... całość ...... Jak wyjaśnia Dorota Nosalska dyrektor do spraw medycznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej, gdzie trafili poszkodowani, nietoperz pogryzł psa na jednym z gospodarstw rolnych pod Zalesiem. Zwierzę zaatakowało następnie właścicieli zwierzęcia, którzy zaalarmowani szczekaniem psa wyszli zobaczyć co się stało...
Atak nietoperza na Podlasiu. Trzy osoby w szpitalu
Moderator: Moderatorzy
Atak nietoperza na Podlasiu. Trzy osoby w szpitalu
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
Niezły pomysł na nakręcenie horroru. Lepszego niż "Ptaki"
„Imperatorowa i państwa ościenne przywrócą spokojność obywatelom naszym/Przeto z wolnej woli dziś rezygnujemy/Z pretensji do tronu i polskiej korony/Nieszczęśliwie zdarzona w kraju insurekcja/Pogrążyła go w chaos oraz stan zniszczenia." (Jacek Kaczmarski - "Krajobraz po uczcie")
Właśnie przeżyliśmy podobny "horror". I wcale nie było nam wesoło. Dzisiaj rano usłyszałam w radio informację o nietoperzu z Podlasia i absolutnie nie wydawała mi się ona zabawną, wzbydzającą sensację informacją.
W niedzielę późnym wieczorem, siedząc przy kompie usłyszałam niezwykłą aktywność mojego kota - Felka. Nie widząc co on tak szaleje, myślałam, że bawią się z Miją, ale za bardzo rozrabiał więc wstałam, żeby je uspokoić. Okazało się, że Mija siedziała sobie w przedpokoju. A Felek "bawi" się czymś czarnym - wielkości myszy. Nie było jednak ogonka. Pochyliłam się nad tym "czymś" (najpierw wyglądało jak zwinięta skarpetka) .... przyjrzałam się i okazałao się, że "zabawka" Felka to NIETOPERZ
Nie okazywał oznak życia
W jaki sposób wpadł w pazury Felka ? Mieszkamy na 9 piętrze. Może nadleciał nad nasz balkon i Felek go zbystrzył.
Mój syn natychmiast pomyślał, że nietoperze mogą być nosicielami wścieklizny. Ostrożnie zmiotką przenieśliśmy go do reklamówki i pudełka. Przechowaliśmy na balkonie, a na drugi dzień Maciek zaniósł truchło do weterynarza. Pani doktror zadzwoniła do jakiegoś Inspektoratu i po kilku godzinach przyjechał pracownik i zabrał truchło na badania.
Przeprowadził wywiad i kazał odizolować koty od nas na czas oczekiwania na wyniki badania. Ograniczyliśmy kontakt z kotami. I czekaliśmy.
Kilka godzin temu zadzwonił inspektor i przekazał nam informację, że nietoperz był zdrowy, i koty i my jesteśmy bezpieczni.
Na początku września moje koty z kolei broniły nas przed szerszeniami, ktore 3 razy wpadły nam do pokoju. Dzięki kotom wiedzieliśmy, że coś fruwa po pokoju - atrakcyjnego dla nich. Jak zobaczyłam, że to szerszenie, to mi się słabo zrobiło.
Jednego na balkon przegonił Felek, a raczej on uciekł przed Felkiem, drugiego ja wygoniłam, a trzeciego Maciek unieszkodliwił odświerzaczem powietrza w aerozolu. Koty goniły szerszenia, my goniliśmy szerszenia i odganialiśmy koty, żeby dały sobie spokój z polowaniem.
Zgłosiliśmy fakt obecnbości szerszeni do spóldzieli. I czy oni zadziałali czy pogoda - ale mamy spokój.
W niedzielę późnym wieczorem, siedząc przy kompie usłyszałam niezwykłą aktywność mojego kota - Felka. Nie widząc co on tak szaleje, myślałam, że bawią się z Miją, ale za bardzo rozrabiał więc wstałam, żeby je uspokoić. Okazało się, że Mija siedziała sobie w przedpokoju. A Felek "bawi" się czymś czarnym - wielkości myszy. Nie było jednak ogonka. Pochyliłam się nad tym "czymś" (najpierw wyglądało jak zwinięta skarpetka) .... przyjrzałam się i okazałao się, że "zabawka" Felka to NIETOPERZ
Nie okazywał oznak życia
W jaki sposób wpadł w pazury Felka ? Mieszkamy na 9 piętrze. Może nadleciał nad nasz balkon i Felek go zbystrzył.
