Śladem starorzeczy (Odry i innych okolicznych rzek)

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Tego dnia suniemy w podobny rejon jak w części 5 (https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... nnych.html) - tzn. też idziemy z Kotowic, ale nad inne bajoro. To starorzecze położone jest blisko śluzy Ratowice.

Po drodze mijamy jakieś niewielkie oczka wodne o urwistych brzegach.

Obrazek

I podmokłe łąki.

Obrazek

Nadodrzańskie drzewa wyglądają jakby im coś tutaj nie słuzyło…

Obrazek

Dzień bez machania trzcinkami to dzień stracony :P

Obrazek

Mostek z betonowych płyt przekracza kanał o rudych wodach.

Obrazek

Próby sfotografowania wiatru. Nie wiem czy udane?

Obrazek

Wiosna pełną gębą!

Obrazek

Czy tylko mnie to przypomina krokodyla?

Obrazek

Zaglądamy też nad śluzę, a tam ojej! ile atrakcji! :) Przede wszystkim “półmostki". Takie metalowe słupy do cumowania barek. U nas w Oławie też takie są, ale bez tych kładek, po których można przeleźć! (o tym, że i u nas są takowe z mostkami dowiem się dopiero za rok.. Tu póki co trwam w nieświadomości)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stoją tu też różniste barki. Dziś (pewnie ze względu na niedzielę) trwają jakby w letargu. A może to wciąż jeszcze sen zimowy?

Obrazek

Koparka zastygła jakby w połowie wykonywania swych codziennych czynności...

Obrazek

Drzwi holownika są otwarte… ale nigdzie żywej duszy...

Obrazek

Dopiero na zdjęciach dostrzegam, że stan otwarcia drzwi uległ zmianie. Czy to wiatr? Czy ktoś jednak tam był tylko umknął naszej uwadze?

Obrazek

Z racji na pustki w tym miejscu już różne myśli chodzą po ⅔ głów w ekipie ;) “A jakby się tak przemknąć na którąś z tych barek i pozwiedzać?”. Toperz jak zwykle okazuje się być głosem rozsądku: “Tego na bank ktoś pilnuje i będzie niezadowolony. A poza tym nie przeskoczycie, chlupniecie w wodę. A jest marzec, więc to może być niemiłe” ;)

No dobra - a tak w ogóle to miało być o starorzeczach, a nie o barkach ;) Starorzecze też tu jest. Zaraz niedaleko. Zaczyna się wąskimi przesmykami…

Obrazek

A potem pokazuje się nam już w pełnej krasie! :)

Obrazek

Obrazek

Docieramy na półwysep, dostępny z jednej strony przez błoto po łydki, a z drugiej taką oto cudną, chybotliwą kładką!

Obrazek

Teren okazuje się być świetnym miejscem na biwaczek! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tutaj widzimy czajnik… Zawieszony na misternie uknutej przeze mnie konstrukcji…

Obrazek

Obrazek

Chwilę później wszystko się zawaliło, herbata się wylała.. I właśnie wtedy uświadomiliśmy sobie, że potrzeba nam dwóch stalowych, zaostrzonych żerdzi o kształcie “Y”. Na następną wycieczkę już będziemy takowe mieć!

Nadwodne hamakowanie!

Obrazek

Przedzieramy się przez kolejne porcje chaszczy, grzęzawisk, rozpadlin, zwalonych pni, łapiących za nogi i włosy pnączy oraz wszelakiej innej skłębionej masy nie-wiadomo-czego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przeciwległa strona naszego starorzecza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I udało się obejść je dookoła! Znów jesteśmy przy mostku!

Obrazek

A to jeszcze jedno starorzecze. Malutkie i położone przy samej wsi Kotowice. Ale malowniczo oświetlone zachodzącym słoneczkiem! Oj krótkie jeszcze te marcowe dni!

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104859
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Nadodrzańskie drzewa wyglądają jakby im coś tutaj nie słuzyło…
Zmienny poziom wody i podtapianie korzeni.
buba pisze:Czy tylko mnie to przypomina krokodyla?
Może też być strącony z nieba pterodaktyl...
buba pisze:Drzwi holownika są otwarte…
To "TUR" czyli pchacz, a nie holownik. Różnica tylko w punkcie zaczepienia (holowniki ciągną, pchacze pchają) ale pływający na nich kiedyś byli trochę drażliwi na punkcie nazywania ich pchacza holownikiem i odwrotnie...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33519
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

Tak raz na rok lub dwa odwiedza mnie przy okazji bytności w Bieszczadach nie byle kto, bo sam globtrotuar Mazeniak. Sam albo ze swą piękną żoną.
Dzięki Mazeniakowi nawet moje dziecko gruzińskie kiedyś wyraziło swój podziw dla moich rozległych kontaktów towarzyskich mówiąc:
- Tato, to ty znasz Mazeniaka???
- No znam...
- A ty wiesz kim jest Mazeniak?
- No wiem... Fajny gość, z fantazją, podróżnik...
- Tak, jasne, ale w Krakowie ON jest legendą!!!

Tak to dziecko podsumowało Mazeniaka, a mnie uświadomiło.
Ale to nie jest wątek Mazeniaka tylko Buby.
Jednak Mazerniak mi się wspomniał, bo jak był ostatnio, chyba ubiegłoroczną wiosną przedpandemiczną, to siedzieliśmy na werandzie, pili kawę i gadali o wszystkim i o niczym, a Mazeniak w pewnym momencie wspomniał Bubę i jej relacje, które śledzi na forum, a może i jeszcze gdzieś, i stwierdził, że te Bubu-toperzo-kabaki to są niesamowite goście, a te ich romantyczne włóczenia się po różnych pobokach świata a w tym Polski, to takie piękne i mądre hipisostwo. Oczywiście skwapliwie się z nim zgodziłem i teraz co zajrzę do bubowych relacji to zaraz przypomina mi się Mazeno, jego Patrol z instalacją 220V, no i te jego ciepłe słowa o autorach tego wątku. :)
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Tym razem swe kroki kierujemy w pola połozone na północny - wschód od wsi Stary Otok. Są tutaj dwa bajorka - na mojej mapie opisane jako jez. Poprzeczne i jez. Łąki. Przez oba przepływa rzeczka Otocznica, która dalej zalicza kolejne starorzecza i w końcu, jak można się domyśleć, wpada do Odry.

