Burze, bagna i wodne ruiny czyli Pribałtika 2019

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105120
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Puste zagrody zwykle występują pojedynczo
One tak były budowane.
buba pisze:Ponuro musiało się mieszkać w takich miejscach
A to już niekoniecznie. Pamiętaj, że "instynkt stadny" człowieka, przy znacznym rozproszeniu populacji, jakby ulegał osłabieniu...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Klooga

Jedziemy nad jezioro Klooga. Jezioro jest duże, ale strasznie młakowate. Ale to nie woda nas tu sprowadza. Nas tu sprowadza beton. A raczej to co z niego zostało i wystaje spomiędzy traw. Na rozległych nadjeziornych łąkach siedzą resztki poradzieckiej bazy. Nigdy nic o niej nie słyszałam. Wypatrzyłam ją na satelitarnych zdjęciach - tzn. gapiąc sie na nie - nie wiedziałam co to jest.

To też w pewnym sensie odpowiedź na wiele zadawanych mi pytań - “buba skąd ty bierzesz te miejscówki??” Ano stąd.

Obrazek

Jak coś wygląda na tyle intrygująco i rokująco - to po prostu jade i sprawdzam. Czasem odbijam sie od płotu, ale czasem trafi sie perełka. Tutaj było po prostu średnio.

Spora łąka jest usiana ruinami.

Obrazek

Obrazek

Najciekawsze sa dwa hangary - długaśne rury, acz o architekturze zupełnie innej niz te spotykane przez nas dotychczas. Po pierwsze są dużo dłuższe. Po drugie są dziurawe! Każde półkole dachu jest zbudowane z dwóch cząstek. A między nimi dziura! Między żebrowaniami też są szczeliny - widać światło. Nie wiem czy bardziej niż gdzie indziej odwalili tu fuszerke - czy się rozlazło? A może one są niedokończone? Może był plan przysypać je ziemią i posadzić trawe jak to zwykle bywało? Tylko czasu zabrakło? Jedno jest pewne - w czasie nawałnic takich, jak przeczekiwaliśmy w bazie pod Vepriai (Litwa) - to tu byśmy mieli niezły prysznic!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Acz widać, że i tutejsze ażurowe rury służą lokalnym celom biwakowo - wypoczynkowym. Ba! Na kanapach można się wyłożyc bardzo wygodnie!

Obrazek

Obrazek

Są też resztki innych budynków. Napisów “z epoki” brak, jedynie popisy współczesnych graficiarzy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wgniata nas w ziemie duchota. Kolor nieba i odgłosy z niego dochodzące sugerują, że jakaś burza nam dzisiaj dopucka!

Obrazek


między Hummuli a Oruste

Kolejnej bazy szukamy między Hummuli a Oruste. Miała siedzieć w lesie.. Miejsce odnajdujemy, ale troche za późno. Bazy już nie ma… Pozostały tylko nienaturalne dla kompleksów leśnych szerokie płytowe drogi i troche gruzu. Nie zachował sie ani jeden hangar czy inny zadaszony budynek. Wszystko zrównane z ziemią. Może gdzieś jest jakiś bunkier czy inne podziemie, do którego trzeba wleźć lisią jamą, jak niegdyś udało sie w polskim BARSie? Nie mamy jednak namiaru na nic takiego, więc pozostaje obejść się smakiem i pojeżdzić w kółko leśnym betonem..

Obrazek


między Nursi a Somerpalu
W tutejszych lasach również szukamy bazy... Na satelicie wyglądała fajnie, zbyt fajnie…

Obrazek

Już kawałek przed ostrzega nas znak - 5.5 km “Uwaga na sodurid…”. Co to kurde jest?

Obrazek

Translator mówi, że “wojsko”.. No ale to wiemy juz w domu, już po powrocie.. Nie używamy internetu na wyjazdach.. Ale translator nam nie potrzebny - wiemy, że nie jest dobrze… Potem jest już tylko gorzej…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szlabany, tabliczki, opisy sugerujące, że buby tu zdecydowanie nie trzeba… Baza jest chyba bardziej czynna niż przypuszczaliśmy ;) “Ćwiczenia”, “zachować ostrożność” , “teren zamknięty”, “wstęp wzbroniony”. No żesz to szlag! Znowu się wrąbaliśmy na poligon! Taaaaa… słowo “keelatud” jest nam już bardzo dobrze znane…;) Ciągle je spotykamy! Wręcz się śmiejemy, że nim właśnie jest oznaczony nasz szlak! ;)

Skądinąd ciekawe, że lokalne oznakowanie poligonu jest wyłacznie w języku estońskim. Podoba mi się to! Nie rozumiesz to twój problem. Bo np. w Polsce to każde takie wojskowe miejsce opisane jest chyba w co najmniej 4 językach!