Mój syn natychmiast pomyślał, że nietoperze mogą być nosicielami wścieklizny. Ostrożnie zmiotką przenieśliśmy go do reklamówki i pudełka. Przechowaliśmy na balkonie, a na drugi dzień Maciek zaniósł truchło do weterynarza. Pani doktror zadzwoniła do jakiegoś Inspektoratu i po kilku godzinach przyjechał pracownik i zabrał truchło na badania.
Przeprowadził wywiad i kazał odizolować koty od nas na czas oczekiwania na wyniki badania. Ograniczyliśmy kontakt z kotami. I czekaliśmy.
Kilka godzin temu zadzwonił inspektor i przekazał nam informację, że nietoperz był zdrowy, i koty i my jesteśmy bezpieczni.
Na początku września moje koty z kolei broniły nas przed szerszeniami, ktore 3 razy wpadły nam do pokoju. Dzięki kotom wiedzieliśmy, że coś fruwa po pokoju - atrakcyjnego dla nich. Jak zobaczyłam, że to szerszenie, to mi się słabo zrobiło.
Jednego na balkon przegonił Felek, a raczej on uciekł przed Felkiem, drugiego ja wygoniłam, a trzeciego Maciek unieszkodliwił odświerzaczem powietrza w aerozolu. Koty goniły szerszenia, my goniliśmy szerszenia i odganialiśmy koty, żeby dały sobie spokój z polowaniem.
Zgłosiliśmy fakt obecnbości szerszeni do spóldzieli. I czy oni zadziałali czy pogoda - ale mamy spokój.
Z drugiej strony media w sezonie ogórkowym nakręcają psychozę na nietoperze i znów zacznie się "inicjatywa obywatelska" w zwalczaniu nietoperzy szpadlami...
...Tam, gdzie przedtem w niedostępnych bagnach, kisiały zaraźliwe zgnilizny i jady straszliwe, gdzie w gęstych łozach lęgły się drapieżne wilki (...) tam dziś widać naypyszniejsze łąki i bogate osady przytykaiące do samych brzegów NoteciâŚ
Pragnę przypomnieć, że są chronione.
Z tego co pamiętam tylko 3 gatunki z ponad 20 naszych takową przenoszą. A szansa, że któryś z nich jest nosicielem jest niewielka. Coś mi się kojarzy, że liczba ugryzień w Europie przez nietoperze ze wścieklizną nie przekracza 5.
Wkręcanie się we włosy to także legenda.
Jeśli chodzi o nietoperze to polecam Ojcowski PN
Z tego co pamiętam tylko 3 gatunki z ponad 20 naszych takową przenoszą. A szansa, że któryś z nich jest nosicielem jest niewielka. Coś mi się kojarzy, że liczba ugryzień w Europie przez nietoperze ze wścieklizną nie przekracza 5.
Wkręcanie się we włosy to także legenda.
Jeśli chodzi o nietoperze to polecam Ojcowski PN
[center][/center]
[center]Masz pytanie odnośnie Studiów Leśnych w Poznaniu, załóż temat chętnie pomogę [/center]
[center]Masz pytanie odnośnie Studiów Leśnych w Poznaniu, załóż temat chętnie pomogę [/center]
Nie wiem, czy to było zamierzone, ale również moim zdaniem może tak być. A wystarczyłoby aby ostrzec, że nietoperze mogą być niebezpueczne, nie dlatego, że wkręcają się we włosy, ale dlatego, że mogą być chore na wsciekliznę i należy unikać kontaktu (o ile to możliwe) z nimi.Atterdag pisze:Z drugiej strony media w sezonie ogórkowym nakręcają psychozę na nietoperze
Podobnie zresztą jak z wiewiórkami należy uważać.
No wiec te fruwajace myszy przenosza
European Bat Lyssavirus EBLV - krewniaka klasycznej wscieklizny. Do tej pory zmarly w Europie 4 osoby z powodu tego robala. Ugryzionych bylo wiecej. Czego nie stwierdzono,
to infekcje zwierzat domowych. W naturze przynajmniej. Ale w warunkach laboratoryjnych,
przy zastosowaniu konskiej dawki kotki i pieski traktowane tym robalem kitowaly.
