Odchodząc od dyrdymałów będących głównym wątkiem w dyskusji pragnę zauważyć, że wszyscy pracownicy nadleśnictwa mają ustawowe prawo do wjeżdżania pojazdem silnikowym do lasu (dotyczy to min. administrację, stażystów, referentów, księgowość i Służbę Leśną). Stąd rozważanie, czy bez umowy o korzystanie z auta pracownik może jeździć jest kolejną dyrdymałą.poreba pisze:Słyszał, słyszał ale nie wyobrażał sobie, żeby występował o ustanowienie drogi koniecznej żeby do kumpla w niedzielę na piwko wpaść korzystając z drogi zakładowej, wjeżdżając do lasu, nieoznakowaną drogowskazem drogą ...Capricorn pisze:Czy kolega słyszał cokolwiek o drodze koniecznej?poreba pisze:Czy wiedzą, że do niektórych leśniczówek nie wolno im bez zgody nadleśniczego zmotoryzowanych gości zapraszać.
Jesli chodzi o dojazd do leśniczówek - nie wyobrażam sobie by istniało w PGL LP leśnictwo które ma nieoznakowaną drogę do kancelarii leśnictwa. To jest napiętnowane przez cykliczne kontrole (głównie z RDLP) i wątpię, by jeszcze jakiś folwark nie zadbał o oznakowanie. Jeśli jest znak - droga jest zakładowa, ale z automatu staje się udostępniona do ruchu (nawet jeśli jakiś tam sekretarz ma klapki na oczach i zapomniał jej dodać do odpowiedniego wykazu). Staje się to wiec kolejną dyrdymałą.
Mogą istnieć jednak sytuacje w których kancelaria jest w miejscu X, a w miejscu Y jest dom zaliczony do niezbywalnych (lub zbywalnych, lecz jeszcze nie sprzedanych). Wówczas najmujący pracownik ma możliwość dojazdu. Jednak nie ma go emeryt, rencista, polityk, czy także koledzy od piwa, dzieci i małżonek pracownika (o ile nadleśnictwo nie zadbało o prawne uregulowanie kwestii najmu i wykorzystywania drogi koniecznej). Oczywiście polityków, prokuratorów czy jakichś innych równiejszych dotyczy to w mniejszym stopniu bo mają taki dokument, ze im Straż Leśna może naskoczyć. Z uwagi na te dokumenty w praktyce naskoczyć mogą również dzieciom, żonom i kolegom.
Istnieją również nieuregulowane dojazdy do osad sprzedanych lat temu... do których nie ma dojazdu przez zapominalskość. Tu jak się okazuje może dojechać pracownik, ale jego dzieci i żona nie.