Pewien dzien, pewna niedziela pod koniec lutego, rokowal bardzo dobrze. Slonce swiecilo, stopni kolo dziesieciu na plusie, klucze ptakow lataly nad Olawa. Pakujemy sie wiec i suniemy na zachod. Wbijamy na autostrade. Nawet lubie ta droge ale tylko ta czesc ktora prowadzi na zachod. A naprawde dobrze zaczyna sie za Legnica- wokol lasy, blotniste parkingi, zjazdy z kostki brukowej a w jezdniach przezieraja stare przedwojenne betonowe plyty. I zawsze jakos dosc pusto. Tam gdzie nie ma lasow sa pola, ktore dzis sa wylegarnia roznistych drapieznych ptakow, na kazdym drzewie czy paliku siedza przynajmniej trzy! Nie wiem czy maja uzywanie w rozjechanych myszach czy jest tego jakas inna przyczyna.
W Boleslawcu mijamy fajny wiadukt o wygladzie akweduktu.
Na obrzezach miasta rzuca sie w oczy solidny mur, co od razu sklania do zatrzymania sie. Poczatkowo podejrzewamy ze siedzi za nim palac. A moze stary zarosniety cmentarz?
Miejsce faktycznie okazuje sie cmentarzem ale nie takim jak myslelismy. Jest to calkiem spory cmentarz poradziecki. Posiada jednak szereg cech odrozniajacych go od obiektow z podobnej kategorii. Po pierwsze spora jego czesc jest wyremontowana. Pomniki sa swiezo pomalowane, pomurowane a wszedzie wokol zalega kosteczka bauma.
Po drugie jest cmentarzem “dwuetapowym” tzn upamietnia nie tylko klimaty drugowojenne, ale takze wydarzenia wieku XIX, bo maja tu pomnik Kutuzowa. Lezy tu jego serce. Skadinad strasznie mi sie nie podoba ta moda na fragmentowanie zwlok- tu glowa, tam podroby. No wiec Boleslawiec zostal zaszczycony podrobami Z ustawionych tablic dowiadujemy sie ze dzielni Rosjanie uratowali swiat nie tylko przed faszyzmem i zapedami hitlerowskich Niemiec ale rowniez przed Napoleonem! Kutuzow wiec sobie stoi z piecioramienna gwiazda nad glowa i nie do konca wiadomo czy mu sie to podoba
Zwracaja tez uwage napisy gdzie dwukrotnie jest wspomniane nazwisko Stalina.
Myslalam ze koles od czasu swej smierci jest na cenzurowanym i jego kult zostal zaniechany a pomniki czy tablice ostaly sie jedynie w muzeum w jego malej gorzystej ojczyznie. (wprawdzie w Cybince i Cziaturze tez sie plaskorzezby zachowaly acz to chyba przez zapomnienie)
Jest tez Zajcew ktory wykazal sie w ten sposob ze swoim cielskiem zatkal bunkier nieprzyjaciela. Aby dramatyczna historia bardziej przemawiala do ogladajacego wszystko zostalo wyobrazone na obrazku.
Kawaleczek za odnowiona czescia zaczyna byc tak jak buby lubia. Wielkie omszale schody prowadza w chaszcz. Teren porastaja tuje giganty, kladace sie na ziemie pod ciezarem galezi. Tajemnicze ronda z popekanego asfaltu sprawiaja wrazenie byłych placow defilad albo skrywaja podstumenty dawno wyrwanych pomnikow. Tam gdzie pewnie niegdys brzmialy jakies wzniosle piesni teraz kwiczy tylko ptactwo wijace gniazda- w tym co pozostalo po ludzkiej dzialalnosci.
Tutejsze tuje pachna wygrzanym lasem z nadmorskich wydm. Iglaste drzewka strasznie sie udaly kabaczkowi. Wyciaga do nich lapki, smieje sie i kwiczy. Mietosi w lapkach galazki pomrukujac i przygarniajac coraz to kolejne. Jak to jest ze te igly ją nie kluja w rączki? A moze kluja tylko ze ciekawosc jest silniejsza?