Teoretycznie jest to wiec mozliwe, ze jakis kicius cus tam moze zalapac.
Informacje dotyczace EBLV sa czasami sprzeczne - nie bardzo wiadomo jak to traktowac -
jak klasyczna wscieklizne ? Ze wszyskimi konsekwencjami....money, money, money....
Inaczej - ?
Co z nietoperzami ? Jesli wiadomo, ze lokalne kolonie nietoperzy zainfekowane sa wirusem
to co - ?. Zakaz opuszczania domow po zachodzie slonca i zamkniecie wszystkich okien
czy.......?
To jest problem ale w gruncie rzeczy marginalny i nadmuchany przez nadgorliwych
wetow i media bardziej niz na to zasluguje.
European Bat Lyssavirus EBLV - krewniaka klasycznej wscieklizny. Do tej pory zmarly w Europie 4 osoby z powodu tego robala. Ugryzionych bylo wiecej. Czego nie stwierdzono,
to infekcje zwierzat domowych. W naturze przynajmniej. Ale w warunkach laboratoryjnych,
przy zastosowaniu konskiej dawki kotki i pieski traktowane tym robalem kitowaly.
Teoretycznie jest to wiec mozliwe, ze jakis kicius cus tam moze zalapac.
Informacje dotyczace EBLV sa czasami sprzeczne - nie bardzo wiadomo jak to traktowac -
jak klasyczna wscieklizne ? Ze wszyskimi konsekwencjami....money, money, money....
Inaczej - ?
Co z nietoperzami ? Jesli wiadomo, ze lokalne kolonie nietoperzy zainfekowane sa wirusem
to co - ?. Zakaz opuszczania domow po zachodzie slonca i zamkniecie wszystkich okien
czy.......?
To jest problem ale w gruncie rzeczy marginalny i nadmuchany przez nadgorliwych
wetow i media bardziej niz na to zasluguje.
Więcej osób ginie pewnie od nadepnięcia na szyszkęDAKa pisze:No wiec te fruwajace myszy przenosza
European Bat Lyssavirus EBLV - krewniaka klasycznej wscieklizny. Do tej pory zmarly w Europie 4 osoby z powodu tego robala. Ugryzionych bylo wiecej. Czego nie stwierdzono,
[center][/center]
[center]Masz pytanie odnośnie Studiów Leśnych w Poznaniu, załóż temat chętnie pomogę [/center]
[center]Masz pytanie odnośnie Studiów Leśnych w Poznaniu, załóż temat chętnie pomogę [/center]
No wiec najwiecej chyba aktualnie osob umiera :scarab666 pisze:Więcej osób ginie pewnie od nadepnięcia na szyszkęDAKa pisze:No wiec te fruwajace myszy przenosza
European Bat Lyssavirus EBLV - krewniaka klasycznej wscieklizny. Do tej pory zmarly w Europie 4 osoby z powodu tego robala. Ugryzionych bylo wiecej. Czego nie stwierdzono,
- ze starosci
- z powodu innych niz wscieklizna chorob
- wypadkow komunikacyjnych
- zatrucia grzybami
- zatrucia alkoholem...
- i tak dalej - o ile mi wiadomo, to nie wiadomo ile osob ginie z powodu nadepniecia
na szyszke.
FLI podaje, ze miedzy 1954 i gdzies 2009 stwierdzono w Europie ok. 10 000 przypadkow wscieklizny u fruwajacych myszy. Pisza tez o dokladnie 671 przypadkach ugryzienia
ludzi przez te wsciekle fruwajace myszy. 4 musialo sie przedtem albo potem nie
zaszczepic. Trzeba miec w sumie duzo szczescia zeby to zalapac. Ale zdarza sie widac.
Problemik chyba nie w ilosci tych przypadkow a jakosci. Jakosci przekazu.
Kazden wie, ze jak sie nadepnie na szyszke to mozna sie posliznac i zabic.
Ale malo kto wie ze nietoperze MOGA przenosic wscieklizne. A jak sie obywatel
wlasnie z takiego newsa - od spanikowanego weta tego dowie, to wiadomo co
zrobi jak te fruwajace myszy siedza u niego na strychu czy w piwnicy. Mozna sie domyslac.
Nietoperze to chronione kreatury niewolno ...itakdalej....allllle.....
I tu jest chyba nietoperz pogrzebany.