Wszystkie estonskie bazy, te i zeszloroczne, są zebrane tutaj:
https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... z-cz8.html
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105120
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Ja zbyt mało znam angielski aby coś skumać.
Przetłumaczyć? :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:
buba pisze:Ja zbyt mało znam angielski aby coś skumać.
Przetłumaczyć? :)
Byloby miło! :) Bo translator rzeczywiscie wypluwa maligne ;)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Przed nami Łotwa.. Kawałek do przejechania przez ten kraj mamy. Bo z Valki do Lipawy. Zwłaszcza droge wydłuża kilka naszych założeń. Chcemy oczywiście ominąc Ryge. Chcemy jak najrzadziej wjeżdżać na asfalt. Zaczyna się więc nasza kręta, zygzakowata trasa, w poszukiwaniu największego zadupia :) A jak wiadomo - takie miejsca obfitują w miejsca opuszczone i spotkania z dziwnymi ludźmi - więc i tym razem nie było inaczej!

Okolice Valki. Od miasteczka już kawałek. Gdzieś w lesie. Drewiany, parterowy dom. Niegdys zawierający kilka mieszkań dla robotników leśnych wraz z rodzinami. Dom solidny, ale ma coś w sobie z baraku. Nie wiem czy robotniczy klimat czy że taki podługaśny?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

We wnętrzach zachowało się jeszcze troche starych mebli. W zależności od mieszkania - w różnym stopniu zdemolowania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sporo książeczek dla dzieci wala się tu i tam.

Obrazek

Obrazek

W szopie, pod grubą warstwą pajęczyn, leżą stare narty.

Obrazek

Narty zapewne jeszcze z radzieckich czasów, o czym świadczą różne napisy. Narty są zdecydowanie nie do pary. Ale może na tym polega ich urok? Ciekawe jaki los spotkał dwie pozostałe?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na szutrowej drodze przy chatce spotykam trzech kolesi. Twierdzą, że są myśliwymi, ale tak na pierwszy rzut oka (strój, zachowanie, sposób trzymania broni) wyglądają raczej na jakiś partyzantów ;) Są z Kraslavy, ale polować przyjeżdzają w te rejony - bo ponoć więcej tu jest zwierzyny, która przychodzi przez granice z przepastnych, estońskich lasów. Pobliski opuszczony dom służy im jako chatka na wypady i imprezy. W tym celu wysprzątali sobie jedno pomieszczenie. Piec ponoć wciąż na chodzie. Przyjeżdżają tu średnio raz w miesiącu. Za piecem mają gdzieś skrytke na wódke.

Obrazek

Nie wiem czemu, ale chłopaki bardzo nie lubią autostopowiczów. Ba! wręcz ich podejście do tej grupy jest jakieś obsesyjne! Od razu zadają mi to pytanie. Jakieś to jest takie śmieszne - poznajesz nowych ludzi, a oni nie pytaja cie z jakiego jesteś kraju, ani jak masz na imie, - tylko “ jakim środkiem transportu tu przyjechałaś”. Jakaś abstrakcja - o co tu chodzi?? Niektórzy to naprawde mają jakieś manie prześladowcze! Mówie wiec prawde, ze przyjechaliśmy busem - i o tam! stoi. Kolesie są dla mnie mili, wypytuja o szczegóły wycieczki, doradzają co zwiedzić. Do rany przyłóż ekipa! Ale jest w powietrzu jakiś niepokój.. Nie umiem powiedzieć w czym rzecz... Na autostopowiczach ciągle wieszają psy, ten temat powraca jak bumerang - mimo że ja próbuje poruszać inne.. Opowiadają nawet pewną historie, zanosząc się od śmiechu. Trzech chłopaków (chyba z Belgii albo Holandii) stopowało do Estonii. I właśnie w tej chatce postanowili zanocować. Zajęli posprzątany pokój i z niewiadomych mi przyczyn wyjątkowo naszym myśliwym do gustu nie przypadli. Więc najpierw myśliweczki postanowiły ich postraszyć - udając duchy. Gdy to nie przynosiło pożądanego efektu, objęli inną taktykę - zabawa w napad. Drzwi wywalili z kopa, zaczęli strzelać w powietrze, machać maczetami i biegać w kółko wznosząc okrzyki. Straszyć poćwiartowaniem i zakopaniem w lesie. “Ale spinkalali szosą biegiem w stronę Estonii, ha ha ha! Gacie chyba mieli pełne! ha ha ha!”

Jakoś ich poczucie humoru nie do końca do mnie trafia, więc grzecznie odmawiam na propozycje wspólnej imprezy w chatce dziś wieczorem i oddalam sie w stronę busia. Domek w lesie uznaję bowiem za zwiedzony, a wspólne tematy z nowo poznaną ekipą za wyczerpane...


Jedziemy dalej...