W zdziczalej czesci cmentarza jest spore mrowisko. Mrowki sie juz pobudzily i uwijaja sie na potege. Czy to znaczy ze bedzie juz wiosna?
Na cmentarzu spotykamy turystow- sporo ich jak na takie miejsce. Jest dwoch rowerzystow, dwie dziewczyny chowajace piwo pod kurtki i ojciec ktory synkowi wyklada przyspieszona wersje nowozytnej historii.
Na pobliskim placyku zjadamy drugie sniadanie. My mamy po pięć jaj na glowe a kabaczek jakies niemowlece musli z owocami. Jaja chyba jej pachna bo wgapia sie i oblizuje. Nie ma wyjscia, musimy sie podzielic. Z apetytem wciaga cale jedno zoltko.
Miedzy Zebrzydowa a Nowogrodzcem odwiedzamy wydme giganta- pozostalosc po kopalni kaolinu. Latem miejsce gesto odwiedzane ze wzgledu na walory kapielowe. Dzis jest pusto. Po horyzont tylko bialy mialki piach, pozlobiony wyciekami drobnych zrodelek. Oswietlone sloncem spod chmury wyglada jak na jakiejs innej planecie. Szkoda tylko ze piach jest strasznie mokry. Obiecalam sobie ze wroce tu upalnym latem i sie sturlam ze szczytu.
Gdy przyjrzec sie wydmie z bliska to zadziwia ona bogactwem form wyrzezbionych przez dawno wyschla wode.
I sa podbialy! Cale stada podbialow!
Gdy zadowoleni ze spaceru sobie wracamy zauwazam ze nie mam chlebaka.. Wisial na ramieniu i wyparowal! A tam same skarby- kasa, dokumenty, gaz na psy, ulubiona chustka na glowe w kwiatki, plan wycieczki i telefony do schronisk, rozaniec z kłokoczki ktory dostalam od babci.. Chlebak musial zostac na szczycie wydmy, tam gdzie robilam zdjecia. Wracam wiec pędem nie omijajac juz potokow i rozbryzgujac wokol wcale nie plytka wode.. Nie obchodze juz dookola wydmy tylko gramole sie osypujacym zboczem. Jest! Lezy w piachu! Kurde… wiecej szczecia jak rozumu. Z chlebakiem w objeciach wracam do skodusi juz na spokojnie i rozgladajac wokolo.
Kolejny odwiedzamy Nawojow Łuzycki. Tutejszy kosciol od strony drogi wyglada calkiem normalnie, tzn jest szansa ze kiedys byl ewangelicki bo jest dwupoziomowy i ma balkonik, ale kosciol jak kosciol.
Ciekawostka czai sie od zadka- gesto rzezbione kruzganki! Jest to pozostalosc dawnego dworu, kosciol jest mocno przebudowana dawna dworska kaplica. Z kruzgankow patrza sie na zwiedzajacego rozniste rzezby ludzkie ,zwierzece i herbowe.
Wlaze w jakies drzwi. Ciezkie sa jak cholera ale zapierajac sie w koncu udaje sie je otworzyc. Rozlega sie skrzypienie zawiasow i ląduje w pomieszczeniu o zapachu zatechlej piwnicy. Dalej juz tylko ruiny ale jakies takie wilgotne, zgnile i niezbyt przyjemne, jakby tam co zdechlo...
Za rzezbionymi w lwy odrzwiami siedzi … smietnik.
W rejonie wystepuje sporo domow ktore gabarytami i ksztaltem sa takie same jak na calym Dolnym Slasku ale zbudowane sa z nieregularnych kamieni.
W Lubaniu wspolczesny cmentarz jest otoczony murem z dawnych grobowcow. Prawie wszystkie stare tablice sa skute a powstale w ten sposob dziury zamurowane pustakami czy cegla. Czasem oplata to bluszcz. Zadziwia konsekwencja i dokladnosc pozbywania sie tablic. Zachowalo sie jedynie kilka napisow. Nie wiem czy jest to efekt jedynie wandalizmu i nienawisci czy moze niemieckie rodziny ekshumowaly zwloki swoich przodkow i zabraly na zachod wrac z tablicami?