- Jenny
- dyrektor regionalny
- Posty: 11954
- Rejestracja: niedziela 15 sty 2012, 14:35
- Lokalizacja: Podlasie
Pozwolicie , ze zacytuję mego kolegę Prema-
Tak się szczęśliwie składa że znam cały problem od podszewki i powiem tylko jedno, problem nie tyle ze jest nakręcony co bezpodstawnie rozdmuchany. A wiem to dlatego, że pierwszy w tym kraju i globalnie zresztą też wiedziałem o tej wściekliźnie. Wścieklizna owszem jest stwierdzona w tym przypadku około miesiąca temu i nic z tego nie wynika poza tym, że...no ale nie będę zanudzał, chyba że chcecie.
No więc to ja diagnozowałem tę wściekliznę u nietoperza Więc wiedziałem jako pierwszy. Po paru tygodniach gdy wydawało się, że to rutynowy przypadek ( w tym roku przypadków wścieklizny na Lubelszczyźnie było już 16, chociaż to dopiero drugi przypadek wścieklizny u nietoperza w naszym województwie (oba to moje trafienia nieskromnie mówiąc No ale do rzeczy, wścieklizna stwierdzona, żadnego kontaktu czy tez właściwej ekspozycji u ludźi nie było, pies bodajże zaszczepiony przeciwko wściekliźnie, więc sprawa jasna. No okazuje się nie do końca....Otóż ludzki doktor i dodatkowo zakaźnik przeprowadzając wywiad z rzekomo poszkodowanymi orzekł że kontakt jednak był (chociaż rzekomo poszkodowani nie zgłaszali kontaktu). Służby weterynaryjne zrobiły co do nich należy, medycy hmmm trochę wyolbrzymili problem, bo sama obecność nawet chorego zwierzęcia w obrębie gospodarstwa zagrożeniem nie jest. No ale indagowani ludzie przyznali że byli albo obok albo mieli kontakt z psem, który nawet gdyby miał kontakt z wirusem i nie był zaszczepiony, to nie jest w stanie stanowić zagrożenia w kilka godzin po pogryzieniu przez chore zwierzę. Wiedza elementarna na temat transmisji wirusa jest jak widzę u niektórych w zaniku zupełnym. Dodatkowo genotyp 5 wirusa EBLV-1/2 jakkolwiek patogenny dla wszystkich ssaków to według badań nie do tego stopnia jak genotyp 1 stwierdzany u chociażby u mięsożernych ssaków w Polsce. Wścieklizną można się zarazić wyłącznie poprzez kontakt ze śliną chorego zwierzaka, czy to na drodze pogryzienia czy wtarcia śliny w otarte miejsce a na pewno nie drogą wziewną poprzez obcowanie w miejscu gdzie przebywało zwierzę bo to nie grypa. Głaskanie psa choćby nawet oślinionego pól litrem śliny chorego hipopotama, tym bardziej nietoperza przy nieuszkodzonej skórze zagrożeniem nie jest. Przy okazji wirus wścieklizny jest wyjątkowo wrażliwy na temperaturę i środki dezynfekcyjne więc wystarczyło po pogłaskaniu psa (o ile nie było uszkodzeń skóry) po prostu umyć ręce. W jaskiniach gdzie bytują nietoperze zdarzały się przypadki zarażeń drogą wziewną ale do końca nie zostało to wyjaśnione, prawdopodobnie chodziło o rozpylenie wirusa w warunkach olbrzymiej koncentracji chorych zwierząt na małej przestrzeni przy wilgotności 100%. Rzecz jasna można się zarazić w laboratorium ale w moim wszyscy są zaszczepieni
A w tym przypadku rozdmuchanie tej sprawy to sprawka SANEPIDu z którym przyznam ciężko się współpracuje. Generalnie można zaszczepić było tych ludzi dla fasonu albo z punktu widzenia psychologicznego ważnego dla nich, no powiedzmy osobę, która wyjęła nietoperza z pyska, czy zapakowała trupka do woreczka, ale nie rozdmuchiwać afery bo nie było z czego, zwłaszcza miesiąc po stwierdzeniu tej choroby, bo jest śmieszne. Generalnie ktoś wyszedł z założenia że zagrożenia nie było co prawda ale lepiej to medialnie wygląda i chyba stąd ten kołowrót.
pozdrawiam.