Prawdziwym zagłębiem opuszczonych domów są pyliste drogi w okolicach Nigrande, Vainode. To tereny naszego pierwszego spotkania z Łotwą w 2013 roku. Miejsce, gdzie zakochaliśmy się w tym kraju do obłędu - w jego pustce i klimacie bezkresnych przestrzeni, drewnianych domów, poradzieckich baz i sympatycznych ludzi. Terenów z nutką nostalgii i zawieszenia w niebycie... Uwielbiam tą przygraniczna droge! Mogłabym nią jeździć tam i spowrotem... i długo, długo by mi się nie znudziło!

Dom, niedaleko Vibini, przy którym wtedy spaliśmy, wciąż stoi - choć zniknęła nasza szopka :( Ta szopka, w której miała miejsce niezapomniana impreza pewnego chłodnego majowego wieczora...

Obrazek

Obrazek

Szopa nr 2

Obrazek

Garaż, w którym postawiliśmy wtedy namiot, wciąż stoi, ale z nieco zawalonym dachem..

Obrazek

Obrazek

Sam opuszczony dom zmienił sie niewiele. Nietypowy budynek dla tej okolicy. Bardzo duży i murowany.

Obrazek

Obrazek

Wnetrza... Lampy, wersalki... i grube rury - piecowe, przykiblowe.. I szklanki musztardówki. Naliczyliśmy ich tu chyba ze 30. I jako wazony na kwiatki, i w kuchni w kredensie, i rozbite na podłodze - widać używane przez jakąś żulerska ekipe całkiem niedawno.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Takimi lekturami się tu niegdyś delektowano.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tym razem zwiedzamy też taki domek.

Obrazek

Obrazek

W środku oczywiście znów ten rurowaty piec!

Obrazek

Chyba jakaś sławna postać tu kiedyś mieszkała!

Obrazek

Tu jakieś domostwo pokołchozowego pochodzenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I inne domy wydmuszki wyłaniające się tu i ówdzie zza zakrętów lokalnych, pylistych dróg...

Obrazek

Obrazek

Kronauce. Zatrzymujemy sie pod kolejnym opuszczonym domem - a może to była jakaś dawna knajpa przydrożna?

Obrazek

Obrazek

Ale to nie ów dom jest główna atrakcją tego miejsca.. Jest tu też opuszczona wieża na skrzyżowaniu. Ciekawy obiekt!!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiem czym było to miejsce w czasach swej świetności. Może jakaś policyjną budką? Kojarzy się też z wieżą ciśnień. Obecnie nada sie na awaryjny nocleg, najlepiej dla jakiegoś rowerzysty czy autostopowicza konesera (moze tu myśliwi z maczetami nie przyjdą?? ;) ) Myśle, że jak ktoś przyjdzie tam wieczorem, wylezie po drabince i sie kimnie - to żadnego problemu nie będzie. A na na trase blisko ;) Miejsca w środku na pięterku dla dwóch osób. Na parterze tez zadaszone miejsce, ale na górze jakoś chyba fajniej!

A czasem próby eksploracji opuszczonych domów kończą sie...hmmm... zaskakująco! ;) Tak jak np. w Upmalas...

A przez łotewskie zaułki prowadzą nas takie miłe drogi!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170036
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

buba pisze:grube rury -... przykiblowe..
To fajny patent na tzw. piętrową sławojkę. Podobne widziałem w Łupkowie przy nieistniejącym już od kilku lat posterunku celnym przed tunelem.
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Brzost
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 22054
Rejestracja: piątek 22 lip 2005, 00:00

Post autor: Brzost »

Valka i Valga to właściwie jedno miasto, w połowie w Estonii, w połowie na Łotwie. Tablica informująca o granicy jest pośrodku, przy ulicy. Niewiele brakło abyśmy nie zauważyli.
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105120
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Byloby miło! :)
Już się do tego biorę. :)
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105120
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:Chyba jakaś sławna postać tu kiedyś mieszkała!
Andrejs Spāģis (urodzony 14 stycznia 1820 r., Zmarł 29 lipca 1871 r.) - łotewski nauczyciel i publicysta, autor podręczników, pracował nad publikacją podręczników z gramatyki i fizyki w języku łotewskim. :)

PS. Kabak zaczyna wyglądać jak "mikro-buba" :) Może czas zacząć tak ją nazywać i pisać µ_buba. :wink:
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Brzost
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 22054
Rejestracja: piątek 22 lip 2005, 00:00

Post autor: Brzost »

Nie "zaczyna wyglądać" a "wygląda". Jak klon :-)
Mój zięć ma na to określenie "genetyczny zamach stanu" ;-)
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Do Lipawy jedziemy po raz drugi. Byliśmy juz tutaj w 2013 roku. Spaliśmy przy nadmorskiej twierdzy, szukaliśmy tuneli w bagnistych bobrowiskach, kupowaliśmy stare odznaki na miejscowym bazarze. Część ekipy poszło hen! w morze po długaśnym molo i poznakomiło sie z rybakami.. Jeden dzień w Lipawie… Pozostał niedosyt, zachwyt tym miejscem (zdecydowanie spełniającym moje oczekiwania wedle ilości ruin wokoło ;) i jakiś rodzaj tęsknoty za utopionym w lesie blokowiskiem, jakby przeniesionym z dawnych lat, za tym piachem wymieszanym z betonem i zapachem żywicznego, sosnowego lasu.. I usilna chęć, aby znów tam wrócić, więcej się powłoczyc zaułkami, zobaczyc to dziwne “głazowisko”, które majaczyło gdzieś we mgle na brzegu morza jeszcze dalej na północ niz rozłożyliśmy się wtedy biwakiem.. Chcieliśmy juz tu zawitać rok temu, ale awaria busia to uniemożliwiła. Ale teraz sie udało! W pewien szary i mokry czerwcowy dzien suniemy więc w strone jednego z moich ulubionych miast!

