zabrakło. My o tym w słoneczne południe jeszcze nie wiedzieliśmy. Ale los pewnikiem znał przyszłość i jak zwykle dobrze naszymi ścieżkami pokierował! Są więc tylko szybkie zakupy i nurkujemy pod malowniczy wiadukt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dziś towarzyszy nam zalana słońcem droga i zapach topiącego się asfaltu. Jakże inaczej tu wszystko wyglądało podczas poprzedniego pobytu!

Obrazek

Opuszczony kościół miga nam gdzieś z daleka.

Obrazek

Z głównej drogi skręcamy w bok. Od razu zaczyna być jeszcze sympatyczniej (choć w Wałbrzychu to chyba wszędzie jest miło :) Po pierwsze płytówka.

Obrazek

Po drugie - osiedle wagono-baraków!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatnie domostwa i pranie suszące się na widokowych łąkach.

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy w las. Cienisty i bzyczący tysiącem much, komarów, strzyżaków i wszystkiego innego latającego badziewia. Może tu coś zdechło? Albo toto nie lubi słońca i masowo się ukryło w cienistościach? Z ulgą wychodzimy na kolejne mniej lub bardziej widokowe polany.

Obrazek

Obrazek

Miejski krajobraz o dużym zróżnicowaniu - są i bloki, i kościoły, i wyrobiska, i kolejowy załadunek żwiru.

Obrazek

Obrazek

No i kopalnie oczywiście! Jeśli ktoś potrafi zlokalizować jakie to szyby to byłabym bardzo wdzięczna. Jest to widoczne z niebieskiego szlaku przed Barbarką.

Obrazek

Obrazek

Kamieniołom na Barbarce jest dosyć łatwo przegapić.

Obrazek

I znów na przemian - cieniste lasy...

Obrazek

Obrazek

... i wygrzane łąki nad Glinikami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Miejskie zabudowania Glinika Nowego dziwnie wyglądają w tym leśno-łąkowym krajobrazie.

Obrazek

Kawałek przez teren zabudowany szlak idzie asfaltem. Słupów ci tu dostatek.

Obrazek

Obrazek

Zabudowania pełne różnej maści drzwi...

Obrazek

Mijamy niewielki kościółek.

Obrazek

Obrazek

Jest dziś szansa wejścia do środka. Ale jakoś wybitnie nie mam na to ochoty. Właśnie szykuje się pogrzeb. Na środku stoi już katafalk, świeczniki, schodzą się ludzie. Udaje się podsłuchać, że nieboszczyk (którego właśnie wiozą w naszą stronę) zmarł na jakąś dziwną chorobę. Są też rozmowy zahaczające o metafizykę (oględnie mówiąc). Atmosfera nie zachęca do pozostania, zwiedzania czy oddawania się modlitwie lub medytacji. Jakby coś iskrzyło w powietrzu. Spadamy stąd i to w podskokach!

Pniemy się na zbocza góry Gliniczek. Towarzyszy nam mały wąwozik o czerwonawych zboczach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W okolicach szczytu robi się nieco hmmm... przestrzennie?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stwierdzamy, że to dobre miejsce, aby wciągnąć drugie śniadanie.

Obrazek

A tu żesmy sobie trochę poszli w złą stronę. Ale były tego plusy - bardzo ładna ta droga!

Obrazek

Obrazek

Pierwszy raz widzę kałuże tak szczelnie zarosłe rzęsą wodną. Ciekawie wyglądają żyjące w nich żaby, jak się wyłaniają - to jak jakis potwór z bagien!

Obrazek

Łąki nad Unisławiem zachwycą każdego miłośnika płowych barw!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Modrzewiowa firanka przegradza leśne ścieżki.

Obrazek

No i Unisław. Kolejna miejscowość, przez którą trzeba dziś przemaszerować.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wygląda na szczątki wagonu.

Obrazek

A obok chyba kiedyś był dom. Wystrój posesji więc ogólnie spójny i utrzymany w konwencji.

Obrazek

Są też szopy - całkiem sporych gabarytów.

Obrazek

Kościół ładnie się prezentuje na tle błękitów.

Obrazek

A ten rulon siana wygląda jakby próbował się ukryć w trawie! Pewnie mu dobrze na słońcu i nie chce, żeby go zawieźli do stodoły! ;)

Obrazek

Przygotowali nam drewno na ognisko! :P

Obrazek

Obrazek

Przeszukiwanie ceglanego skarbca.