Te starorzecza różnią się od wszystkich poprzednio odwiedzanych, gdyż są “polne”, a nie “leśne”. Otacza je też nieporównywalnie więcej trzcin.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W niektórych miejscach przedzieramy się przez trzciniasty busz kompletnie nie widząc dokąd idziemy. Nieraz dochodzimy więc w miejsca, gdzie z racji braku pontonu musimy zawrócić.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest to chyba 15 marca 2020… Póki co jeszcze chodzimy bez obaw odkrytym polem, gdzie widać nas z kilku kilometrów… Ale już niedługo później przeprosimy się z takimi chaszczami jak te po lewej, które lepiej skrywają przed oczami służb, “życzliwych” i dronów...

Obrazek

Na tej wycieczce po raz pierwszy niesiemy ze sobą metalowe fragmenty do konstrukcji podwieszanego czajnika! Udało się namierzyć “złotą rączkę” z Chorzowa, który nam takie zespawał! (jeśli to przypadkiem czytasz - to jeszcze raz stokrotne dzięki!)

Obrazek

Wędkarskie kładki powoli wtapiają się w okoliczny krajobraz.

Obrazek

Obrazek

A inni bywalcy tego miejsca cenią sobie luksus na biwaku! :)

Obrazek

Nie omieszkamy skorzystać i się trochę pokręcić!

Obrazek

Pomost czy trampolina? :)

Obrazek

Jak przystało na starorzecze muszą być powalone konary! Acz tu akurat jest ich dosyć niewiele.

Obrazek

Obrazek

Ptactwo nam dziś dopisuje! Szkoda, że fotorelacja nie ma podkładu dźwiękowego, bo całe pola rozbrzmiewały wszelakimi odgłosami stworzeń cieszących się wiosną!

Obrazek

Obrazek

Przenosimy się nad starorzecze po drugiej stronie szosy. To “zamostkowe”, o którym pisałam już w TEJ relacji.

Acz teraz idziemy obadać jego drugi brzeg. Mostek tym razem przekraczamy pieszo.

Obrazek

Obrazek

Droga o dużym współczynniku malowniczości.

Obrazek

Kłębowiska konarów wodnych...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

... i tych lądowych :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Omszałe i ogrzybiałe pnie…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

… i ciekawe dziuple…

Obrazek

Akuku!

Obrazek

Wędkarskie stanowiska sugerują, że nieraz bywa tu podmokle.

Obrazek

Obrazek

Wędrujemy plątaniną kępek suchych traw i trzcinowisk. Śmiesznie rozbrzmiewają nasze kroki: “szur szur szur mlask szur szur mlask”. Przy “szur” często unosi się pył rozdrobnionych traw i nasion, a przy “mlask” noga nieraz wpada po łydkę w błocko. A! Po wyciągnięciu nogi jeszcze bardzo często rozlega się “bul bul bul”

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gałęzie robią się coraz bardziej drapieżne! Marzy mi się tu kiedyś wrócić w gęstej mgle albo w księżycową noc!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ta łąka okazuje się być już nie do sforsowania. Przynajmniej na sucho ;) Bo nasi znajomi z Estonii to pewnie by pękli ze śmiechu słuchając naszych “nie da się”. Tam ponoć mają kilka takich bagiennych chatek, gdzie przy dobrej pogodzie idzie się po pas w mazi.

Obrazek

Biwaczek postanawiamy zrobić z drugiej strony starorzecza. Tu się boimy, że jak nam się te płowe trawy zajarają - to i bagienka nam nie pomogą uniknąć roli szaszłyka… Idziemy na sprawdzone i klimatyczne miejsce przy wypalonym pniu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nasz czajnik po raz pierwszy zawisa na żerdziach! :) Bardzo mu tak do twarzy, a my nie musimy się bać o straty w herbacie!

Obrazek

Obrazek

Użycie hamaka jako huśtawki. Kilka razy skończyło się fikołkiem, żeby nie powiedzieć “saltem” ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

góral bagienny pisze:Tak raz na rok lub dwa odwiedza mnie przy okazji bytności w Bieszczadach nie byle kto, bo sam globtrotuar Mazeniak. Sam albo ze swą piękną żoną.
Dzięki Mazeniakowi nawet moje dziecko gruzińskie kiedyś wyraziło swój podziw dla moich rozległych kontaktów towarzyskich mówiąc:
- Tato, to ty znasz Mazeniaka???
- No znam...
- A ty wiesz kim jest Mazeniak?
- No wiem... Fajny gość, z fantazją, podróżnik...
- Tak, jasne, ale w Krakowie ON jest legendą!!!