W Pisarzowicach odwiedzamy jeszcze dwa palace. Jeden w ruinie siedzi wsrod chaszcza. Obok stoi tabliczka z wymalowana recznie przez wlasciciela krotka historia budynku z telefonem kontaktowym. Nie wiem czemu ale w rejonie palacu czuje jakis dziwny niepokoj wiec nawet nie sprawdzam czy da sie wejsc do srodka bo calkiem nie mam na to ochoty.
Drugi palac jest chyba w remoncie bo widac nowe okna. Obok stoi stara fabryczka ktora zdecydowanie w remoncie nie jest.
Wieczorem zajezdzamy do Zgorzelca. W rejonie Nowogrodzca, Lubania czy Bogatyni strasznie ciezko znalezc jakis sensowny zimowy nocleg. Jedynie Dom Turysty w Zgorzelcu, naciaganie bo naciaganie, ale jakos dawal rade, choc ogolnie ceny powyzej 35 zl sa dla mnie czyms nienormalnym. Na miejscu okazuje sie nawet sympatyczniej niz myslalam- stara kamienica, skrzypiace podlogi, jakies pęta kabli przy suficie. I co najwazniejsze- cieplutko!
Wystepuja tu drzwi male i duze- nie udalo mi sie dowiedziec czy jest to zwiazane z wielkoscia pokoi czy wstawiane sa losowo
Oprocz nas obiekt zamieszkuja jacys ciapaci, robotnicy z kopalni w Bogatyni i opętany Czech. Ciapaci sa bardzo w porzadku, uprzejmi, mowia dzien dobry, a nawet pija piwo. (przepraszam- to byl Harnas i Tatra mocna). Robotnicy skarza sie na brak tanich noclegow w okolicach Bogatyni i przez to dlugie dojazdy do pracy. Natomiast Czech… sika z rozbryzgiem przy otwartych drzwiach z kibla spiewajac pod nosem, slucha muzyki na caly regulator, robi awantury jak ktos inny smie uzywac czajnika i jak sie okazuje wyzarl z lodowki cale zarcie robotnikow. Panie z recepcji kilka razy interweniuja ale chyba bezskutecznie wiec wolac nie ryzykowac swoje zarcie trzymam na zewnetrznym parapiecie okna. Wole zeby zjadly mi koty czy ptaki niz ten typ.
Jedyne co mnie martwi to prognozy pogody ktore cala rodzina mi sle esemesami. Tydzien sniegu z deszczem, marznacej ciapy, zasnutego nieba i przenikliwego zimna. No to zesmy sie wybrali! Wiem ze jest jeszcze luty, ale gdzies jeszcze sie tli nadzieja ze moze jednak mrowki i podbialy nie moga sie mylic…
cdn
Południowo-zachodnie kresy
Moderator: Moderatorzy
Rano wygladam przez okno i jedyne co mozna zrobic to zawyc z rozpaczy! Wszedzie lezy to biale paskudztwo! I na dodatek sypie.. Pogoda nie sprzyja spacerom wiec jedziemy szukac palacykow. W Zarskiej Wsi odwiedzamy spore ruiny, polozone na uboczu przy blotnistej drodze. Latem musi tu byc cudnie!
Na przeciwleglych krancach wioski stoi drugi palacopodobny budynek.
Na pietro nie udaje mi sie wyjsc
Chyba jakis bezdomny spedzal tu Boze Narodzenie bo stoi ubrana choinka i stol z ogryzionymi kregoslupami ryb.
W Zarkach Srednich kolejny opuszczony kompleks przypalacykowy, jakas fabryczka, hale, plac brukowany kostka.
Przez szare mgliste lasy suniemy do Weglinca. Nie wiem czy moze byc bardziej obrzydliwa pogoda…
W Piensku mijamy fikusne zabudowania huty szkla “Lucyna”
Na placu w Węglincu stoi sobie kolejna piramida. Jest to kamienny pomnik zbudowany po I Wojnie Swiatowej ku pamięci poleglych zołnierzy niemieckich - mieszkancow Kohlfurt. Po wojnie zmieniono tablice na upamietniajaca "Powrot Dolnego Slaska do macierzy". Fajnie by wygladalo jakby obok byla przykrecona tez ta stara!