Obrazek

To nie przypadek. Od czasu zeszłorocznego wyjazdu do Bułgarii i znalezienia tam świnio-niedźwiedzia na cegłowisku - zawsze tak się kończy!

Obrazek

Tym razem niestety rude gruzowisko nie jest tak obfite w cenne artefakty.

W dalszą trasę idziemy żwirową drogą, która wbija pomiędzy Stożek Wielki i Bukowiec. Góra więc z prawej, góra z lewej, a my sobie pełzniemy przez łagodne wzniesienia szumiących łąk.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mijają nas dwa pojazdy. Traktor zwożący siano.

Obrazek

I szalony Białorusin biorący zakręty ze zgrzytem opon. Co go tu przywiało na polne, dolnośląskie dróżki?

Obrazek

Choć z drugiej strony podobną rozkminę mogli mieć lokalsi nad jakims białoruskim bagnem, gdy dziwny busio spadł tam z księżyca ;)

Mijamy głaz pamiątkowy postawiony na miejscu tajemniczego morderstwa sprzed prawie 80 lat.

Obrazek

Schodzimy do Sokołowska.

Obrazek

Te bele siana to chyba jak kręgi w zbożu. Pewnie patrząc z powietrza układają się w jakieś mandale! ;)

Obrazek

Obrazek

A tu kolejne znaki od obcych? :P Co oni u licha nam chcą powiedzieć??? ;)

Obrazek

Zaułki Sokołowska.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ładnie toto wygląda na zdjęciach - tak sielsko i klimatycznie. A tak serio, na żywo, to miejscowość zrobiła na nas tym razem bardzo złe wrażenie. Tłum, hałas, zła energia. Bleeee... Szybko się stąd zmywamy.

Przy cerkwi jeszcze było słychać dyskotekowe łupanie i łaziły jakieś znudzone bandy małolatów drąc japy.

Obrazek

Przy zameczku Friedenstein już wróciła cisza i bardziej akceptowalne zagęszczenie ludziów na metr kwadratowy.

Obrazek

Ciekawe kopułki ma toto patrząc z góry! Zdjęcie niestety z lekka rozmazane, ale niestety nie zauważyłam i innego nie mam.

Obrazek

To tutaj 5 lat temu paliliśmy ognisko. W niesamowicie ciepły listopadowy wieczór! Ale że 5 lat???? Kiedy to zleciało???

Obrazek

No ale póki co nie ma co zamulać, godzina jest późna, kolorki już mocno cieplaśne, a my wciąż nie wiemy, gdzie będziemy spać. Podejście na Włostową jest prawie pionowe, kamulce uciekają spod, momentami trzeba się drapać na czworakach, zwłaszcza jak plecak ciągnie solidnie do tyłu.

Obrazek

Kabak wyrywa do przodu - wręcz biegnie. Ona tak zawsze ma jak zobaczy strome podejście. A jeszcze godzine temu, przed Sokołowskiem, na szerokiej wygodnej drodze "masakrycznie bolały ją nóżki" i "umierała ze zmęczenia". Widać wystarczy wysoka góra, aby odzyskać siły! Szkoda tylko, że na mnie to tak nie działa. Toperz z kabakiem znikają więc na horyzoncie, a ja pełzne powoli jak ślimak. Ślimaki chyba tylko nie mają wywieszonego ozora do pasa. I nie dyszą tak straszliwie ;)

Obrazek

Obrazek

Tam, gdzie nie ma widoków, też się znajdzie coś ładnego na czym można zawiesić oko. Acz toperz zawsze twierdzi, że ja sobie po prostu szukam powodu, aby nie iść i móc sobie postać ;)

No ale jak się nie cieszyć taką korzeniastą ścieżką? kwiatami? albo widząc obrazek gałęzi całkowicie oblepionych porostami??

Obrazek

Obrazek

Przy skałce czeka na mnie reszta ekipy. Już chyba jakiś czas czekają, bo zaczęli jeść suchary.

Obrazek

Na szczycie Włostowej.