Tak to dziecko podsumowało Mazeniaka, a mnie uświadomiło.
Ale to nie jest wątek Mazeniaka tylko Buby.
Jednak Mazerniak mi się wspomniał, bo jak był ostatnio, chyba ubiegłoroczną wiosną przedpandemiczną, to siedzieliśmy na werandzie, pili kawę i gadali o wszystkim i o niczym, a Mazeniak w pewnym momencie wspomniał Bubę i jej relacje, które śledzi na forum, a może i jeszcze gdzieś, i stwierdził, że te Bubu-toperzo-kabaki to są niesamowite goście, a te ich romantyczne włóczenia się po różnych pobokach świata a w tym Polski, to takie piękne i mądre hipisostwo. Oczywiście skwapliwie się z nim zgodziłem i teraz co zajrzę do bubowych relacji to zaraz przypomina mi się Mazeno, jego Patrol z instalacją 220V, no i te jego ciepłe słowa o autorach tego wątku. :)
Ojoj! Milo :) Na Mazaniaka natknelam sie dawno temu na forum npm. Bardzo lubilam czytac jego relacje z podrozy po bylym Sajuzie. Pamietam tez, że mielismy na tym forum wspolnych wrogow (a to zawsze łączy ;) ) - bylo tam troche ludzi, ktorzy mieli jakas obłędną "samochodofobie" i zarowno Mazeniaka jak i mnie uwielbiali sie czepiac pod byle pretekstem... Nigdy jednak nie mialam okazji go poznac osobiscie... I chyba niestety od jakiegos czasu przestal pisac relacje - a przynajmniej ja nie wiem gdzie je znalezc...

Jak bedziecie popijac kawke nastepnym razem - to go koniecznie pozdrów! :)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:To "TUR" czyli pchacz, a nie holownik. Różnica tylko w punkcie zaczepienia (holowniki ciągną, pchacze pchają) ale pływający na nich kiedyś byli trochę drażliwi na punkcie nazywania ich pchacza holownikiem i odwrotnie...
Oj to mnie by nie polubili! :P Bo ja to kompletnie odroznic nie potrafie z ktorej strony barki sie jaki stateczek podczepia! :lol:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Na wycieczkę wybieramy się w bagienne tereny położone pomiędzy odnogą Odry “Łacha Jelczańska”, a rzekę Smortawę, która tutaj niedaleko również wpada do Odry. Po drugiej stronie tej Łachy wędrowaliśmy sobie kilka lat temu w poszukiwaniu wysypiska małych bunkierków. Relacja: TUTAJ: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... elcza.html

Ścieżynka prowadząca w tamtą stronę oddziela się od drogi nr 455 z Oławy do Jelcza Laskowic. Jej początek jest mocno zryty przez ścinkę.

Obrazek

Obrazek

Dzień jest wyjątkowo ciepły (cieplejszy niż poprzednie i kolejne), a wokół nas już wiosna na całego! Co chwilę spotykamy inne kwiatki wystawiające łebki spomiędzy zeschłych, zeszłorocznych liści.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tuptamy sobie wzdłuż Smortawy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak biega w kółko ze swoim aparatem. Aparat tylko dwa razy wpada do błota ;)

Obrazek

Drzewa, jak zwykle w takich młakowatych miejscach, mają rosochate kształty.

Obrazek

Obrazek

W otaczającej nas przyrodzie jest dużo rudych barw!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu jedno drzewo się zbuntowało - i jeśli chodzi o kolor omszenia, jak i kształt.

Obrazek

Jak żaba z nadruku na jednej z moich koszulek ;)

Obrazek

Wyjątkowo fajna kępka drzew, na którą nie omieszkamy się wdrapać. Z jednego miejsca wyrasta 5 albo 6 grubych pni!

Obrazek

Tutaj bobrów również nie brakuje!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Poszukiwane starorzecze nieco podeschło…

Obrazek

Powalone w wodę konary obłażą z kory i gęsto pokrywają się mchem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak co chwilę wymyśla jakąś zabawę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I znów przedzieramy się brzegami Smortawy - przez płowe trawy i kolejne kłody leżących drzew.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na ognisko przemieszczamy się nad sąsiednie starorzecze - to koło Starego Otoku.

Obrazek

Obrazek

Piknik przebiega klasycznie - kolejna porcja okopcenia czajnika, wędzenie się w dymie, hamak, herbatka, jakieś pieczone smakołyki…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Drzewo z dziurką.

Obrazek

Pozdrawiamy! Tacy byliśmy w marcu 2020!

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
góral bagienny
wiceminister
wiceminister
Posty: 33519
Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41

Post autor: góral bagienny »

buba pisze: Tacy byliśmy w marcu 2020!
Normalnie - przedpandemiczne słodziaki! :roll:
' :doh: P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! ! :doh:
Awatar użytkownika
motyl1974
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1926
Rejestracja: poniedziałek 01 paź 2007, 20:10
Lokalizacja: z mazowsza

Post autor: motyl1974 »

Super :)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

góral bagienny pisze:
buba pisze: Tacy byliśmy w marcu 2020!
Normalnie - przedpandemiczne słodziaki! :roll:
Juz nie było dobrze... Juz wchodzilismy w partyzantke.... :cry:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

