Uwięzieni w Polsce czyli szwendanie po "Ścianie Zacho

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104861
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

Kwestia aktualizacji jest do rozwiązania, jeśli każdy ma możliwość weryfikowania danych i ich aktualizowania. Tak jak na przykład działa aplikacja Yanosik ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Yanosik )
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Glaca
dyrektor regionalny
dyrektor regionalny
Posty: 6954
Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
Lokalizacja: wielkopolska

Post autor: Glaca »

buba pisze: Wiec wydaje mi sie, ze takie strony czy mapy mozna traktowac jedynie jako sugestie i inspiracje, a nie jako gotowy i pewny plan wyjazdu
Oczywiście. Ale Ty uzmysłowiłaś wielu osobom co tracą jadąc nad morze autostradą
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Glaca pisze:
buba pisze: Wiec wydaje mi sie, ze takie strony czy mapy mozna traktowac jedynie jako sugestie i inspiracje, a nie jako gotowy i pewny plan wyjazdu
Oczywiście. Ale Ty uzmysłowiłaś wielu osobom co tracą jadąc nad morze autostradą
A to napewno! Im szybsza droga tym wiecej strat! :)
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104861
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

Glaca pisze:uzmysłowiłaś wielu osobom co tracą jadąc nad morze autostradą
Ależ oni nie są ograniczeni niewiedzą tylko są niewolnikami czasu. Jeśli ktoś ma 14 dni urlopu, które chce przeleżeć na plaży, to nie może poświęcić 7 z nich na podróż z zaglądaniem w ciekawe miejsca. Co innego, jeśli ich przekonamy, że taka dwutygodniowa włóczęga jest lepszym sposobem spędzenia urlopu niż leżenie (niepewne, ze względu na pogodę!) plackiem na plaży. :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 66912
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Tak cobie myślę, że to jest też swego rodzaju uzależnienie kulturowe. Z jednej strony wiara narzeka na wszechobecną chińszczyznę, cepeliadę, smród smażalni ryb, ciasnotę i szeroko rozumianą cepeliadę, a z drugiej gniotą się na plaży za parawanami, sterczą w kolejkach do smażalni, czy po inne gofry i kupują puszki z piaskiem z jakiejś budowy (o przepraszam, z Bałtyku miało być) i bursztyny z żywicy epoksydowej, no bo wakacje to tylko w kurorcie i za wszystkie pieniądze. A niech somsiad widzi, że jedziemy...
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169499
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Zapraszam do Władka ... :lol: Zrodziło nam się tam świeckie miejsce pielgrzymkowe ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

Całe moje leżenie na plaży to max 3 dni na wyjazd :D
1 odpoczynek po podróży
2 napawanie się lenistwem i .... zaczyna mnie nosić :wink:
3 zbieranie sił na podróż nazad :)
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

magda55 pisze:Całe moje leżenie na plaży to max 3 dni na wyjazd :D
1 odpoczynek po podróży
2 napawanie się lenistwem i .... zaczyna mnie nosić :wink:
3 zbieranie sił na podróż nazad :)
Albo łazenie po plazy na przemian z lezeniem! We wrzesniu bylismy pare dni na Helu. I tak wlasnie robilismy - leziemy, leziemy, leziemy - a jak sie trafilo cos fajnego, typu szalas, bunkier, wieza to czesto zesmy sie uwalili obok i lezeli patrzac jak chmurki plyna! Piekna sprawa! :D
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104861
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:We wrzesniu bylismy pare dni na Helu.
O zdrajcy... I na herbatkę nie zajechaliście do inwalidy. :x
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:
buba pisze:We wrzesniu bylismy pare dni na Helu.
O zdrajcy... I na herbatkę nie zajechaliście do inwalidy. :x
A ty mieszkasz na Helu? Albo gdzies tam niedaleko?
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169499
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Daleko, kilkadziesiąt kilometrów na zachód ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Brzost
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 22054
Rejestracja: piątek 22 lip 2005, 00:00