W Zarkach nad Nysa zawijamy do opuszczonej straznicy. Tzn ja zawijam sama (podobnie jak do innych dzisiejszych obiektow) Toperz czyta w skodusi ksiazke, kabak bawi sie krolikiem-wisielcem. Kazdy ma swoje drobne przyjemnosci
Wnetrze niestety calkowicie wypatroszone.
Jest tez okno "do wietrzenia". Nie wiem czy inne okna, bez tego napisu, spelniaja inne funkcje?
Udaje mi sie wejsc na wieze z ktorej mozna sie rozejrzec po okolicy. Na zachodzie bez zmian- nikt nie szturmuje naszej granicy- chyba ze sie dobrze kryje
Przed budynkiem stoi metalowy maszt z orzelkiem
i … pomnik z namalowana Myszka Miki!
Jako ze deszcz na chwile przestal padac to idziemy sobie na spacer nad jezioro. Na nasz widok podrywa sie stado kilkudziesieciu kormoranow. Oczywiscie mi uciekly...
Okolica jest mocno blotnista.
W Jędrzychowicach znow powtorka cmentarna z Lubania- mur ze starych grobowcow o skutych napisach. Daje sie zauwazyc jedna prawidlowosc- im dalej w krzaki tym wiecej tablic i zachowanych detali.
Jest tu tez stara kaplica
W tej samej wsi sa tez ruiny palacu
oraz gorka z czarnego kamienia ktory wyglada na jakis wulkaniczny, albo pozostalosci huty szkla jak u nas w ogrodku w Kotach
W Zgorzelcu ide do Biedronki po wino. Co za powalony sklep! Znow problem! Tam zawsze tak jest? Bo na codzien nie odwiedzam…. Nie, tym razem nie z koszykiem. Pomna doswiadczen z Ostrody zabieram dwuzlotowke. Tym razem chca dowod bo kupuje alkohol! Tak- dowod osobisty! Babo droga- 18 lat skonczylam w poprzednim tysiacleciu! Za dwa lata moge swietowac kolejna osiemnastke… Baba jest nieugieta. Ludzie w kolejce kwicza ze smiechu a potem i z oburzenia bo zablokowalam kolejke na 15 minut (w momencie jak pobieglam po dowod kobita nie mogla obslugiwac innych “bo nie”). Zlosliwosc? Sluzbistosc? Skrajna slepota?
cdn
Na przeciwleglych krancach wioski stoi drugi palacopodobny budynek.
Na pietro nie udaje mi sie wyjsc
Chyba jakis bezdomny spedzal tu Boze Narodzenie bo stoi ubrana choinka i stol z ogryzionymi kregoslupami ryb.
W Zarkach Srednich kolejny opuszczony kompleks przypalacykowy, jakas fabryczka, hale, plac brukowany kostka.
Przez szare mgliste lasy suniemy do Weglinca. Nie wiem czy moze byc bardziej obrzydliwa pogoda…
W Piensku mijamy fikusne zabudowania huty szkla “Lucyna”
Na placu w Węglincu stoi sobie kolejna piramida. Jest to kamienny pomnik zbudowany po I Wojnie Swiatowej ku pamięci poleglych zołnierzy niemieckich - mieszkancow Kohlfurt. Po wojnie zmieniono tablice na upamietniajaca "Powrot Dolnego Slaska do macierzy". Fajnie by wygladalo jakby obok byla przykrecona tez ta stara!
W Zarkach nad Nysa zawijamy do opuszczonej straznicy. Tzn ja zawijam sama (podobnie jak do innych dzisiejszych obiektow) Toperz czyta w skodusi ksiazke, kabak bawi sie krolikiem-wisielcem. Kazdy ma swoje drobne przyjemnosci
Wnetrze niestety calkowicie wypatroszone.
Jest tez okno "do wietrzenia". Nie wiem czy inne okna, bez tego napisu, spelniaja inne funkcje?
Udaje mi sie wejsc na wieze z ktorej mozna sie rozejrzec po okolicy. Na zachodzie bez zmian- nikt nie szturmuje naszej granicy- chyba ze sie dobrze kryje
Przed budynkiem stoi metalowy maszt z orzelkiem
i … pomnik z namalowana Myszka Miki!