“Przeszli. Droga wolna. Możecie iść!” Chowam telefon do kieszeni. Stoimy w chłodnych czeluściach klatki schodowej. Sąsiadka wypatrywała przez okno policjantów, którzy od kilku dni kręcą się po naszym osiedlu jak g.. w przerębli. Nie wiem jaką mają trasę obchodu i czy by się czepiali gdybyśmy na nich wpadli, ale lepiej nie ryzykować. A jak przeszli, to kolejny raz nie powinni się tu pojawić szybciej niż za 15-20 minut. Tak wynika z wyliczeń. Na wszelki wypadek wystawiam głowę z klatki i rozglądam się wokoło. Praktycznie żywego ducha. Gdzieś w oddali tylko idzie jakiś koleś z psem. Na placu zabaw wiatr łopocze gęsto utrefionymi taśmami, którymi jacyś stróże porządku chcieli zademonstrować swoją władzę i niechęć do bawiących się dzieci. Wychodzimy… Tu taka mała dygresja. Jakiś czas temu zaczęła panować moda na wycieczki do czarnobylskiej strefy. Wielu moich znajomych wybrało się na takie autokarowe eskapady i z przewodnikiem zwiedziło Prypeć. Mnie jakoś taka forma wycieczki nigdy nie pociągała. Za to z zazdrością myślałam o wyprawach “stalkerów” - dzikich eksploratorów, którzy wbijali tam nielegalnie, spali po zeskłotowanych, opuszczonych domach i chowając się przed strażnikami i legalnymi wycieczkami zwiedzali wysiedlone miasto na własną rękę. Ile ja się takich filmików na youtube naogladałam! I nigdy nie przypuszczałam, że przyjdzie taki moment, że się poczuje jak prawdziwy stalker przemierzając własne miasto… Uświadomiłam to sobie wyciągając głowę z drzwi klatki schodowej i wytężając wzrok patrząc w dal… Właśnie wtedy poczułam to deja vu… A przed oczami stanął mi jeden z ulubionych filmików…

Kabak ciągnie w stronę zataśmowanego placu zabaw. Nieee… Jak już to wracając - będziemy mieć mniej do stracenia jak się ktoś czepi. Toperz wsadza sobie kabaka na barana - im szybciej dotrzemy do zarośli, tym lepiej. Niestety w tamtą stronę gdzie zmierzamy nie ma żadnego sklepu, więc jedna z popularniejszych wymówek wydaje się być spalona. Toperz kiwa głową: “Nawet jakby tam było 10 sklepów to nikt by nie uwierzył. Obie żeście się ubrały jak na safari. Tylko hełmów korkowych wam brakuje!”. Coś może w tym jest. Ciuchy dogodne do maskowania w chaszczu niekoniecznie są sprzyjające dla mimikry w miejskiej dżungli...

Szczęśliwie docieramy do terenu, który wydaje się nam bezpieczny i wolny od ludzkiej złośliwości. Nie jest to wyklęty las, nie wspominając o złowrogich i toksycznych parkach… Tu nie ma nawet ścieżek, więc może nikt o zdrowych zmysłach nie będzie tu polował na niepokornych... Są splątane konary, trawy po pas, bzyk owadów, zieleń młodych liści i biel kwiatów. Słońce, niebieskie niebo i zapach wolności!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W miarę pokonywania kilometrów teren coraz liczniej nosi ślady działalności bobrów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Docieramy nad upragnione starorzecze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Świat baź (baziów? bazi? ;) )

Obrazek

Obrazek

Mix wiosny i jesieni!

Obrazek

Takie miejsca zawsze wzmagają apetyt!

Obrazek

Zawisa hamak. Ogniska nie mamy odwagi palić. Jeszcze dym nam tu kogoś na łeb ściągnie… Poza tym jest sucho jak szlag. Woda niby blisko, ale trawa pod stopami rozpada się w pył...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Długo przyglądamy się bobrowej chatce mając nadzieję, że coś z niej wystawi ostrożnie łeb (jak ja z rana z drzwi klatki schodowej ;) ) Niestety... Mega szacun dla bobrów. Dobrzy z nich partyzanci! Chyba trzeba by tu spać, aby poczynić jakieś obserwacje.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nasz cypelek widziany ze strony przeciwnej, zza wody.

Obrazek

Już nie pamiętam co oni tam znaleźli? Chyba jakiś ładny robal! A może mysia nora?

Obrazek

Jedno z większych tutejszych powalonych drzew. Jakiś dziwny mechanizm tu musiał zadziałać? Jeden konar jest faktycznie wygryziony bobrzymi ząbkami, ale drugi jest złamany, ukręcony? Wygięte drzewo tworzy jakby daszek!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A pod dachem zamieszkały pająki! Spryciarze! Deszcz im na łeb nie cieknie… Chociaż? Może one nie wiedzą w ogóle co to jest deszcz? Już sama nie pamiętam kiedy takowy padał…

Obrazek

Pierwszy krecikowy szałas!

Obrazek

Wracamy, gdy promienie słońca stają się już złote, a znad zbiorników wodnych zaczyna ciągnąć chłodem. Z powrotem idziemy nieco główniejszą drogą, a przynajmniej na początku. Spotykamy babkę z psem. Podchodzi do nas i mocno ściszonym głosem mówi, że tam o! u wlotu stanęli sobie tacy w mundurach i zadają niewygodne pytania. Ona miała psa (a te nie mają zwyczaju srywać do kuwety), więc grzecznie połknęli języki i nie burczeli więcej. Ale my psa nie mamy, a ona nam swojego nie pożyczy bo Fafik mógłby się zdenerwować. Dziękujemy za ostrzeżenie i wbijamy w chaszcze. Lepszego testowania preparatu na kleszcze nie mogliśmy sobie wymarzyć, psia ich mać! Gęste zarośla targają nas za włosy i raz po raz porywają czapki. Nagle przez plątaninę gałęzi dostrzegamy, że nie jesteśmy tu sami! Ktoś idzie w naszą stronę!! Przystajemy. Oni też. Dzieli nas z 50 metrów i dużo krzaków. Dwóch facetów, w ciemnych ubraniach. Wyglądają jakby byli ubrani tak samo… Próbujemy przeniknąć wzrokiem kłębowisko roślin, aby ocenić potencjalne niebezpieczeństwo. Czuję się trochę jak aparat fotograficzny, ostrość wzroku ciągle mi się ustawia na gałęzie, a nie na obiekt znajdujący się za nimi. Oni też stoją bez ruchu, jakby zmienili się w słupy soli. Nie wiem jak długo tak w siebie świdrujemy oczami. Nagle słyszę śpiewną, wschodnią mowę. “Patrz! Z nimi jest dziecko. Spokojnie, idziemy”. Dopiero wtedy dostrzegam, że panowie mają wędki. Na wszelki wypadek mówię im o rzekomo stojącej na drodze milicji. “A jak myślisz czemu tu idziemy? Jeszcze żeśmy na głowę nie upadli, aby tak z własnej woli i dla przyjemności po krzakach łazić. Skur*** nas próbowali zawrócić”. Tu następuje stek wschodnich przekleństw, odnoszący się do wszelakich pociotków rodzin policyjnych (a zwłaszcza ich matek) oraz różnych niemoralnych czynności przez nie wykonywanych, głównie takich zatrącających o zoofilie ;)