Post autor: Brzost »

Co to dla samochodu? Kilka lat temu, będąc w Łebie, Piotrka odwiedziłem :-)
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 169499
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Ja i z Gdyni parę lat temu wpadłem do Piotrka ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104861
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:A ty mieszkasz na Helu? Albo gdzieś tam niedaleko?
Tak jak pisze Sten - ja mam i do mnie jest wszędzie daleko. :wink:
Do Gdyni: 54,2 km
Do Helu: 75,7 km
Do Łeby: 30,7 km
:D

PS. Ale wracając w okolice Wrocławia macie mój dom niemal po drodze. Oczywiście omijając autostrady i "eski". :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:
buba pisze:A ty mieszkasz na Helu? Albo gdzieś tam niedaleko?
Tak jak pisze Sten - ja mam i do mnie jest wszędzie daleko. :wink:
Do Gdyni: 54,2 km
Do Helu: 75,7 km
Do Łeby: 30,7 km
:D

PS. Ale wracając w okolice Wrocławia macie mój dom niemal po drodze. Oczywiście omijając autostrady i "eski". :)
No to bardzo ciekawe czy jakos kolo niego akurat nie przejezdzalismy we wrzesniu? Pewnie gdzie za miesiac zaczne pisac relacje - to zobaczysz gdzie bylismy najblizej! ;)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Na kolejne dwa noclegi zawijamy do Drawna. Do stanicy PTTK. To ośrodek nad jeziorem, taki z drewnianymi domkami. Domkami, które nie zmieniły się od ponad 30 lat. Takimi jak z najlepszych wspomnień z wczasów czy kolonii z dzieciństwa. Gdzie drewno pachnie bejcą, pomieszaną z aromatem patyny, balkonik czy próg jest nieraz nadpróchniały, a nocą może odwiedzić nas popielica. Gdzie podłoga dziwnie skrzypi nocami (mimo że nikt po niej nie chodzi), a rano budzi nas promień słońca, który się przedarł między z lekka rozeschniętymi deskami ściany.. Nie każdy jest miłośnikiem takich miejsc, ale ja akurat tak! :) Więc ów ośrodek w Drawnie bardzo polubiłam! Przyjechałam tu pierwszy raz z polecenia znajomego 8 lat temu. A teraz - przyszedł czas na powrót!

Domeczki

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Domkowe wnętrza.

Obrazek

Nasz ośmiołapy współlokator.

Obrazek

Przystań i dawna knajpa (teraz chyba od lat nieczynna)

Obrazek

Obrazek

Klimat łazienek z dawnych lat… W takich okolicznościach to co chwilę człowiek biegnie coś wyprać, aby znaleźć pretekst by dłużej tam pobyć! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I jeden z ważniejszych aspektów ośrodków w takich klimatach. Ogniska nie są tu problemem. Sporo więc czasu spędzamy wpatrując się w magię pełgającego płomienia...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A dziś jest akurat podwójnie fajnie! Urok ośrodka potęguje pustka. Jest niedziela.. Wieczór… Właśnie skończył się długi, czerwcowy weekend. Sznury samochodów pewnie ścigają się na autostradach albo stoją w niekończących się korkach na rogatkach wielkich miast… Koniec długiego weekendu w Polsce i ówczesne powroty do domu są zazwyczaj traumatyczne. Każdy koniec jest jednak również początkiem. Tym razem początkiem wyludnionych ośrodków, cichych jezior i zdziwionych lokalsów: “czemu wy tu teraz?”.

W stanicy PTTK jesteśmy sami. Po terenie włóczy się tylko obsługa, drawieńscy wędkarze i znudzona lokalna młodzież, która braku pomysłu na wolny czas nie może zabić ani obłokiem konopnego dymu, ani smartfonem utopionym w jeziorze, ani dzikimi rykami na dziecinnych huśtawkach.