Obrazek

Jest tylko jeden problem. Gdzieś tu, w tym rejonie, wprawdzie bez konkretnie wskazanego miejsca, planowaliśmy się zatrzymać na nocleg. Ale się okazuje, że ni chu chu... Nie ma szans! Pieprzone góry! Tak cholernie strome i przepaściste! Niby niepozorne pagórki, a wszystkie zbocza się walą na łeb na szyję w jakieś bezdenne kaniony. Las trzyma się korzeniami osypisk kamulców. Nie ma czegoś takiego jak kawałek równego terenu - no chyba, że na środku ścieżki. No niech to szlag! Słońce zachodzi, zaraz będzie ciemno, a my w czarnej dupie! Na gałęzi chyba będziemy spać. Jak to coś sowopodobnego, co właśnie gdzieś siedzi i ucha. Wyraźnie widać, że się z nas śmieje...

No z hamakiem - to może by tu co podziałał... Albo jakby robili namioty na szczudłach? Z regulowanymi nóżkami? Coby można je przykręcać jak w statywie - i każda mogła mieć inną wysokość?

Obrazek

Obrazek

No nie ma wyjścia idziemy dalej. Może coś się trafi?

Obrazek

Obrazek

Kabaczę w leśnym tunelu.

Obrazek

Zjeżdżamy na tyłkach...

Obrazek

Dalej jest Kostrzyna. Ładne miejsce. Widokowe! I nawet byłoby 2 metry kwadratowe dla postawienia namiotu (acz skała więc o śledziach zapomnij) tylko.... latające mrówki przybyły tu przed nami. Tysiące!

Obrazek

Obrazek

Latające gówno, które chyba się nudzi, bo włazi do oczu, uszu, nosa, nie gardzi też szczelinami plecaka czy językiem butów. Te kilka zdjęć przypłacam tym, że mnie całą oblepiły i odpluwam tym świństwem jeszcze godzine później.

Obrazek

Obrazek

Ale czego się nie robi dla sztuki! :P Może uwiecznienie tego zamglonego zachodu słońca był tego warte?? ;)

Obrazek

Obrazek

My tu gadu gadu - a spać wciąż nie ma gdzie... Nosz wychodzi, że będziemy tak leźć do rana, chyba że się wcześniej ktoś zjebie w jakąś przepaść... Nie cierpię chodzić po górach po ciemku, a tu wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nas to dziś nie ominie.

Następna górka zwie się Suchawa. Nie wchodzimy na szczyt. Zaglądamy tylko na miejsce widokowe na zboczu. A nuż tam coś?? No przestrzenie niczego sobie, chmurki porywające, kolorki śliczniusie jak z fotoszopa... ale z noclegiem dupa.

Obrazek

Obrazek

Przekąsilim conieco (no bo kolacja też sie opóźnia) i w mocnych już szarościach postanawiamy zajrzeć jeszcze w jedno miejsce. Toperz po drodze coś wypatrzył. Że to może być dla nas "plan B"

Obrazek

Jest to górka nieco niższa od tych przepaścistych "trojaczków", położona nieco z boku i szczęśliwie omijana przez szlaki. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam a i patrząc na mapę przegapiłam. Wychodzi, że nazwali ją ku czci ministra edukacji, ale dzisiaj to nas zupełnie zgrzewa ;)

Zbocza jak to zbocza - poręby, korzenie i maliniska (acz maliny coś nie obrodziły w tym roku, małe, marne i wodniste)

Obrazek

Szczyt wygląda niepozornie:

Obrazek

Widok na Suchawę.

Obrazek

Najważniejsze, że jest miejsce na namiot!!! Dokładnie jedno jedyne miejsce - idealnie dopasowane pod nasz domek! Tylko kilka kamieni wykopać, kilka bel odwalić i tralala!

Obrazek

Można siąść, odpocząć i dziękować wszelakim bóstwom, szamanom i energii kosmosu, że się jednak nad nami zlitowały! A tak mniej metafizycznie - udało się tylko dzięki temu, że "Adria" była zamknięta. Te pół godziny (a raczej jego brak) by zmienił wszystko. Toperz by nie wypatrzył łąkowego szczyciku, noc by nas zastała gdzieś przed tumanem mrówek. Może po dziś dzień byśmy się błąkali po skalistych rozpadlinach jako nocne mary, straszyli turystów i objadali ich z batoników? :P

A tak nawet dostrzegliśmy miło obłożone kamulcami miejsce ogniskowe i prowizoryczne ławy wokół niego, zrobione z powalonych pni. Jeść nawet się już nie chce. Tak na rozum wciągamy po kiełbasce. Powodzenie mają za to hektolitry zielonej herbaty. Jak to dobrze, że jednak targaliśmy tyle wody!