Jako ze deszcz na chwile przestal padac to idziemy sobie na spacer nad jezioro. Na nasz widok podrywa sie stado kilkudziesieciu kormoranow. Oczywiscie mi uciekly...
Okolica jest mocno blotnista.
W Jędrzychowicach znow powtorka cmentarna z Lubania- mur ze starych grobowcow o skutych napisach. Daje sie zauwazyc jedna prawidlowosc- im dalej w krzaki tym wiecej tablic i zachowanych detali.
Jest tu tez stara kaplica
W tej samej wsi sa tez ruiny palacu
oraz gorka z czarnego kamienia ktory wyglada na jakis wulkaniczny, albo pozostalosci huty szkla jak u nas w ogrodku w Kotach
W Zgorzelcu ide do Biedronki po wino. Co za powalony sklep! Znow problem! Tam zawsze tak jest? Bo na codzien nie odwiedzam…. Nie, tym razem nie z koszykiem. Pomna doswiadczen z Ostrody zabieram dwuzlotowke. Tym razem chca dowod bo kupuje alkohol! Tak- dowod osobisty! Babo droga- 18 lat skonczylam w poprzednim tysiacleciu! Za dwa lata moge swietowac kolejna osiemnastke… Baba jest nieugieta. Ludzie w kolejce kwicza ze smiechu a potem i z oburzenia bo zablokowalam kolejke na 15 minut (w momencie jak pobieglam po dowod kobita nie mogla obslugiwac innych “bo nie”). Zlosliwosc? Sluzbistosc? Skrajna slepota?
cdn
Dzis nawalilo sniegu jeszcze wiecej.. Niech to jasny szlag.. Za oknem landszafcik jak na pocztowkach bożonarodzeniowych… Zbieramy sie i jedziemy zwiedzac skoro juz tu jestesmy.. moze cos bedzie widac spod tego bialego g…
Pierwsza dzis jest Łomnica. Tutajszy palac jest czesciowo zamieszkany, ale co ciekawe, nie tak jak np. w Wiśniowej- pol zamieszkane a pol opuszczone. Tu wystepuje to w sposob przeplatany. Obok zamieszkalych mieszkan ktore znacza firany w oknach, antety satelitarne czy sznurki na bielizne, stoja wypatroszone puste pokoje w ktorych zalega snieg..
Wlaze do czesci niezamieszkanych pomieszczen na parterze. Strasznie sa zasmiecone i zasrane.. Nie wiem czy mieszkancy maja tu podreczny wychodek i zsyp czy moze przychodza ludzie spoza i robia gnoj?
Na pietro nie mam odwagi wejsc opuszczona klatka schodowa. Przede mna wprawdzie wbiegl kot ale ja jestem odrobine ciezsza i nie mam wrodzonego spadania na cztery łapy…
Za palacem jest fajne miejsce imprezowe zaaranzowane przez mieszkancow. Jest nawet konik bujany dla najmlodszych.
Do czesciowo zamieszkanej klatki nie wchodze. Stoja tam jakies wozki, rowery, buty. Jeszcze pomysla ze chce cos zajumac?
W najlepszym stanie sa dawne stajnie z kolumnada!
Balkonik dachowy lekko siadniety
W roznych miejscach spotykamy rozniste sposoby udekorowania budyneczkow, garazy i szop
Odwiedzamy tez malutka wioske Niedow ze stojacym na uboczu kosciolem.
Przy kosciele sczerniale epitafia zarosle krzakami.
Jest tez troche starych grobowcow, tu na szczescie nieoskubanych.
Kolejny palac odwiedzamy w Kostrzynie. Ten reprezentuje stan jaki lubie najbardziej- opuszczony, zadaszony, otwarty. Choc zdaje sobie sprawe ze jest to stan chyba najbardziej niestabilny...