żródło-
http://www.poszukiwanieskarbow.com/Foru ... 3&t=118073
Tak się szczęśliwie składa że znam cały problem od podszewki i powiem tylko jedno, problem nie tyle ze jest nakręcony co bezpodstawnie rozdmuchany. A wiem to dlatego, że pierwszy w tym kraju i globalnie zresztą też wiedziałem o tej wściekliźnie. Wścieklizna owszem jest stwierdzona w tym przypadku około miesiąca temu i nic z tego nie wynika poza tym, że...no ale nie będę zanudzał, chyba że chcecie.
No więc to ja diagnozowałem tę wściekliznę u nietoperza Więc wiedziałem jako pierwszy. Po paru tygodniach gdy wydawało się, że to rutynowy przypadek ( w tym roku przypadków wścieklizny na Lubelszczyźnie było już 16, chociaż to dopiero drugi przypadek wścieklizny u nietoperza w naszym województwie (oba to moje trafienia nieskromnie mówiąc No ale do rzeczy, wścieklizna stwierdzona, żadnego kontaktu czy tez właściwej ekspozycji u ludźi nie było, pies bodajże zaszczepiony przeciwko wściekliźnie, więc sprawa jasna. No okazuje się nie do końca....Otóż ludzki doktor i dodatkowo zakaźnik przeprowadzając wywiad z rzekomo poszkodowanymi orzekł że kontakt jednak był (chociaż rzekomo poszkodowani nie zgłaszali kontaktu). Służby weterynaryjne zrobiły co do nich należy, medycy hmmm trochę wyolbrzymili problem, bo sama obecność nawet chorego zwierzęcia w obrębie gospodarstwa zagrożeniem nie jest. No ale indagowani ludzie przyznali że byli albo obok albo mieli kontakt z psem, który nawet gdyby miał kontakt z wirusem i nie był zaszczepiony, to nie jest w stanie stanowić zagrożenia w kilka godzin po pogryzieniu przez chore zwierzę. Wiedza elementarna na temat transmisji wirusa jest jak widzę u niektórych w zaniku zupełnym. Dodatkowo genotyp 5 wirusa EBLV-1/2 jakkolwiek patogenny dla wszystkich ssaków to według badań nie do tego stopnia jak genotyp 1 stwierdzany u chociażby u mięsożernych ssaków w Polsce. Wścieklizną można się zarazić wyłącznie poprzez kontakt ze śliną chorego zwierzaka, czy to na drodze pogryzienia czy wtarcia śliny w otarte miejsce a na pewno nie drogą wziewną poprzez obcowanie w miejscu gdzie przebywało zwierzę bo to nie grypa. Głaskanie psa choćby nawet oślinionego pól litrem śliny chorego hipopotama, tym bardziej nietoperza przy nieuszkodzonej skórze zagrożeniem nie jest. Przy okazji wirus wścieklizny jest wyjątkowo wrażliwy na temperaturę i środki dezynfekcyjne więc wystarczyło po pogłaskaniu psa (o ile nie było uszkodzeń skóry) po prostu umyć ręce. W jaskiniach gdzie bytują nietoperze zdarzały się przypadki zarażeń drogą wziewną ale do końca nie zostało to wyjaśnione, prawdopodobnie chodziło o rozpylenie wirusa w warunkach olbrzymiej koncentracji chorych zwierząt na małej przestrzeni przy wilgotności 100%. Rzecz jasna można się zarazić w laboratorium ale w moim wszyscy są zaszczepieni
A w tym przypadku rozdmuchanie tej sprawy to sprawka SANEPIDu z którym przyznam ciężko się współpracuje. Generalnie można zaszczepić było tych ludzi dla fasonu albo z punktu widzenia psychologicznego ważnego dla nich, no powiedzmy osobę, która wyjęła nietoperza z pyska, czy zapakowała trupka do woreczka, ale nie rozdmuchiwać afery bo nie było z czego, zwłaszcza miesiąc po stwierdzeniu tej choroby, bo jest śmieszne. Generalnie ktoś wyszedł z założenia że zagrożenia nie było co prawda ale lepiej to medialnie wygląda i chyba stąd ten kołowrót.
pozdrawiam.
żródło-
http://www.poszukiwanieskarbow.com/Foru ... 3&t=118073
âZaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie, każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, rób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą są policzone.â
M.Landon
M.Landon