Mówienie, że “lubie Lipawe” czy “Lipawa jest jednym z moich ulubionych miast” jest jednak nieco naciągane. Bo tak naprawde wszystkie moje zainteresowania, ulubienia i fascynacje kręcą się wokół Karosty - północnej, silnie zmilitaryzowanej dzielnicy tego miasta, oddzielonej od reszty terenu symbolicznym kanałem. No a między Lipawą a Karostą nie można stawiać znaku równości… Dopiero w tym roku dowiedzieliśmy się różnych lokalnych niuansów i animozji. Poprzednio żyliśmy w błogiej nieświadomości ;) Dowiadujemy się między innymi tego, że ponoć Lipawa Karosty bardzo nie lubi. I z wzajemnością. Że ponoć nie ma na Łotwie tak łotewskiego miasta jak Lipawa. I tak rosyjskiego (a raczej poradzieckiego) jak Karosta. Procentowo w statystykach wygląda to ponoć podobnie jak w innych miastach. Tylko, ze tam ludność jest wymieszana, a tu granica biegnie kanałem...

Problem na linii Lipawa - Karosta jest tez taki - że z jednej strony Lipawa Karosty się wstydzi i nia pogardza. Że to takie slumsy, getto i miejsce niebezpieczne z politycznego punktu widzenia.. Że lepiej by się od tej Karosty odżegnać, odłączyć i nie mieć z nią nic wspólnego. A najlepiej jakby ona przestała w ogóle istnieć... Że to miasto alkoholików, ćpunów i bezrobotnych sierot po Sajuzie. Że to teren ruin i odrapanych blokowisk, gdzie czas jakby się zatrzymał w poprzednim tysiącleciu. Ale z drugiej strony Lipawa stawia na turystyke. A jak przyjeżdżają zagraniczni turyści - to gdzie walą? Ano do Karosty. Bo tam więzienie przerobione na lunapark, bo tam forty, bo tam stary beton w morzu leży i mozna sobie lansiarską fotke na instagrama walnąć... Bo to Karosta odróżnia Lipawe od innych łotewskich miast i w dużej części stanowi o jej inności i atrakcyjności. Wiec nie jedno solidnie tu zgrzyta oraz wiele wątpliwości i dylematów tli sie na linii kanału dzielącego te dwa światy...

Nazwa dzielnicy Karosta pochodzi od slowa “port wojenny” - po łotewsku “kara osta” (ech... jak niektórzy lokalni Rosjanie się zabawnie wkurzają jak sie im przypomina, że "ich miasteczko" nazywa sie po łotewsku! ;)

Miejsce to nie ma historii jako osada, wieś czy cywilne miasto. W XIX wieku powstala na pustym brzegu morza jako wojenny port. Czyli już za carskich czasow rozpoczął sie czas rycia podziemi, bunkrów i stopniowego zalewania terenu betonem. Z budową (i późniejszymi próbami rozbiórki) tych fortów jakoś się strasznie miotano. Już jakoś na poczatku XX wieku, (a więc bardzo niedługo po rozpoczęciu budowy) uznano pomysł na ową twierdze za chybiony, za pomyłke i sporo świeżo postawionych obiektów próbowano wysadzić w powietrze. Jedno jest pewne - że lipawskie forty nie wypełniły swojej pierwotnej misji. Budowa została przerwana, a i wysadzanie nie było zbyt konsekwentne. Budowle pozostały więc na miejscu w pewnej formie zawieszenia, co patrząc na nie - nie zawsze jest tylko przenośnią ;)

Tyle ze strony ludzi z dawnych lat - jeśli chodzi o ich wkład w uatrakcyjnienie lokalnego brzegu i dostosowanie go do bubowych potrzeb estetyczno - wypoczynkowych ;) Resztę zrobiła juz przyroda - fale i morska bryza. Stary skorodowany beton wtopił się w krajobraz.. Miejscami przypomina wręcz skały, tylko wystajace tu i ówdzie druty i inne kawałki metalu sugerują tworzącą je niegdyś ręke człowieka.