Gęby nas pieką wyprażone chyba pierwszym tak intensywnym wiosennym słońcem. Łapy mamy tak podrapane, że widać dokładnie jak źle się dziś prowadziliśmy (w tej Biedronce to dziś na promocji mieli chyba dzikie koty ;)

Pozdrawiamy! Tacy byliśmy w kwietniu 2020!

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Tym razem poszukiwane przez nas starorzecze przytyka do wioski Stary Górnik. W celu jego odnalezienia trzeba przebrać się przez las. Druga połowa kwietnia to jeden wielki wybuch zieloności, kwiatów i zapachu! Czas, gdy po długiej i wrednej zimie człowiek zaczyna czuć, że żyje naprawdę! Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy wolą mróz, śnieg i pizgawice!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mijamy kilka powalonych, wielkich drzew. Acz tym razem to wygląda na robotę wichury, a nie bobrów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widać, że zmierzamy w dobrym kierunku. Teren robi się coraz bardziej bajorowaty. Raz po raz mijamy niewielkie i podeschłe oczka wodne. Być może przy wyższym stanie wody one wszystkie łączą się w jedną całość?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to już nasze starorzecze! Wypełnione kumkotem i kotłowaniną żab! Element, który niezaprzeczalnie dodaje takim miejscom uroku!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Brzegami, pełnymi łanów zeschłych traw, suniemy w strone pobliskiej wioski.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu jeziorko, jak się można domyśleć, staje się coraz mniej dzikie. Wykoszone brzegi, pomosty, budynki schodzące nieraz prawie do samej wody.

Obrazek

Głównym celem jest odnalezienie ruin mostu. Jest! Ale nie zostało z niego zbyt wiele…

Obrazek

Wracamy na upatrzony wcześniej cypelek, aby tu sobie zapodać piknik. Nie my pierwsi na takowy pomysł wpadliśmy! Miejscowi chyba często tu palą ogniska. Ktoś nawet krzesło przytargał!

Obrazek

Obrazek

Czas płynie miło wśród plusku żabiej wody, śpiewu ptaków oraz oszałamiającym zapachu czeremchy i dzikiego bzu!

Obrazek

Obrazek

Bez pachnie i z krzaczka, i z butelki :)

Obrazek

Zaglądamy też pod mały mostek. Z racji suszy jest to możliwe i można się poczuć jak w bunkrze ;) Gdy wrócimy tu kiedyś zimą - miejsce będzie pełnoprawnym mostem, bez którego nie byłoby mowy o dotarciu na ogniskową wyspę!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Nie wiem czy położone na obrzeżach Oławy jeziorko zwane Piaski to starorzecze czy też nie? Bo jest tak: płynie sobie Odra i na tej Odrze jest wyspa. I na tej wyspie jest owe jeziorko. W klimatach przypomina nieco odwiedzane przez nas starorzecza, więc i w relacji zaliczę je do tego szanownego grona ;)

Jak można się domyśleć mamy tam blisko, więc bywamy dosyć często. Ot dyżurne miejsce spacerowo - ogniskowe, gdy nie ma innego pomysłu albo zbyt dużo czasu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Można tu połazić trzcinowiskami…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

...porzucać patykami...

Obrazek

..odwiedzić mini pustynie ;)

Obrazek

Zajrzeć w całkiem solidne nory…

Obrazek

Tu nawet widać ślady małych łapek, ale niestety nie potrafię ocenić co tam mieszka.

Obrazek

Można powygrzewać się na górce, która nieraz staje się wyspą.

Obrazek

Stąd są chyba najlepsze widoki.

Obrazek

Nad żadnym innym starorzeczem nie widziałam aż tylu brzóz! A to zdecydowanie jedno z moich ulubionych drzew! :)

Obrazek

Obrazek

Bobry ostatnio tu szalały… jak wszędzie...

Obrazek

Obrazek

...więc postanawiamy to wykorzystać i pozyskać spore ilości kory brzozowej na rozpałke. Będzie na zapas!

Obrazek

Smutne jest, że niektórzy ją pozyskują z żywych drzew... Żywe brzozy to się przytula dla pozyskania dobrej energii! I grunt to maskowanie stosownie dobrane do sytuacji! ;)

Obrazek

Nie wiem co się tego dnia stało, ale znajdujemy kilkanaście zdechłych owadów. Różnych gatunków i w różnych miejscach. Gdy wpadamy na kolejne i kolejne egzemplarze takowych - to różne myśli pojawiają się w głowie… Wiosna w pełnym rozkwicie... cudne, prażące słońce, bezchmurne niebo nie upstrzone przez samoloty…. a owady zamiast radośnie latać i brzęczeć… zdychają… Czy opylili pola jakimś syfem? A może powód, dla którego próbują nas uwięzić w domach, jest zgoła inny niż szczekają nadajniki propagandy? Są takie myśli, które nieraz ciężko odgonić jak się przypną…

Obrazek

Obrazek

Acz nie ma nic lepszego na wyimaginowane strachy niż jakieś realne ryzyko ;) Kabak próbuje podejść pod drzewo i je dziubać kijem. A nie jest to zwykłe drzewo... Ów okaz jest nieco upiorny... I stoi na słowo honoru na spalonych korzeniach. Czym prędzej stamtąd zwiewamy. Mam wrażenie, że ono zaraz na nas runie… że wystarczy niewielki powiew wiatru… Drzewo jest solidnych rozmiarów, a niektóre konary trzymają się na centymetrowych fragmentach zwęglonej kory… Brrrr… (od tej wycieczki minął już prawie rok.. I póki co jakoś nie sprawdziliśmy czy ono wciąż stoi?)