Wypożyczamy sobie wodny rowerek. Moje dotychczasowe doświadczenia z tym środkiem transportu zakładały, że to taka poczciwa taradajka, która bełta się powoli i dostojnie. Pedałowanie to czysta sielanka i wygrzewanie się do słonka. Mieć solidne zakwasy przez tydzień od pływania rowerkiem? Nie móc ustać na trzęsących się nogach po wyjściu z takowego? To brzmiałoby dla mnie jak jakaś abstrakcja.. Do dzisiaj…

Obrazek

Pływamy najpierw owym rowerkiem po jednym jeziorze.

Obrazek

Obrazek

Ale gdy nam się to znudziło, postanawiamy się przedostać na drugie. Dwa lokalne jeziora łączy rzeczka (jak się nie myle oba jeziora są przepływowe i płynie przez nie Drawa - rzeczka nieduża, ale o bardzo silnym nurcie). Nad rzeką przerzucony jest most. I my pod tym mostem planujemy przepłynąć.

Obrazek

Za pierwszym razem sie nie udało. Prąd wyrzuca nas prawie na wędki łowiących tu miejscowych. Jak można się spodziewać nie są zachwyceni grubą, plastikową rybą, jaka się właśnie napatoczyła.. Ale dopingują nas podczas kolejnej próby. Pedałujemy jak najmocniej potrafimy, ale rowerek w ogóle się nie przesuwa. Mocne fale walą w burtę, my ciśniemy ile sił, a rowerek jak zaklęty stoi w miejscu… Znaczy trzeba przyłożyć większą siłę! Centymetr po centymetrze posuwamy się do przodu, ale każda, chociażby najmniejsza chwila odpoczynku czy rozkojarzenia, powoduje, że jesteśmy metr w tył.. Miejscowi tracą początkowy entuzjazm… Wołają, że kajaki to tu może i pływają, ale wybrać się walczyć z nurtem taką taradają - to trzeba mieć mocno nierówno pod sufitem. I nie może nam się ten idiotyzm udać.. I tylko im ryby straszymy, a i tak będziemy musieli zawrócić. Ale tamto jezioro jest takie piękne! Kabak zagrzewa nas do boju ochoczymi okrzykami. Ze ślimaczą prędkością, ale most zaczyna się przesuwać nam nad głowami..

Obrazek

Obrazek

Im dalej tym trudniej. Już, już wydaje się nam, że jednak nie starczy pary w nogach i cały wysiłek na darmo - gdy jakiś dziwny wir obraca naszym rowerkiem i wyrzuca nas na spokojne, jeziorne wody… Słychać tylko syk wody pod mostem i gwizdy wędkarzy.. Przed nami równa tafla jeziora, oświetlona ciepłym, wieczornym słońcem. Nogi jak z waty. Ale powrót będzie łatwiejszy. Trzeba tylko uważać, żeby nie rozwalić łba o most. Bo pewnie śmigniemy tam szybko, a nasze superniewzrotne pływadło nie da zbyt wielu możliwości manewrów..

Wygrzewamy się do ostatnich promieni słońca. Opływamy jeziorko, spotykając różne dziwy również jak my kołyszące się na niewielkich falkach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niektórzy na nas solidnie nawrzeszczeli ;)

Śmigamy pod mostem z prędkością światła i…. mamy problem aby się wtarabanić na pomost.. Bo nogi postanowiły ostatecznie się zbuntować i odmówić posłuszeństwa. Wyrąbałam o pomost jak długa! Dobrze, że choć nie do wody! ;)

Wieczorem sympatyczny miejscowy przynosi nam ryby! Smażymy je w ognisku.. Chwilę później wjeżdżają na stół frytki i pierogi!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cieszymy się malowniczym zachodem...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

...i nocnymi światłami pełgającymi po tafli jeziora.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejny dzień spędzamy snując się po miasteczku…

Obrazek

Obrazek

Podziwiamy murale..

Obrazek

Obrazek

I wyboiste podwóreczka kryte perforowaną płytą….

Obrazek

Zaglądamy w podwórka przez wyrwy w dechach…

Obrazek

Mijamy miłe sklepiki… Takie otwarte..