Przez 50 lat za czasow ZSRR Karosta była zamknietym miastem, bazą Floty Bałtyckiej. Nawet mieszkańcy Lipawy nie mieli tam wstępu. W latach 90-tych ponoc zasłynęła jako miejsce o bardzo wysokim wskaźniku przestępczości. Teraz sie ponoć poprawiło. Choć póki co nie włóczyliśmy sie wieczorami zaułkami blokowisk i nie siedzieliśmy po lokalnych spelunach gawędząc z lokalsami o życiu... Acz kiedyś i z tą stroną Karosty mielibysmy chęć się zaznajomić! Póki co jednak padło na bunkry i ruiny. Te nadwodne. Szukać betonu bardziej w głębi lądu też kiedyś będziemy, ale to na jakimś kolejnym wyjeździe.


Dziś trafiamy do najbardziej północnej części lipawskiej twierdzy na brzegu morza. Miejsce to jest zwane “Bateria nr 1”. Jedno jest pewne - tu nas jeszcze nie było! To miejsce wtedy, w 2013 roku, omineliśmy - spiesząc sie na podbój różnych okolicznych poradzieckich baz. Tutaj bunkry też leżą w morzu i na plaży. A nad głowami huczy nam wiatrak potwór. Jak ja nienawidze tych konstrukcji! A ostatnimi czasy wszędzie tymi paskudztwami muszą upstrzyć krajobraz...

Dziś jest chyba najbrzydsza pogoda z całego wyjazdu - zimno, szaro i na przemian siąpi i solidnie leje...

Obrazek

Ale i tak idziemy pozwiedzać ten nietypowy brzeg, rosochatym betonem opadający do morza. Zwykle, gdy po powrocie do domu wgrywam zdjęcia na komputer - to je prostuje, bo nie wiedzieć czemu większość zjeżdża mi na jedną strone. Przy zdjęciach z tej twierdzy proces ten był niezmiernie trudny - czasem wręcz niewykonalny! ;) Bo tu nie ma pionów i poziomów, tu wszystko faluje i łamie sie losowo we wszystkich perspektywach. Linia morza zdaje się być jedyną trzymającą fason - acz momentami mam wrażenie, że też nie do końca. Tu wszystko jest krzywe, popękane i zastygłe w najbardziej fantazyjnych pozycjach, które na oko wydają sie być totalnie nietrwałe - ale jednak siedzą w większości mocno swoim ciężarem w piachu klif lub zaryte w morskim dnie. I chyba nic prócz sztormu gigantu nie jest w stanie ich ruszyć... Bunkry porastają różyczki, mech, porosty, glony i wszelakie inne oślizgłe i aromatyczne stworzenia nadmorsko - naskalne.

Skaczemy więc po ogromnych blokach betonu, wspinamy sie po zbrojeniach, chowamy przed nagłymi ulewami pod mniej lub bardziej cieknącymi okapami lub wpełzamy w ciemne czeluście powykrzywianych korytarzy. Czasem zalewa nas fala deszczu, a czasem fala morskiej grzywy. Nigdy nie wiadomo skąd woda uderzy - czy z góry, czy z boku czy wytryśnie ze spękanej podłogi! Czasem zjeżdzamy na kuprach po mokrym piachu i błocie, których nawisy akurat postanowiły ujechać nam masowo spod nóg, wiedzione jakąś przyspieszoną grawitacją albo nagłą tęsknotą za spotkaniem z morzem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak oświadcza “Jakie to jest fajne miejsce na zabawe w chowanego!!!” Niestety... paskudni rodzice się nie zgadzają. Zabawa mogłaby sie okazać zbyt pasjonująca ;) Ciekawe czy nam to wypomni z wyrzutem za ileś lat...

Szarość betonu, zlewającego sie z szarym niebem i szarą wodą, ożywia dzisiaj jedynie kabacza kurtka i czasem jakieś graffiti.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

My z toperzem maskujemy sie tu całkiem dobrze ;) Zdjęcia pt. "znajdź turyste" ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Okno pełne morza...

Obrazek

Obrazek

Niektórzy przywitali sie z morzem jak trzeba! Ja się nie zmusiłam dzisiaj.. Zzzimno!

Obrazek

Spacer w kapturze to jedno, ale troche słaba taka pogoda na biwak na brzegu morza, na dłuższą nasiadówke, gotowanie żarcia, cieszenie się plażą, falami i morskim widokiem. Ale okolica oferuje atrakcje i na taką pogode! Znajdujemy sobie rure! Taką wielką, żebrowaną, jakby hangar na rakiete albo co :) Rura jest zadaszona, więc jest w niej sucho. Wieje też nieco mniej niż na zewnątrz, ale przewiew jest wystarcający aby dym ogniska nie wygryzł nam oczu. Rozpalamy jeden z brzozowych pieńków - tych "pochodni drwala", które zakupiliśmy na łotewskiej stacji benzynowej. Taki biwak to ja rozumiem! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wjechać pod dach się niestety nie da (tak jak uczyniliśmy rok temu w hangarach litewskiej bazy koło Vepriai) - wiec biedny busio moknie nieopodal..