Obrazek

Obrazek

Okolice tego bajorka otaczają tereny industrialne. Wszędzie między drzewami przezierają jakieś fabryczki. A zaraz za odnogą rzeki jest kabacze przedszkole. Więc można by płynnie przejść do relacji “W drodze do przedszkola” ;)

Obrazek

Obrazek

Jakże inaczej to miejsce prezentuje się utopione w śniegach!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W pewien mroźny dzień przybywamy tu z konkretnym postanowieniem! Nasz Krecik już się nieco znudził mieszkaniem w szałasie i zapragnął nowych, nieznanych przygód i doświadczeń. Tym razem więc przyszło zbudować mu igloo! :) Pokrywa lodowa na pobliskim bajorze okazała się być odpowiednia dla pozyskiwania materiału budowlanego. Łupanie rękoma nie wchodziło w grę, więc trzeba się było uzbroić w siekierę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co ciekawe - każdy wykuty fragment lodu był inny i miał swoją niepowtarzalną duszę! W jednym były zatopione liście i trawy, inny miał pęknięcia przywodzące na myśl pajęczynę, a jeszcze inny był przedziwnie żółty - jakby był zastygłym wspomnieniem jakiegoś kibelka ;) Naszym ulubionym jednak się stał ten z bąbelkiem! W samym środku kry była powietrzno - wodna bańka robiącą “bul” przy każdym jej przekręcaniu!

A tu już budowla ukończona i przedstawiająca się w pełnej krasie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Na kolejną “starorzeczową” wycieczkę ruszamy po długiej przerwie - dopiero w październiku. Lato nie jest zbyt dobrym terminem na tego typu szlajanie, tak samo jak na zwiedzanie opuszczonych pałacyków. Zresztą - z tych samych względów. Zbyt gęsty chaszcz mocno utrudnia przemieszczanie się w terenach często pozbawionych ścieżek (innych niż sarnie), a kłębowisko zieloności uniemożliwia dostrzeżenie różnych widziwiastych kształtów drzew czy nacieszenie się bobrowiskami. Poza tym - latem jest tysiąc innych pomysłów na udane spędzenie czasu w terenie. No więc gdy noce stają się chłodne, liście żółkną, a chwasty więdną - znów nasze oczy zwracają się w stronę nadodrzańskich bajorek. Okolice między Oławą, Wrocławiem a Jelczem mamy pod tym względem wstępnie obczajone, więc jesień upłynie pod hasłem starorzeczy koło Brzegu. Pierwszym, które zamierzamy zaszczycić swoją obecnością, jest staw Kamiennik położony na południe od Kościerzyc.

Ruszamy z wioski z planem dotarcia tam nieco naokoło. Nie przypuszczamy, że na takim niewielkim obszarze uda nam się tak skutecznie zgubić, a co najlepsze - kilkukrotnie wrócimy w to samo miejsce, mimo podejmowania prób udania się w kierunku przeciwnym ;) Po raz pierwszy doświadczamy tak dobitnie, że na bagnach wodzi naprawde! I to niekoniecznie w mgliste noce, a w sam w środek słonecznego dnia! Nie pamiętam, żebyśmy kiedyś zrobili tyle kilometrów kręcąc się dosłownie w kółko!

Wioskę Kościerzyce opuszczamy przez pola kukurydzy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trochę wędrujemy wałami wyłożonymi perforowaną, betonową płytą.

Obrazek

Obrazek

Pola i drogi są nieco podmokłe. Odrzańskie klimaty zaczynają być powodziowe, a ziemia wypluwa wodę w różnych, nieraz nieprzewidzianych miejscach.

Obrazek

Obrazek

Tuptamy polami wzdłuż kanału, który ostatecznie okazuje się nie być tym kanałem, za który go mieliśmy. Stąd idąc jego tropem, jak można się domyśleć, docieramy w miejsce totalnie niezgodne z planowanym ;) Ale czy właśnie to na wycieczkach nie jest najfajniejsze? :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cały czas towarzyszą nam odgłosy strzałów. Początkowo czujemy się z tym niezbyt komfortowo, obawiając się czy gdzieś obok nie odbywa się przypadkiem polowanie i czy my zbytnio nie przypominamy dzików? Strzały jednak nie są pojedyncze - jest to cała kanonada! Wychodzi na to, że odgłosy dobiegają zza Odry, gdzie mieści się teren wojskowy, strzelnice i chyba właśnie mają jakieś ćwiczenia. To nas nieco uspokaja, acz ciągły odgłos pobliskiej strzelanki tworzy jednak jakiś taki podświadomy niepokój.

Kilkakrotnie trafiamy na fajną drogę z betonowych płyt, malowniczo zasypaną zeschłymi liśćmi. Ta droga ściąga nas jak magnes - gdzie bysmy nie poszli i tak w końcu na nią wyjdziemy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ogon z patyka najlepiej się ciągnie po płytach! Bo w zaroślach czy na błocie on się z lekka blokował. A tutaj to on równoczesnie robi "tutu tutu" - zupełnie jak pociąg!