Wejscie do srodka nieskomplikowane, w srodku mozna cos wypatrzec oprocz golych scian Tu np. jest stary kominek ,ciekawe sufity, komunistyczne lampy i stosy dokumentow w archiwum. Mozna sie posmiac z dawnych przewinien pracownikow z lat 60 tych- nie oczyscil koryt zgodnie z procedura, zniknal odswiezacz na denaturacie, zorganizowal wiec w celu nieokreslonym.
Za palacem jest aleja starych drzew a jedno wyglada nieco egzotycznie.
A tu biala tablica miejscowosci acz niedokladnie takich zawsze szukamy
W Sulikowie mijamy sympatyczne domy podcieniowe stojace w tamtejszym ryneczku.
W Mikułowej kolejny palacyk ze szpiczatymi wiezyczkami i ciekawymi drewnianymi okienkami.
W polach za miejscowoscia stoi kamienny przystanek autobusowy. Ktos zadbal aby nie byl szary i smutny. Sciany ozdabiaja kolorowe kwiaty i deseczki ozdobione dekupażem. Wyglada jakby lokalne kolo gospodyn wiejskich mialo co robic jakis czas!
We Włosniu znow palac a raczej jego ruiny. Na gorce, nad stawem pelnym kaczek, opleciony winorosla. Latem musi tu byc pieknie (choc moze byc i tak ze nic nie widac spod bujnej roslinnosci .
Czuje sie obserwowana...
W Biernej rzuca sie w oczy dziwne okienko. Stary dom obleziony z tynku. A okna buchaja kolorem. Wypelniaja je maskotki, dziecinne rysunki i swiete obrazki. Jakos to az gryzie sie z ogolnym widokiem budynku i szaroscia dzisiejszego dnia. Jest to mile i cieple ale tez troche dziwne… Kto tam mieszka i czemu tak nietypowo udekorowal okna? Duzo swiatla to one do wnetrza nie wpuszczaja. Krece sie chwile przy domu ale nikt nie wychodzi opowiedziec ciekawych historii okiennych dekoracji.
Odwiedzamy tez nadgraniczna miejscowosc Miedziane. Od czasu do czasu jak uslysze lub przeczytam ze gdzies jest cos ciekawego to zaznaczam to na mapie. I wlasnie Miedziane mialam zaznaczone. Ale co tam mialo byc to juz sobie zapomnialam… Wloczymy sie wiec uliczkami szukajac czegokolwiek. Bo jak ma byc to pewnie znajdziemy. Uliczki rozlaza sie promieniscie na wszystkie strony. Zabudowa jest luzna. Mgla gestnieje. Jest troche ruin, jakies ganeczki, podcienie, szachulcowe sciany, nowiutki drewniany przystanek autobusowy. Ostatecznie bilans jest taki ze nie wiem czego w Miedzianym szukalismy i nie wiem czy to znalezlismy. Ale spacer po zapadlej miejscowosci gdzies na koncu drogi , mozna zaliczyc do sympatycznych mimo aury, o ktorej moja babcia zawsze mowila “ze psa sie wtedy z domu nie wygania”
Rano stwierdzamy ze moze poki co starczy marzniecia i mieszania nogami i kolami paskudnej brei. Wracamy. Im dalej na wschod tym mniej sniegi i cieplej , pod Legnica nawet jakies slonce chwile przeziera. Po drodze zawijamy jeszcze po trzy palacyki:
Palac w Kwietnie zostal wyremontowany- ten fakt pewnie wielu ucieszy, ale jego posiadaczem jest jakas dziwna osoba (inne slowa pchaja sie na usta ale staralam sie uzyc jakiegos eufemizmu ) Osoba ta udumala sobie ze nie wolno robic zdjec nawet z daleka, z ulicy i wystawila ciecia ktory drze gebe jesli ktos przechodzi chodnikiem i takowe robi stojac na terenie publicznym- straszy psami, policja, kamerami, sprawa w sądzie... Z tego co wiem od kolegi ktory jest zawodowym fotografem robienie zdjec zabytkom/budynkom z publicznego terenu jest dozwolone a takie zachowania sa calkowicie bezprawne.