Obrazek

Obrazek

Mimo nieciekawej pogody troche ludzi się przewija po tutejszym wybrzeżu. Można by ich podzielić na dwie główne grupy - "lokalny dres" i "zagraniczny turysta". Pierwszy typ zdaje sie bunkrów nie zauważać, zwykle jest wpatrzony w puszke z piwem lub cycki swojej dziewczyny. Drugi typ również na patrzy na morze czy stary beton - gapi sie tylko w ekran swojego smartfona. Jeden i drugi typ więc bardzo często sie potyka i klnie w różnych językach, w zależności od typu. Kilku prawie wlatuje przez dziurę przydachową do naszej rury, acz ostatecznie zwykle wpada tylko noga, a reszta się klinuje.

Szarość wieczorna zostaje na chwile przerwana. O dziwo mamy okazje dziś oglądać zachód słonca! Najbardziej niesamowity i upiorny (ale i w swojej inności zachwycający) zachód słonca jaki miałam okazje oglądać w swoim życiu. I idealnie pasujący do postapokaliptycznego klimatu tego miejsca…

Obrazek

Obrazek

Do snu nie grają nam morskie fale… wszystko zagłusza swoim ponurym szumem wiatrak gigant.. Czy śpisz czy idziesz siku - cały czas tło wypełnia “uuuuuuu”” i machanie skrzydeł potwora, który zasłania pół nieba.. Niezły koszmar mieć coś takiego przy domu… A niektórzy mają i nikt ich o zdanie nie pyta... Ja po jednej nocy dostaje szału od tego ciągłego “uuuuuu””, które jakoś wgryza się do głowy a nawet pulsuje gdzieś na wysokości kręgosłupa. W nocy sobie też wkręcam, że będzie wesoło jak przyjdzie burza.. Albo jak np. akurat dziś jedno z tych skrzydeł postanowi odpaść… ;) Na szczęście jednak wiatrak się nie rozpada i rano robi takie samo obrzydliwe “uuuuuu” jak wieczorem. No ale na drugi nocleg to się raczej rozłożymy gdzieś już dalej od niego!

Nie wiem czemu, ale z wieczora wiatraczysko nie załapało sie na żadną fotke. Więc są tylko poranne... Jaki ten busio przy nim malutki, jak mróweczka!

Obrazek

Poranek wstaje cudownie pogodny! Zatem cały dzień będziemy się włoczyć po tutajszych plażach, lasach i ruinach! Wygrzewać sie na ciepłych piachach i betonach wystawiając pyski do słońca!

Jedyne pozostałości wczorajszego deszczu!

Obrazek

Obrazek



cdn
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Po deszczowym i szarym wczorajszym dniu chyba jeszcze bardziej doceniamy potoki słonca i błękity dzisiejszego nieba!

W takich miłych okolicznościach spożywamy sobie śniadano na lipawskiej “Baterii nr 1”.

Obrazek

I mimo że tutejsze bunkry już wczoraj zwiedzaliśmy - dziś robimy obchód okolicy po raz kolejny. W słońcu wygląda to wszystko totalnie inaczej!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Napewno dzisiaj jest przyjemniej łazić wybrzeżem, acz taki dzień jak wczoraj też miał swój niezaprzeczalny urok!

Wyruszamy też plażą na południe - w stronę “Baterii nr 3”.

Jest też tu niedaleko “Bateria nr 2”, ale jest raczej niedostępna do zwiedzania, bo chyba jakieś wojsko nadal ją użytkuje.

To miejsce chyba wczoraj przegapiliśmy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Klimaty niespiesznego przemierzania pustych plaż, smagającego gęby wiatru i zapachu igliwia...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Idziemy tak sobie, fale szumią, słoneczko przygrzewa, a nas wypełnia jakieś poczucie bezgranicznego szczęścia. Czasem przychodzą takie momenty, gdy na człowieka spływa radość - ale taka wielka, że aż jakaś wydaje się irracjonalna! No bo nic takiego się nie dzieje, żeby aż tak cieszyć jape. Jakieś takie poczucie spokoju, sielanki i zachwytu nad otaczającym cie krajobrazem - jakby cały świat się do ciebie uśmiechał. I tu właśnie jest jakieś takie dobre miejsce. Ide więc sobie, coś podśpiewując, podskakując (jakbym miała ogon to bym nim zapewne merdała ;) ), zastanawiając sie nad pięknem tego miejsca i tej ulotnej chwili o zapachu morskiej bryzy i sosnowego lasu i… nagle widze napis wysprejowany na bunkrze.. “Wiedz, że te chwile są bezcenne”.