Obrazek

Noc przynosi wszelakie atrakcje. Po pierwsze spadające gwiazdy! To ten czas, gdy kosmos sypie nimi bez limitu. Ja wprawdzie widziałam tylko dwie, ale dwa życzenia - zawsze coś! Zwłaszcza, że te "gwiezdne" zazwyczaj mi się spełniają! :) Toperz i kabak widzieli ich z kilkanaście. Może dlatego, że cały czas siedzą i patrzą w niebo, a ja ciągle coś robie - albo dokładam do ogniska, albo układam bety w namiocie, albo herbatkę mieszam. Więc podnoszę łeb głównie na okrzyki: "leci", "teraz!", "ale gigant!", więc zwykle jest już za późno ;)

Mamy też czeski pokaz fajerwerków. Patrząc kątem oka, początkowo myśleliśmy, że to burza, no bo coś się błyska nad horyzontem. Ale okazuje się jednak, że bardziej kolorowo i pióropuszowo niż naturalne pioruny mogą zaoferować. Nie wiem co za święto tam mają, ale piorą porządnie!

A dla melomanów też się coś znajdzie - np. łupanie muzyki z Sokołowska słychać aż tu... Tam to chyba szyby w oknach drżą, a co spokojniejsi mieszkańcy przeklinają moment nadania tytułu "najpiękniejszej wsi dolnoślaskiej", bo takie rzeczy zazwyczaj wabią te wszystkie dzikie tłumy żądne rozrywek...

Jest też świst wiatru, łopotanie namiotu i wygodna karimatka z ciepłym śpiworkiem, w który można się zatulić. Nie ma nic lepszego jak udany nocleg po obfitym w wydarzenia i emocje dniu. Dobranoc!!!!!!! :)


cdn
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105113
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: Piotrek »

buba pisze: piątek 01 wrz 2023, 20:46ten rulon siana
[...]
buba pisze: piątek 01 wrz 2023, 20:46Te bele siana
[...]
buba pisze: piątek 01 wrz 2023, 20:46Traktor zwożący siano
Jako wytrawna mieszczka masz prawo nie odróżniać siana od słomy. Jednak wytrawnej turystce takie mylenie nazw nie przystoi.
Pokazuję i objaśniam:
- siano to skoszone i wysuszone trawy i inne chwasty rosnące na łąkach, pastwiskach itp.;
- słoma to wysuszone pozostałości po zżętych zbożach.
Stogi obydwu (coraz rzadsze niestety) bardzo różnie rokują jako miejsca noclegowe. Aromatyczne doznania oferują podobne, jednak siano to gwarancja większej miękkości. Słoma natomiast oferuje większą ochronę przed zimnem. :)

PS. W dobie mechanicznego zbioru i prasowania w rulony lub kostki rozważania powyższe jakby tracą na wartości. A szkoda. Chętnie spędził bym jeszcze raz noc w stogu...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170025
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: Sten »

Co też Ci się marzy na stare lata ...? :lol:
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105113
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: Piotrek »

Sten pisze: sobota 02 wrz 2023, 17:10Co też Ci się marzy na stare lata ...? :lol:
Taki dawny "krajobraz z biedronką"...
Biedronka

dzień dyszał w błękitnym sosie nieba
nielitościwie prażony słońcem pachniał
zmiętą trawą i trawą z miętą
ona leżała obok w tej potarganej bliskości
a po jej nagich plecach szła biedronka
wielka niestosowność sześciu łapek
i czerwono czarnego wzoru na przestworze
dziewczęcej skóry raziła swym ruchem

zerwaną trawką spłoszył owada
ową niekonsekwencję w spokoju
biedroneczko leć do nieba przynieś mi

co właściwie miała by przynieść

28-03-2011
:wink:
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170025
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: Sten »

:roll:
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: buba »

Piotrek pisze: sobota 02 wrz 2023, 11:51
buba pisze: piątek 01 wrz 2023, 20:46ten rulon siana
[...]
buba pisze: piątek 01 wrz 2023, 20:46Te bele siana
[...]
buba pisze: piątek 01 wrz 2023, 20:46Traktor zwożący siano
Jako wytrawna mieszczka masz prawo nie odróżniać siana od słomy. Jednak wytrawnej turystce takie mylenie nazw nie przystoi.
Pokazuję i objaśniam:
- siano to skoszone i wysuszone trawy i inne chwasty rosnące na łąkach, pastwiskach itp.;
- słoma to wysuszone pozostałości po zżętych zbożach.