Obrazek

Obrazek

Na środku owej drogi robimy sobie mini popas! Dzień jest wręcz upalny i miło się siedzi na ciepłych płytach, które grzeją w kuper!

Obrazek

Kabak chyba zobaczył, że my coś sobie dziś nie radzimy z mapami - i postanowiła wziąć sprawę we własne ręce...

Obrazek

Szło całkiem dobrze, aż drogę przegrodziła z lekka wezbrana rzeka... ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cóż… Nie było wyjścia.. Zrobiliśmy tam ognisko!

Obrazek

Jak od kilku godzin targam w plecaku ten opiekacz - to niech się przyda!

Obrazek

Jakiś wędkarz nam nawet krzesełka zostawił! I żar w ognisku! Zastanawialiśmy się nawet czy ten ktoś może za chwilę nie wróci? Może poszedł tylko do kibelka? Kabak jednak kiwał głową.. “A może ten ktoś tu wciąż jest, tylko my go nie widzimy? Może to my wbiliśmy bez zaproszenia na jakieś ognisko - widmo?“

“A może właściciel krzesełek zamienił się w motyla? O tego!” :P

Obrazek

Klimaty tam mamy jak w jakiejś dżungli.

Obrazek

Ulubione zajęcie kabaka na biwakach - gaszenie ogniska! Bo ono robi wtedy psssssssss…. I duży kłąb pary bucha w pyszczek!

Obrazek

Przyszło wracać spory kawałek, jako że zarówno nasze początkowe wędrowanie po bagnach i kukurydzach, jak i trasa zaplanowana przez kabaka - do wybranego starorzecza nas nie zbliżyły ;)

Ale w końcu i do niego dotarliśmy! Kamiennik okazał się średni...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ot bajorko jak bajorko. Rozpaskudziliśmy się na innych starorzeczach, których nieraz mroczny i dziki klimat wysoko postawił poprzeczkę.

Acz odpowiednia dawka chaszcza musiała być! :)

Obrazek

Obrazek

Wycieczka więc potwierdziła wyznawaną od dawna teorie, że droga jest często ważniejsza od samego celu.
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104859
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:perforowaną, betonową płytą
Ten "wynalazek" nazywa się "płyta Jumbo".
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:
buba pisze:perforowaną, betonową płytą
Ten "wynalazek" nazywa się "płyta Jumbo".
O to nawet nie wiedzialam ze dosluzyla sie nazwy! :) Fajna jest, lubie jak nią wykladaja osiedlowe parkingi pod blokiem!
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Jedziemy sobie do Brzegu. Mijamy miasto, przekraczamy Odrę głównym mostem i zaraz za nim porzucamy busia i oddajemy się pieszej wędrówce wzdłuż rzeki. Kawałek będziemy wędrować znaną już z poprzedniego wyjazdu płytówką, ale póki co wkraczamy w tereny zupełnie nam jeszcze nieznane.

Powodziowe klimaty gdzieś od miesiąca nam towarzyszą. Szukanie starzorzeczy i bajor wszelakich jest więc łatwiejsze niż kiedykolwiek - zastoiska wodne występują wszędzie, również w miejscach, gdzie człowiek by się ich zupełnie nie spodziewał.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pogoda jest typowo listopadowa - szaro, mgliście, ponuro. Powietrze przesiane jest wilgocią. Kabak twierdzi, że ktoś w powietrzu rozpylił chyba cebule! Faktycznie coś w tym jest! Osiadające na rzęsach kropelki mini mżawki jakby z lekka piekły w oczy! Z czasem się przyzwyczajamy i już jakoś nie ma tego efektu. Albo po prostu oddaliliśmy się od fabryczki, która akurat spuściła jakiś “jad cebulowy”? ;)

Bo początek naszej trasy wiedzie przez tereny przemysłowe. To znaczy - z widokiem na nie, bo dymiące kominy znajdują się po drugiej stronie rzeki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bardzo mi się spodobały te “domeczki”. Takie na “kurzej stopce”. Od razu nabrałam ochoty, aby w takim spać! :P

Obrazek

Mijamy też zabudowania śluzy, zwanej na mapie “stopień wodny Brzeg”.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na naszej trasie raz po raz omijamy wielkie kałuże, które gdzieniegdzie tworzą wręcz jeziora, które obchodzimy polem, czasem wpadając jeszcze w większe grzęzawiska ;) Tydzień temu droga, którą idziemy była jeszcze całkowicie zalana i z braku pontonu musieliśmy się wycofać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu fragment płytówki - dobrze znanej nam z wrześniowej wycieczki!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Popas na środku drogi musi być! :D

Obrazek

Skłębiony las!

Obrazek

I teraz pytanie - co siedzi w tej kuli bluszczu po lewej? Kabak nie pozwala sprawdzić, twierdzi, że tam schowała się Buka! Może to dziwnie zabrzmi, ale faktycznie ciągnęło stamtąd chłodem. Tajemnica pozostała więc nierozwiązana :P

Obrazek

Resztki jesiennych kolorów i różnobarwnych liści można jeszcze gdzieniegdzie dojrzeć, acz z racji kompletnego braku słońca raczej wszystko rozpływa się w szarościach…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy docieramy do Kościerzyc wyłazi jednak słońce! Zatem tuptamy przez pola i już się cieszymy, że starorzecze zwane Judengrab pokaże nam się w bardzo miłym dla oka wydaniu.

Obrazek

Obrazek

Tak jak wcześniej mocno duło - teraz wiatr cichnie. Woda starorzecza jest gładka i spokojna, taka równa tafla, którą mącą tylko opadające swobodnie liście.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mały popas wśród kolorowych liści przewiduje pieczony boczek!