Obrazek

No żesz … Jakie dziwne zjawisko! O co tu chodzi? Nagle twoje myśli pojawiają wymalowane na betonie.. Dlaczego akurat tu i teraz??? Niesamowite.. Widać wyraźnie ktoś czuł to samo co ja - i dał temu swój artystyczny i trwały wyraz! Może tu rzeczywiście jest jakieś “dobre miejsce”? I dokładnie tu, a nie gdzie indziej coś emanuje z ziemi, powietrza czy morza? Nigdzie indziej już podobnego napisu nie napotkaliśmy. Może dlatego, że juz w żadnym innym miejscu takiego “skoncentrowanego szczęścia” nie było?

Jesteśmy gdzieś w połowie drogi między skupiskami zwalonych do morza budynków. Tu też leży bunkier, ale taki pojedynczy. “Leży” bo częściowo wleciał do morza - odpadł od swojej nasady na klifie i zarył sie nosem w piachu.

Obrazek

Obrazek

Można bez problemu wleźć do jego wnętrza. W środku jest piach. No i duży przechył całego budyneczku. W kolejnym pomieszczeniu, częściowo wypełnionym wodą ten “przechył” dokładnie widać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co chwile budynkiem wstrząsają mocne wibracje i głuchy łoskot rozlega się echem po wszystkich pomieszczeniach. To kolejna fala rozbiła swe grzywy o beton, który napotkała na swej drodze.. Ciekawie byłoby spać w tym miejscu!

Miejsce to zasysło nas na dobre.. Skaczemy po betonie i korzeniach, obserwujemy fale, leżymy na piasku.. Nie wiem ile czasu tu spędzamy.. Kilka godzin? To miejsce ma jakąś niesamowitą magie i jakoś nie możemy się stąd ruszyć.. Jakbyśmy podświadomie chcieli, aby te “bezcenne momenty” trwały jak najdłużej…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Takie “wakacje na Bałtykiem” to ja rozumiem! :)

Obrazek

Niedaleko brzegu, na wydmie, są też jakieś umocnienia okrągłego kształtu. Betonowe korytarzyki okalają trawiaste dziedzińce - obecnie najczęściej wykorzystywane jako miejsce ogniskowe.

Obrazek

Napis nie zadziałał, śmieci troche jest... Różowe ognicho płonie dzień i noc :)

Obrazek

Stare napisy we wnętrzach trudne są do odszyfrowania.

Obrazek

Widać wyraźnie podpisy jakiś całych grup żołnierzy, widac stacjonujacych tu w latach 70tych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Całe lasy sa tu faszerowane betonem... Gdzie nie pójdziesz możesz sobie wleźć pod ziemie (co ochoczo raz po raz czynimy!)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też betonowe wieże ukryte na pagórkach wśród sosen. W odróżnieniu od tych np. w Suurpei, tu trzeba się już troche nagimnastykować i nawspinać, żeby wciągnąć sie na góre. Acz widać, że nie przekracza to umiejętności lokalnej młodzieży. Fajnie tu mają.. Impreza tam na górze musi być ciekawa - merdając nogami z balkonika i z wysokości patrząc na morze i las...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


cdn
Brzost
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 22054
Rejestracja: piątek 22 lip 2005, 00:00

Post autor: Brzost »

No to nasze podróże do Lipawy są komplementarne :-) Bo my się wybraliśmy na zwiedzanie miasta na piechotę. Gdy obeszliśmy południową dzielnicę, przeszliśmy do środkowej przez most a stamtąd, przez kolejny most mieliśmy zamiar dojść do Karosty... a tymczasem most okazał się być w remoncie, a następny dopiero parę kilometrów dalej. No więc nie dotarliśmy.
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Brzost pisze:No to nasze podróże do Lipawy są komplementarne
Ano :) Mysmy nawet do tego mostu nie dotarli - od polnocy ;) Bo jechalismy do Karosty jakos zupelnie bokiem, przez jakies bagna wąską droga z pominieciem centrum Lipawy!
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

“Pojechać nad Bałtyk i iść na spacer po molo” - nie brzmi to jak ciekawy plan dnia. Ale można się mocno pomylić! Bo wszystko zależy od definicji. Od definicji tego “co to jest molo”. Jeśli uznać, że molo to “pomost, nasyp lub grobla wysunieta w morze, przeznaczona dla pieszych, pojazdów lub obsługi statków” - to lipawski obiekt zdecydowanie nim jest. Ale statystyki (przynajmniej te internetowe) się nim nie zachwycają i raczej przemilczają jego istnienie - mimo że jest chyba najdłuższym molo na Bałtyku. ( w ogole dłuższe jest chyba tylko w Anglii, w Southend-on-Sea...) Lipawskie molo ma prawie 2 km! Ale nie w długości jego moc - a w klimacie. W Polsce by się zapewne takie nie uchowało, a napewno by sie nie uchował swobodny dostęp do takiego miejsca - bez barierek i o malowniczo nierównej powierzchni. Pewnie by okratowali, otoczyli polem minowym i ochroniarzami z kałachami - żeby turysta sobie przypadkiem nóżki nie skręcił i żeby go chronić przed nim samym (bo system lepiej od ciebie wie co jest dla ciebie dobre..). Ale widać na Łotwie jest jeszcze troche wolności - i dlatego tak bardzo polubiliśmy ten kierunek na nasze wyjazdy! Po molo więc spacerują zakochane pary, żuliki obalają flachy, a wędkarze mogą suchą stopa łowić prawie na pełnym morzu.