Obrazek

I pozamykane na głucho..

Obrazek

Włóczymy się uliczkami...

Obrazek

podwórkami...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

mostkami…

Obrazek

Czy podglądamy lokalne życie przez jezioro…

Obrazek

Obrazek

Wieża kościoła jakoś zmieniła się przez 8 lat.. Chyba coś z nią robią?

2012

Obrazek

Obrazek

2020

Obrazek

Fajne mają tu witraże!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na tym wyjeździe sklepik w Drawnie to chyba pierwsza okazja nabycia pamiątek - więc robimy to z przytupem ;) Placówka Drawieńskiego PN oferuje m.in. tematyczne maskotki - wydry, dzikie kaczki i ryby! Bierzemy hurtowo, bo każdemu co innego przypadło do gustu i ciężko uzgodnić wspólną opcję.

Obrazek

Jesiotr i szczupak będą więc stałym wyposażeniem busia! :D Będą się majtać pod sufitem, a jak odpadną - to mogą posłużyć za poduszki!

Obrazek

A resztę wyjazdu spędzamy w większym towarzystwie! ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

cdn
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

Buba - nieustająco z zachwycie nad Twoimi relacjami pozostaję. Wiele czytam ponownie :wink: Zapodawaj ku uciesze prawie adoptowanej emerytki :*
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

magda55 pisze:Buba - nieustająco z zachwycie nad Twoimi relacjami pozostaję. Wiele czytam ponownie :wink: Zapodawaj ku uciesze prawie adoptowanej emerytki :*
Obiecuje zapodawac! Teraz taki zimno-ciemny okres w roku sie zaczyna, ze mniej nas ciagnie w teren wiec moze bedzie czas aby poopisywac co bylo. Bo poki co na czerwcu jestem, acz z wiosny tez jeszcze zaleglosci zostaly! ;)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Zajeżdżamy do Jagowa. Naszym planem jest odwiedzić tu pałac i wieżę. Już sama brama wjazdowa na teren dobrze rokuje!

Obrazek

Pałac wygląda na opuszczony, ale jest pozamykany.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Można się wślizgnąć jedynie przez wąską szczelinę międzyd deskami. Toperz utknie na bank. Ja na 50% ;) Ale warto spróbować...

Obrazek

Najpierw więc wsadzam głowę i łapę z aparatem. Co to wisi? Resztki starej firany?? Czy wyjątkowo dorodna pajęczyna??

Obrazek

Obrazek

Z jednej strony budynek przylega do czynnego gospodarstwa rolnego - i jak widać bardzo ludnego miejsca. Co próbuje jakoś się przymierzyć do najeżonego gwoździami i drzazgami otworu - to ktoś się zaczyna kręcić. Albo włóczą sie dzieci, oczywiście bacznie się przyglądając wioskowej atrakcji pod postacią nieznajomych. Albo jedzie traktor - i akurat na naszej wysokości musi zacząć coś naprawiać przy kole. Albo wjeżdża taksówkarz aby zabrać gdzieś jakąś panią z trzema pudłami. No żesz to kurcze. Po kilku próbach nam się nieco odechciewa. Może po prostu mamy tam nie wchodzić? Kabak z mądrą miną stwierdza: “Widać dzisiaj mamy iść gdzie indziej, np. tam”. A tam jest wieża. To idziemy do wieży. Widać los tak chciał!

Wieża jest ogromna i cholernie zarośnięta. Czy wspominałam już, że lato nie jest zbyt szczęśliwym czasem na zwiedzanie takowych miejsc?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W wieży, na wysokości 1 piętra siedzą jakieś banie. Tajna bimbrownia czy jak? ;)

Obrazek

Obrazek

Przypałacowe zabudowania, obecnie wykorzystywane do celów rolniczych.

Obrazek

A naprzeciw pałacu stoi sobie taki kościół.

Obrazek

Droga z Jagowa do Chrapowa jest pełna maków!