Ale jak to odróżnic z odległosci kilkudziesięciu metrów w formie sprasowanej? Z bliska bym pewnie zobaczyła roznice bo słoma jest grubsza i twardsza niz chabazie...
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: buba »

Piotrek pisze: sobota 02 wrz 2023, 11:51

PS. W dobie mechanicznego zbioru i prasowania w rulony lub kostki rozważania powyższe jakby tracą na wartości. A szkoda. Chętnie spędził bym jeszcze raz noc w stogu...
Niekoniecznie ;)

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: buba »

Poranek wita nas słoneczny i świeży. Dopiero teraz możemy w pełni docenić w jakim pięknym miejscu przyszło nam nocować. Płowe trawy, postrzępione gałęzie powalonych drzew, widoki na szpiczate szczyty. Cudowności! Wychodzisz z namiotu, pierwszy krok i już jesteś w raju! :) Wyciągasz gębę do słońca, siadasz na wygrzanym pniu i rozważasz co miłego przyniesie ten kolejny dzionek!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mała szczytowa skałeczka w promieniach słońca.

Obrazek

Nawet tabliczkę tu mają - jakby ktoś nie wiedział, gdzie zabłądził.

Obrazek

Najpierw składamy namiot. To pewnie mania prześladowcza, ale mamy takie podejście, że lepiej, żeby nie lazł w oczy. Szlag wie, kto się napatoczy i jakie będzie miał zamiary. Skoro i tak już dziś nie jest potrzebny - to po co ma stać?

Obrazek

Jak wszystko zwinięte, ogarnięte i popakowane - to można się brać za śniadanko! Fachowy stół dziś mamy! :)

Obrazek

A tak wygląda miejsce naszego noclegu z oddali. Taki obrazek zobaczył wczoraj toperz i miejsce mu się wydało dogodne.

Obrazek

Idziemy dalej.

Obrazek

Czasem podjadamy np. jeżyny, ale są jeszcze bardzo kwaśne.

Obrazek

Wracamy na to miejsce co wczoraj już byliśmy, na zbocza Suchawy.

Obrazek

I nie jest to przypadek, że się tu drugi dzień kręcimy. Bo gdzieś poniżej mają być czerwone skałki z równie czerwonym gołoborzem. Krótki ogląd za światła jest jednoznaczny - tu nie ma opcji zejść w dół. Jest pionowo. Trzeba obejść jakoś z innej strony.

Widoczki z tego miejsca są zacne! Takie niesamowicie przestrzenne! Nagle i dość niespodziewanie kończy się grunt pod nogami i jest juz tylko przeeeestrzeń! Taka daleka i rozległa!

Obrazek

Obrazek

Wszędzie tylko lasy, łąki, poręby! Prawie nie ma zabudowań. Fajnie się patrzy na takie góry w odcieniach zieleni i płowości.

Obrazek

Idziemy więc dalej szlakiem i szukamy ścieżki. Z mapy wynika, że ścieżyna też wali w dół na łeb na szyję i chyba zjedziemy na tyłkach, ale przynajmniej nie trzeba będzie latać ;)

Przez chwilę przeszło nam przez głowe, aby wpaść na Andrzejówkę do schroniska. Może browarek? Może naleśnik? Może jakaś pamiątka dla kabaka? Ale rzut oka z daleka szybko wyprowadza nas z błędu - to co się tam odpierdziela to jakiś koszmar!!! I nawet można usłyszeć takie buczenie, które dobiega z tamtej strony - będące mixem darcia mordy, ujadania psów, łupania muzyki, wycia silników... Dochodzimy więc do wniosku, że jedzenie i picie jest przereklamowane, niezdrowe i najlepiej go unikać! ;)

Obrazek

Obrazek

Nasza ścieżka w dół jest niezwykle malownicza!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I nieco zarośnieta! :) Momentami nawet z lekka się gubi (albo to my się gubimy? ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Znajdź kabaka! ;)

Obrazek

Wychodzimy na widokowe poręby.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tereny są porośnięte wysokimi chabaziami. Jak się w nie trąca patykiem to strasznie fajnie grzechoczą. Niektórzy więc nie przepuszczą ani jednej łodydze! Grzechotanie jest miłe, acz bardzo spowalnia przesuwanie się naprzód ;)

Obrazek

Wszędzie górki jakoś łysieją...