Niestety tak wyglada to czesto w naszym kraju- palac w momencie kupienia i wyremontowania praktycznie przestaje istniec bo nawet sobie z oddali nie mozna na niego popatrzec.... Niedlugo bedzie mozna sobie takie palacyki poogladac jedynie chyba z drona (chyba ze zostanie zestrzelony...) I niektorzy mi sie dziwia ze lubie opuszczone obiekty i ruiny...
Dzieki posiadaniu bardzo duzego zooma udalo mi sie zrobic kilka zdjec.
Dębice- ogrodzone ruiny palacu na sprzedaz.
Ogrodzenie chyba jest szczelne bo dokazuje tam stado rogacizny wygladajacej na ciut udomowiona.
Wieze palacu tworzy metalowa konstrucja na ktora prowadza wijace sie schody. Ciekawe ile lat temu dalo rade tam wlezc?
Chelm. Palac okala dziurawy mur z wysoka brama z grubego metalu.
Mielismy jeszcze odwiedzic kilka miejsc np. zajrzec do dziury- kopalni odkrywkowej kolo Bogatyni ale do tego przydalby sie brak sniegu.. wiec pewnie jaka wiosenniejsza pora wrocimy!
Pierwsza dzis jest Łomnica. Tutajszy palac jest czesciowo zamieszkany, ale co ciekawe, nie tak jak np. w Wiśniowej- pol zamieszkane a pol opuszczone. Tu wystepuje to w sposob przeplatany. Obok zamieszkalych mieszkan ktore znacza firany w oknach, antety satelitarne czy sznurki na bielizne, stoja wypatroszone puste pokoje w ktorych zalega snieg..
Wlaze do czesci niezamieszkanych pomieszczen na parterze. Strasznie sa zasmiecone i zasrane.. Nie wiem czy mieszkancy maja tu podreczny wychodek i zsyp czy moze przychodza ludzie spoza i robia gnoj?
Na pietro nie mam odwagi wejsc opuszczona klatka schodowa. Przede mna wprawdzie wbiegl kot ale ja jestem odrobine ciezsza i nie mam wrodzonego spadania na cztery łapy…
Za palacem jest fajne miejsce imprezowe zaaranzowane przez mieszkancow. Jest nawet konik bujany dla najmlodszych.
Do czesciowo zamieszkanej klatki nie wchodze. Stoja tam jakies wozki, rowery, buty. Jeszcze pomysla ze chce cos zajumac?
W najlepszym stanie sa dawne stajnie z kolumnada!
Balkonik dachowy lekko siadniety
W roznych miejscach spotykamy rozniste sposoby udekorowania budyneczkow, garazy i szop
Odwiedzamy tez malutka wioske Niedow ze stojacym na uboczu kosciolem.
Przy kosciele sczerniale epitafia zarosle krzakami.
Jest tez troche starych grobowcow, tu na szczescie nieoskubanych.
Kolejny palac odwiedzamy w Kostrzynie. Ten reprezentuje stan jaki lubie najbardziej- opuszczony, zadaszony, otwarty. Choc zdaje sobie sprawe ze jest to stan chyba najbardziej niestabilny...
Wejscie do srodka nieskomplikowane, w srodku mozna cos wypatrzec oprocz golych scian Tu np. jest stary kominek ,ciekawe sufity, komunistyczne lampy i stosy dokumentow w archiwum. Mozna sie posmiac z dawnych przewinien pracownikow z lat 60 tych- nie oczyscil koryt zgodnie z procedura, zniknal odswiezacz na denaturacie, zorganizowal wiec w celu nieokreslonym.
Za palacem jest aleja starych drzew a jedno wyglada nieco egzotycznie.
A tu biala tablica miejscowosci acz niedokladnie takich zawsze szukamy
W Sulikowie mijamy sympatyczne domy podcieniowe stojace w tamtejszym ryneczku.
W Mikułowej kolejny palacyk ze szpiczatymi wiezyczkami i ciekawymi drewnianymi okienkami.
W polach za miejscowoscia stoi kamienny przystanek autobusowy. Ktos zadbal aby nie byl szary i smutny. Sciany ozdabiaja kolorowe kwiaty i deseczki ozdobione dekupażem. Wyglada jakby lokalne kolo gospodyn wiejskich mialo co robic jakis czas!