Obrazek

Obrazek

A z Chrapowa do Żydowa wiją się malownicze bruki.

Obrazek

W Karsku na zakręcie zwraca uwagę kamienica z niemieckimi napisami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy podchodzę do budynku mam poczucie jakiegoś niesamowitego, ogarniającego mnie smutku. Tak, właśnie tu, na tym zakręcie… Odczucie towarzyszy mi cały czas, gdy robię zdjęcia i zaglądam w zamglone patyną okienka. Dzień jest słoneczny i ciepły. My też nie mamy żadnych powodów do wpadania w zły nastrój (no może oprócz tego, że mieliśmy teraz być w Estonii ;) ) O co więc chodzi z tym miejscem? Czy może jest coś w jego historii, co mogłoby tłumaczyć moje niczym nieumotywowane, irracjonalne odczucia?

Piętro kamienicy jest zamieszkane, sklepik na dole opustoszał już chyba sporo lat temu. Zaczynają go porastać całkiem spore drzewka, a kraty oblepiła rdza…

Obrazek

Obiekt jest na sprzedaż. Wpadł mi do głowy pomysł, żeby zadzwonić pod podany numer, ale pytając o historię budynku usłyszałam jedynie pipipi, a przy kolejnych próbach nikt już nie odbierał połączenia…

Próbowałam też podpytać miejscowych. Jedna pani zbyła mnie ofuknięciem, że nie trzymam dystansu i zaczęła histerycznie machać rękoma. Inny pan wzruszył ramionami: “Kamienica jak kamienica. Co ja moge o niej powiedzieć?? Hmmm... Ja tu często sikam na rogu jak wracam od Bolka wieczorem. Zawsze w tym samym miejscu, od 30 lat. Jest już nawet zaciek na tynku. Mogę pani pokazać gdzie dokładnie!”

Czwartej próby więc nie podejmuję ;) Jedziemy sobie zwiedzać dalej!

Kawałek dalej, przy bocznej drodze, stoi sobie pałac. Opuszczony, zarośnięty, ale jednak o atmosferze totalnie nijakiej. Może przez porównanie z dziwną kamienicą na rogu? ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ma bardzo dziwne okienka - jakoś jakby krzywo osadzone, mocno kopnięte kółka. Jak na nie dłużej się patrzy - to sie zaczyna z lekka kręcić w głowie...

Obrazek

W tym roku to maki rosną nawet na gruzowiskach i śmietnikach!

Obrazek

Obrazek

A jeszcze kawałeczek dalej, tam gdzie brukowana droga tworzy minirondo, stoją ruiny. Był to niegdyś zamek myśliwski, a przed wojną budynek był wykorzystywany jako gorzelnia. Za czasów PGRu zrobiono tu magazyn.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wnętrza podpierają solidne, żelazne kolumny. Widać, że jest to popularne miejsce imprezowe - sporo śladów po ogniskach czy tajna skrytka z flaszką i fajkami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu znów trzęsiemy się brukami! :) Już zapomniałam gdzie to było dokładnie. Bo mogło być wszędzie. Nieodłączny element lubuskich tras.

Obrazek

A tu spełniamy marzenie kabaka - zrobić siku pod wielkim wiatrakiem.

Obrazek

cdn
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Miejsca na biwak dzisiaj znów dość długo szukamy. Nad jeziorem Grabino nie da się podjechać do wiatek, a na dodatek po terenie biegają luzem psy wielkości cieląt - co nam się bardzo nie podoba.

Jezioro Rak koło Mosiny dla odmiany wygląda rewelacyjnie. Tylko mocno pachnie tu nielegalnością, a busio to ani rozmiarem ani kolorem się za dobrze nie maskuje. Kurcze, na bank zaraz będziemy mieć na głowie leśnika.. Miejsce jak na polskie warunki jest po prostu za fajne! A nie ma żadnego znaku drogowego czy tabliczki, sugerującej, że można tu wjechać i spędzić miły wieczór bez konieczności użerania się ze służbami...