Obrazek

No i w końcu widać nasz główny dzisiejszy cel - osypisko!

Obrazek

Obrazek

Nie wiem czy na zdjęciach widać jakie to pieruństwo jest strome! Większość trasy trzeba iść na czworakach, bo kamienie są luźne i lecą gdzie im się podoba. Co ciekawe - pode mną to wszystko mocno zjeżdża i to nawet nie tylko kamienie z powierzchni - ale mam wrażenie, że próbują zmienić lokalizacje warstwy położone znacznie głębiej. Natomiast kabak skacze po gołoborzu jak kozica, nie zjeżdża, nie ślizga się... Patrzy tylko na mnie oczami jak spodki, że się ruszam jak mucha w smole i usilnie staram sobie ryja nie rozbić. Nie wiem czy chodzi o różnicę w masie? Jeśli tak to całe szczęście, że toperz został z plecakami, bo w innym przypadku chyba wraz z całym zboczem zameldowałby się pod sklepem w Sokołowsku ;)

Faktycznie ten rumosz taki z lekka czerwonawy! :)

Obrazek

No a potem zachodzi słońce... I wszystko staje się szaro - bure...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Problem jest tylko jeden - kabaczkowi się tak osypisko spodobało, że ani myśli iść dalej.

Obrazek

W tle widać czerwoną skałę. Niestety nie doszłam do jej podnóża. Im dalej tym rumosz był luźniejszy i się zaczęłam bać, że te kamulce nas przysypią. Zwłaszcza, że były coraz większe, a jak jeden dość mały przytrzasnął mi łapę - to i tak było dosyć niemiło...

Obrazek

A tu widać fragment ścieżki. Tu szło się nawet dosyć komfortowo. I co mnie zaciekawiło - drzewo. Ciekawe czy ono zasiało się na gołoborzu czy rosło na normalnym zboczu, a potem ściana zjechała i je zasypała?

Obrazek

Na powrocie znajdujemy też mini gołoborza. Takie co się dopiero wykluły i jeszcze nie urosły ;)

Obrazek

Gdzieś daleko w tle majaczą inne skałki, na oko o dużych własnościach sypkich.

Obrazek

Kabaczę się dorwalo do mapy. Twierdzi, że nam zaplanuje drogę powrotną. I naprawdę fajną obmyśliła! Tylko, że to trasa na mniej więcej 3 dni. Bardzo mi żal, że nie możemy dziś z tego planu skorzystać, ale do Bielawy i to zygzakiem to nie mamy szans się wyrobić ;)

Obrazek

Skądinąd to my i do Boguszowa musimy sporo nogi wyciągać... Chyba z półtorej godziny hasaliśmy po tych rumoszach!

Mijamy wiatę. Nie wiem kim był Marian, "weteran wędrówek"? I czy może chatka Marianówka w Kaczawskich to też na jego cześć?

Obrazek

A to wiata przy drodze z Andrzejówki do Sokołowska. Faktycznie trochę podupadła, belka z jednej strony się zawaliła. Ale czy to powód, aby tak zaśmiecić krajobraz? Jakimiś gównianymi taśmami, kartkami? Jak turyści - świnie wywalą śmieci do rowu - to wielkie aj waj, że kultury w narodzie nie ma - ale zrobić taki syf w majestacie prawa to juz ok? Aż mnie bierze ochota posprzątać i ogarnąć ładnie to miejsce, ale niestety co chwilę mam kogoś na plecach, a poza tym się spieszymy.

Obrazek

No i w ogóle mamy teraz kubeł zimnej wody na łeb. Po niezwykle miłym noclegu, stromym zjeździe po zarosłej po szyję ścieżce i pięknym gołoborzu - teraz wpadamy nagle w inny świat. Tłumny i głośny. Co chwilę włazi nam pod nogi pies albo bombelki próbują rozjechać na elektrycznych hulajnogach, bo akurat postanowiły się pościgać. Aaaaaa! Ratunku! Uciekajmy stąd!

A jeszcze parę lat temu było tu bardzo miło i pusto. Ale może dlatego, że był listopad i środek tygodnia?

Obrazek

Aparat wyciągam dopiero na obrzeżach Unisławia. Ostatnie zabudowania otulone dywanem, pachnące drewnem i łypiące reflektorami starych traktorów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W oddali majaczy wieża opuszczonego kościoła.