We Włosniu znow palac a raczej jego ruiny. Na gorce, nad stawem pelnym kaczek, opleciony winorosla. Latem musi tu byc pieknie (choc moze byc i tak ze nic nie widac spod bujnej roslinnosci .
Czuje sie obserwowana...
W Biernej rzuca sie w oczy dziwne okienko. Stary dom obleziony z tynku. A okna buchaja kolorem. Wypelniaja je maskotki, dziecinne rysunki i swiete obrazki. Jakos to az gryzie sie z ogolnym widokiem budynku i szaroscia dzisiejszego dnia. Jest to mile i cieple ale tez troche dziwne… Kto tam mieszka i czemu tak nietypowo udekorowal okna? Duzo swiatla to one do wnetrza nie wpuszczaja. Krece sie chwile przy domu ale nikt nie wychodzi opowiedziec ciekawych historii okiennych dekoracji.
Odwiedzamy tez nadgraniczna miejscowosc Miedziane. Od czasu do czasu jak uslysze lub przeczytam ze gdzies jest cos ciekawego to zaznaczam to na mapie. I wlasnie Miedziane mialam zaznaczone. Ale co tam mialo byc to juz sobie zapomnialam… Wloczymy sie wiec uliczkami szukajac czegokolwiek. Bo jak ma byc to pewnie znajdziemy. Uliczki rozlaza sie promieniscie na wszystkie strony. Zabudowa jest luzna. Mgla gestnieje. Jest troche ruin, jakies ganeczki, podcienie, szachulcowe sciany, nowiutki drewniany przystanek autobusowy. Ostatecznie bilans jest taki ze nie wiem czego w Miedzianym szukalismy i nie wiem czy to znalezlismy. Ale spacer po zapadlej miejscowosci gdzies na koncu drogi , mozna zaliczyc do sympatycznych mimo aury, o ktorej moja babcia zawsze mowila “ze psa sie wtedy z domu nie wygania”
Rano stwierdzamy ze moze poki co starczy marzniecia i mieszania nogami i kolami paskudnej brei. Wracamy. Im dalej na wschod tym mniej sniegi i cieplej , pod Legnica nawet jakies slonce chwile przeziera. Po drodze zawijamy jeszcze po trzy palacyki:
Palac w Kwietnie zostal wyremontowany- ten fakt pewnie wielu ucieszy, ale jego posiadaczem jest jakas dziwna osoba (inne slowa pchaja sie na usta ale staralam sie uzyc jakiegos eufemizmu ) Osoba ta udumala sobie ze nie wolno robic zdjec nawet z daleka, z ulicy i wystawila ciecia ktory drze gebe jesli ktos przechodzi chodnikiem i takowe robi stojac na terenie publicznym- straszy psami, policja, kamerami, sprawa w sądzie... Z tego co wiem od kolegi ktory jest zawodowym fotografem robienie zdjec zabytkom/budynkom z publicznego terenu jest dozwolone a takie zachowania sa calkowicie bezprawne.
Niestety tak wyglada to czesto w naszym kraju- palac w momencie kupienia i wyremontowania praktycznie przestaje istniec bo nawet sobie z oddali nie mozna na niego popatrzec.... Niedlugo bedzie mozna sobie takie palacyki poogladac jedynie chyba z drona (chyba ze zostanie zestrzelony...) I niektorzy mi sie dziwia ze lubie opuszczone obiekty i ruiny...
Dzieki posiadaniu bardzo duzego zooma udalo mi sie zrobic kilka zdjec.
Dębice- ogrodzone ruiny palacu na sprzedaz.
Ogrodzenie chyba jest szczelne bo dokazuje tam stado rogacizny wygladajacej na ciut udomowiona.
Wieze palacu tworzy metalowa konstrucja na ktora prowadza wijace sie schody. Ciekawe ile lat temu dalo rade tam wlezc?
Chelm. Palac okala dziurawy mur z wysoka brama z grubego metalu.
Mielismy jeszcze odwiedzic kilka miejsc np. zajrzec do dziury- kopalni odkrywkowej kolo Bogatyni ale do tego przydalby sie brak sniegu.. wiec pewnie jaka wiosenniejsza pora wrocimy!