Obrazek

Obrazek

W końcu lądujemy nad jeziorem Wielkim koło Mościc. Miejsce bardzo ludne, ale jakoś nie mamy już siły ani co gorsze pomysłów gdzie szukać dalej.. Stajemy w jednej z zatoczek, rozwieszamy pranie na słoneczku i idziemy połazić.

Obrazek

Fajne sosnowe lasy, piaszczyste urwiska, powalone przez bobry drzewa i konary.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Korzeń jak pająk! I jeszcze ruch wody sprawia wrażenie jakby ten olbrzym się ruszał!

Obrazek

Ślady po ogniskach znaczone są węgielkami i rybią łuską. Dwie kobitki opalające się toples. Nasze wyłonienie się zza drzew tak je wystraszyło, że razem z kocykiem i torbą wskoczyły do jeziorami. Trzech kolesi z wytatuowanymi oczami i łapami pełnymi sznyt wcinają żelki, piją kubusie, a z ich rozmów wynika, że zamierzają sie zaczaić na jakieś odmiany puchaczy i je sfilmować..

Przy brzegu pływa butelka pod Finlandii, a wewnątrz szamocze się mała rybka. Za dużo alkoholu pożłopała i nie umie wrócić do domu? Próbuje ją uratować, ciągnąc butelkę kijem w stronę brzegu. Niezbyt mi to wychodzi - ja wpadam do jeziora po kolana i moczę buty, a butelka z rybka tonie… Acz może to dla rybki dobrze? Może będzie jej łatwiej wypłynąć gdy w butelce będzie pełno wody niż tylko pół? Szkoda, żeby rybka tak zdechła w butelce.. Fajnie by ją wypuścić albo zjeść! :)

Taaaak... Dzień i noc to często jednak dwa zupełnie inne światy (i nie chodzi tu wcale o kwestie oświetlenia ;))

Gdy popołudniem przybywamy nad owo jezioro przypominało ono miejską plaże, pełną ludzi, aut i wrzasku. Wokół brzegów krążyły stada pieskowców, zakochanych par i młodzieży z głośnikiem pod pachą.

Obrazek

Mamy więc sporo obaw co do dzisiejszego biwaku... Ale jedną noc jakoś chyba tu przetrwamy...

Gdy tylko słońce chowa się za lasem - miejsce pustoszeje. I to nie, że jakoś stopniowo, tylko cały tłum znika nagle i równocześnie, jakby opuszczając to miejsce pospiesznie i w popłochu. Ledwo zdążamy się rozejrzeć wokół siebie - a nie ma już nikogo… Tylko wygniecionie w piachu koleiny opon i siny dym ledwo zgasłych ognisk przypomina, że kiedyś byli tu ludzie… Zostajemy sami z równą, niezmąconą taflą jeziora, która w zapadającym zmierzchu przyjmuje barwę różowo-mleczną, która jednocześnie okazuje się nieprawdopodobnie ciepła i pełna aromatu ziół.. Do kolacji hukają nam sowy i szczekają sarny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czasem los potrafi zaskoczyć bardzo pozytywnie!

Obrazek

Rano jeszcze przekąpka...

Obrazek

...i suniemy dalej!

Jedziemy z Witnicy na prom w stronę Kłopotowa. Wszystko zdaje się być jak trzeba - drogowskazy na Lemierzyce, znaczek promu ze strzałką.. Miła droga wije się polami.. Tylko promu ni ma… tzn. stoi zacumowany po przeciwległej stronie, a tu zamknięty szlaban… Wszystko wokół wygląda na dłuższy już czas nieużywane…

Coś nie mamy szczęścia do tego promu… To nasze drugie podejście… 9 lat temu wracając z Woodstocku też próbowaliśmy tędy przekraczać Wartę.. Wtedy prom pływał - tylko skodusia okazała się zbyt niskopodłogowa aby pokonać zalaną drogę....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


cdn
ODPOWIEDZ