Obrazek

Jest też stadko krów.

Obrazek

Z lekka się chmurzy...

Obrazek

Obrazek

Z Unisławia do Boguszowa idziemy tą samą drogą co 3 tygodnie wcześniej. Niby mały odstęp czasu, a różne zmiany pozachodziły. Po pierwsze - sianokosy. Już nie ma tych dzikich, szumiących ziołami łąk. Teraz towarzyszy nam odurzająca woń wygrzanego siana. Też ma swój urok.

Obrazek

Ostatnio widzieliśmy tu na kilku drzewach zatarte znaki jakiegoś zapomnianego czarnego szlaku. Teraz jest świeżo odmalowany + dodano jeszcze drugi, w dość ciekawych barwach. Nie wiem co to za rastafariański szlak i jakie są zasady zaliczenia jego przejścia? Czy jakąś określoną ilość zioła trzeba wypalić na trasie? ;) A może z jakiegoś powodu w tym sezonie wspieramy Etiopię??

Obrazek

Więcej zdjęć z trasy nie ma. Zaczynamy się fest śpieszyć na pociąg. Skupiam się więc, żeby nie połknąć języka i nie skręcić żadnej z licznych nóg ;) Kopytkując gdzieś przez Boguszów zaczyna mnie łapać skurcz, ale taki dziwny - w całe udo. Myślałam, że skurcze to łapią tylko pływaków w zimnej wodzie, a nie na lądzie w upalny dzień!

Na PKP w Boguszowie Gorce nie mamy szansy zdążyć, ale przypomina mi się, że to wielkie miasto ma aż 3 stacje! I ten akurat pociąg szczęśliwie staje na wszystkich! Walimy więc na "Wschód". Zdążyliśmy! Z zapasem chyba 3 minut. O masakra! Jak ja nie cierpię pośpiechu!

Obrazek

Tu już wiem, że zdążyliśmy, więc jest jeszcze na koniec kilka zdjęć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jako sympatyk kładek nad torami nie mogę odpuścić tego okazu - zwłaszcza, ze ma takie fajne, solidne podpory, jakby tu kiedyś był większy wiadukt albo co?

Obrazek


KONIEC
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105113
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: Piotrek »

buba pisze: środa 06 wrz 2023, 19:01Przez chwilę przeszło nam przez głowe, aby wpaść na Andrzejówkę do schroniska. Może browarek? Może naleśnik? Może jakaś pamiątka dla kabaka? Ale rzut oka z daleka szybko wyprowadza nas z błędu - to co się tam odpierdziela to jakiś koszmar!!!
"Andrzejówka", odkąd ją pamiętam czyli od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, nigdy nie była "klimatycznym schroniskiem". Zawsze wisiał nad nią odorek "punktu żywienia zbiorowego". Najprzyjemniej było zimą, bo byli tylko narciarze czyli pewna ekskluzywna "kasta" turystyczna, żywiąca się głównie piwem (często grzanym) oraz gorącą herbatą. :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: buba »

Piotrek pisze: czwartek 07 wrz 2023, 13:24
buba pisze: środa 06 wrz 2023, 19:01Przez chwilę przeszło nam przez głowe, aby wpaść na Andrzejówkę do schroniska. Może browarek? Może naleśnik? Może jakaś pamiątka dla kabaka? Ale rzut oka z daleka szybko wyprowadza nas z błędu - to co się tam odpierdziela to jakiś koszmar!!!
"Andrzejówka", odkąd ją pamiętam czyli od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, nigdy nie była "klimatycznym schroniskiem". Zawsze wisiał nad nią odorek "punktu żywienia zbiorowego". Najprzyjemniej było zimą, bo byli tylko narciarze czyli pewna ekskluzywna "kasta" turystyczna, żywiąca się głównie piwem (często grzanym) oraz gorącą herbatą. :)
To byli narciarze na biegowkach? Wtedy chyba nie bylo ich duzo wiec klimat musial byc!
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105113
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Re: Biwak w Górach Stromych (zwanych też Suchymi czy Kamiennymi) (2023)

Post autor: Piotrek »

W większości. Zdziwiła byś się ilu. Ale trafiali się również "oślołączkowcy zjazdowi" oraz nasza grupka "wyrypiarzy" na szerokich nartach.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

ODPOWIEDZ