Obrazek

Obrazek

Powrót jest szybszy. Bo nieco się zasiedzieliśmy nad wodą, zaczęło ciągnąć wieczornym chłodem bardziej niż przypuszczaliśmy, a poza tym zaraz będzie ciemno. Przedzieranie się przez zalewiska i błota z latarkami może nie zawsze być tak urocze jak za dnia ;)

Towarzyszą nam mgliste pola..

Obrazek

Godzina jeszcze wczesna, ale te krótkie listopadowe dni....

Obrazek

Obrazek

Słoneczko zachodzące gdzieś za dębowym lasem…

Obrazek

Wciąż mocno wezbrane nurty Odry…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I zmrok zapadający nad brzeskimi fabryczkami...

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104859
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:starorzecze zwane Judengrab
Ciekawe skąd ta nazwa. Po polsku znaczy to "Żydowski grób"...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:
buba pisze:starorzecze zwane Judengrab
Ciekawe skąd ta nazwa. Po polsku znaczy to "Żydowski grób"...
Nie mam najmniejszego pojecia! Szukalam, w internecie nic nie ma... A nazwa dosyc intrygujaca... Az strach pomyslec co moze byc na dnie... :wow:
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

W ten wyjątkowo ciepły (jak na listopad) dzień wybraliśmy się nad jeziorko Babi Loch, położone między Kościerzycami a Nowymi Kolniami. Miejsce to jest zwykle ładne, a w połączeniu ze słońcem i dużą ilością kolorowych liści przedstawia się jeszcze sympatyczniej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wiatr sobie wieje strącając pożółkłe liście, trzcinki szeleszczą...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fruwają ważki, babie lato i dzieci na linach ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No dobra.. Większe dzieci też :P

Obrazek

Ot nadwodna sielanka i normalnie byłoby na tyle… Ale z wału zauważamy coś, od czego oczy wysuwają się na szypułkach, a opadnięte z wrażenia szczęki długo szukamy pomiędzy wysoka trawą ;) Wycieczka będzie zdecydowanie dłuższa niż przypuszczaliśmy! A na pewno bardziej pokrętna!

Dziś mamy wersję “starorzecza de lux”! Mamy promocję, “bonus dodatni” ;) czy jak to się jeszcze mówi, gdy coś, czego nie oczekiwałeś w najśmielszych snach, spada na ciebie jak grom z jasnego nieba! Bo nadodrzańskie rozlewiska teraz nie występują wyłącznie tam, gdzie robią to zazwyczaj... Tam, gdzie zwykle na mapie jest NIC - teraz są tam wyspy, mierzeje, groble, grzęzawiska, zatoczki, minijeziorka, przepusty…. Staje przed oczami “Czertomelik ze swoim labiryntem cieśnin, zatok, kołbani, wysp, skał, jarów i oczeretów.” Niech się schowa Biebrza ze swoimi bagnami czy słynne poleskie moczary! Widzimy przed sobą wielką połać wodno - lądowego terenu, który nas oczekuje! :) Człowiek sobie jedzie na krótki, zwyczajny spacerek i wpada po uszy w świat iście magiczny! Tzn. mam nadzieje, że to “po uszy” będzie tylko przenośnią ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie tylko buby rozpływają się w zachwytach nad tym co los wysypał przed jej oczami. Ptactwo też sprawia wrażenie oniemiałego ze szczęścia i lata w kółko z kwikiem zupełnie jak potłuczone!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podejmujemy więc kolejne, mniej lub bardziej udane próby dotarcia na wyłaniające się z bajor półwyspy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dawne drogi często są obecnie najgłębszymi jeziorami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Często jedyną w miarę suchą i choć odrobinę rokującą “drogą” okazuje się być kolczasty chaszcz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Hmmm… a tu widzimy ląd czy wodę? Trawa czy gruby, pływający kożuch zbrojonej “rzęsy wodnej”?

Obrazek

Acz zdarzają się i fragmenty suchego lądu - gdzie spod butów niesie się chwilowo nie chlupot, a szuranie zeschłych liści.

Obrazek

Ziejąca paszcza wypalonego pnia.

Obrazek

Obrazek

Tu dokładnie widać dokąd jeszcze niedawno sięgała woda!

Obrazek

W innych miejscach wysokość wody można domniemywać po wiszących na drzewach trawach.

Obrazek

Spokojne i ciche wodne tafle pokrywają dawne pola…

Obrazek

Obrazek

Kolejne grzęzawiska…

Obrazek

Obrazek

Rudo - złote barwy zdominowały cały krajobraz…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nawet kałuże starają się trzymać te odcienie!

Obrazek

Gdybyśmy mieli ze sobą namiot - to byśmy go rozbili na tym półwyspie! :)

Obrazek

Długo udaje się nam szczęśliwie kluczyć to w lewo, to w prawo, to z przeskoku! W końcu jednak docieramy w miejsce, gdzie już dalej iść się nie da. Ślepy zaułek labiryntu.. Odkrywamy, że już od jakiegoś czasu pod nogami nie ma stałego lądu.. Idziemy po uginającym się i pływającym jakby “materacu” utworzonym z kłębowiska jeżyn, pnączy i gałęzi. Dalej to już tylko przesiadka na jakieś pływadło!

Obrazek

Obrazek

Wracamy… Nie do końca tą samą drogą, bo totalna improwizacja zwykle cechuje się tym, że nie da rady jej odtworzyć… A i krótki, późnojesienny dzień ma się ku końcowi…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeszcze przystanek przy wielkim spróchniałym pniu o ciekawych deseniach kory!

Obrazek

Obrazek

Miło pożegnać dzień malowniczym zachodem słońca na bagnach!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiamy! Tacy byliśmy w listopadzie 2020!

Obrazek
ODPOWIEDZ