Jak to zwykle bywa. Przepisy przepisami, ich interpretacje interpretacjami, a życie życiem.
Niestety spotkałem się z pożyczką dla głównej księgowej, bo jej zadania w terenie to czasem pojechać do ZUS czy US, spotkałem się z pożyczką dla strażnika leśnego, bo musi mieć czym dojechać po samochód służbowy, który musi być garażowany w nadleśnictwie, spotkałem się z pożyczką dla nadleśniczego, który ma samochód służbowy, bo mu się wszystko należy.
A "baba z biura"... phi... w dupach się poprzewracało! To że musi np. pomierzyć jakieś tam działki do aktualizacji mapy, to że musi po szkołach i przedszkolach jeździć z majdanem celem uskuteczniania edukacji, czy inne sprawy służbowe załatwiać... kogo to?
Samochodu służbowego nie dostanie do dyspozycji, bo przecie badań psychotechnicznych nie ma. Kierowca jej nie zawiezie, bo musi być do dyspozycji szefa... itd... itp... szara rzeczywistość.
Ktoś kiedyś mądrze powiedział "chcesz coś zmienić - awansuj". Tylko często okazuje się, że awansowali jacyś dziwni ludzie, prawda?