Więc i my w pewne słoneczne popołudnie tam wycieczke zapodaliśmy! Suniemy - ot tam! hen! gdzie pas betonu prawie znika na horyzoncie! Lipawskie molo pierwotnie nie było zbudowane aby turyści pokroju buby mogli sie nim cieszyć - było falochronem. Jego funkcją miała być ochrona bazy łodzi podwodnych.

Początek trasy jest mało pasjonujący - ot szeroki wał betonu, jak ulica albo most.. Acz każda betonowa płyta ma to coś w sobie, że miło się po niej idzie. Zwłaszcza jak nadgryzł ją już ząb czasu. A i dobrze wiemy, że bedzie coraz lepiej! :)

Obrazek

Obrazek

Z każdym krokiem bardziej czuć morze, ląd się oddala, wzmaga sie wiatr i zapach jak ze starego kutra! Prawdziwy klimat zaczyna się jednak nagle - wyraźnie można wskazać miejsce gdzie on wyskakuje i pokazuje swoje prawdziwe oblicze! Tam - gdzie się kończy falochron z betonowych bloków! Tam zaczyna się to miejsce, dla którego tu przyszliśmy. To już jakby nie beton - to jakby wyżarta erozją skała, to miejsce walki wody i wichrów z jakimś kawałkiem ludzkiej cywilizacji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Być tu podczas troche większej fali musi być… hmmmm… mocno ekscytujace! Szukałam po necie zdjęć w stylu “sztorm na molo w Lipawie” - próbowałam to wpisywac nawet po łotewsku, ale nic szczególnie ciekawego mi nie wypluło. Nie wiem czy śmiałków nie było? Czy tym, mającym najlepsze kadry - jednak nie było dane wrócić i podzielić sie swoimi emocjami ze światem? ;)

My pogode mamy ładną, więc emocji nie ma. Jest sielankowy spacerek i cieszenie gęby do słonca, betonu i niewielkich falek chlupiących ze wszystkich stron.

Obrazek

Wśród odwiedzających molo dominują wędkarze..

Obrazek

Obrazek

A tak się prezentuje samiuśki cypelek lipawskiego molo! Dalej już tylko fale i morskie głębiny!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A nie - jeszcze ciut dalej ten budyneczek leży w wodzie!

Obrazek

Po bokach są też małe, betonowe “wysepki”, ale tam dociera tylko ptactwo!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czy to dobrze jak falochron na ciebie patrzy? ;)

Obrazek

A horyzont zamykają klimaty portowe. Tłuste statki, dźwigi, przeładunki, zsypy..

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czasem jakaś pomniejsza łajba też się pojawi - tu i ówdzie kolebiąc sie na falach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z zarośli wyłaniają się też lśniące kopuły cerkwi.

Obrazek

cdn
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105120
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:mimo że jest chyba najdłuższym molo na Bałtyku
To co widziałaś to nie molo ale falochron (o czym piszesz później). Dlatego statystyki milczą o nim jako o najdłuższym molo na Bałtyku i dlatego sopockie molo z długością 511 metrów nosi ten tytuł. :)

PS. Za czasów radzieckich do falochronu cumowała Flota Bałtycka (Дважды Краснознамённый Балтийский флот - dwukrotnie odznaczona orderem czerwonego sztandaru flota bałtycka - ci mieli skłonności do "tromtadrackiego" nazewnictwa :wink: ).
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Piotrek pisze:To co widziałaś to nie molo ale falochron
A jakiego punktu aby byc "molem" nie spelnia? Czy molo musi byc zbudowane celowo dla turystow?
Awatar użytkownika
Sten
prezydent
prezydent
Posty: 170036
Rejestracja: czwartek 13 gru 2007, 18:40
Lokalizacja: Łuh

Post autor: Sten »

Molo generalnie zbudowane jest nad lustrem wody i to je odróżnia od falochronu ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 105120
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

buba pisze:A jakiego punktu aby byc "molem" nie spelnia?
Celem budowy. I tak jak Sten napisał - molo jest nad powierzchnią wody.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1888
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Pierwsza definicja jaka sie wyswietla to "Molo – budowla hydrotechniczna; wysunięty w morze, prostopadle albo ukośnie do brzegu, pomost albo nasyp ziemny obramowany nabrzeżami, przystosowany do obsługi statków oraz ruchu pojazdów albo ruchu pieszego lub do obsługi jednostek sportowych i statków pasażerskich."

Skoro nasyp - to nie nad lustrem wody? I ten chyba byl "do obslugi statkow"?

Skadinad ciekawe czy gdzies na Bałtyku jest "dłuzszy falochron"?
ODPOWIEDZ