ale na tym "poradzieckim wschodzie" ta zasada chyba dziala? nie patrzylam nigdy w statystyki i liczby ale jadac tam ma sie wyrazne wrazenie przestrzeni i mniejszego zageszczenia ludzimazeno pisze:> Mnie się wydaje, że im dalej na wschód:
> a. tym mniej ludzi na km²
powiedz to hindusom...
megaprzygoda czyli o spaniu w lesie
Moderator: Moderatorzy
niekoniecznie.
ten sam rosjanin, ktory po poludniu ugosci cie obiadem i zaprosi cie do bani, wieczorem, jak sie nawali, bedzie za toba latal z nozem.
ten sam tadzyk, ktory pomoze ci naprawiac samochod, podpieprzy ci komorke lezaca na desce rozdzielczej w twoim aucie.
zgadza sie - na zachodzie ludzie prawie przestali samodzielnie myslec, "mysli" za nich zdecydowanie zbyt wielka ilosc przepisow i urzednikow. ale podobnie jest w rosji - tam ludzie od wiekow przyzwyczajeni sa do niewolnictwa (glownie "umyslowego" - z tego wynika niewolnictwo "fizyczne"). wioski patiomkinowskie, malowanie trawy, pawko morozow i takie tam.
posowiecki wschod jest rownie glupi jak nowoczesny zachod - to narody rabow, niewolnikow. onegdaj niewolnicy chanow, pozniej cara, nastepnie kpzr, kgb i gru, z niewielkimi wyjatkami nomadow. na zachodzie sa niewolnicy kredytow, kamer, sitcomow, fejsbuka i pinow, na wschodzie niewolnicy posowieckiej metalnosci ("za stalina to bylo dobrze") - a i rowniez zaczynaja byc niewolnikami fejsbuka, cocacoli i wyrobow "made in china", ale rowniez z jednej strony - propagandy cara putina lub z drugiej strony - ekspansywnego islamu arabow. jak pisalem - telewizory sa nawet w jurtach.
ale na wschodzie (na szczescie w niektorych polskich rodzinach ciagle jeszcze tez) sytuacje ratuje gleboko zakorzeniona tradycja - szanujaca podstawowe wartosci: rodzine, szacunek dla starszych, goscinnosc, wlasna religie, kulture etc. po tym wzgledem wieksze prawdopodobienstwo "normalnosci" jest na wschodzie, niz na zachodzie.
niestety - im wiecej cywilizacji (zarowno w pejoratywnym jak i pozytywnym znaczeniu tego slowa - zbytnie bogactwo sprzyja lenistwu myslowemu) tym ogol spoleczenstwa coraz glupszy. kazdego spoleczenstwa - dlatego cywilizacje w koncu upadaja. wszystkie.
ten sam rosjanin, ktory po poludniu ugosci cie obiadem i zaprosi cie do bani, wieczorem, jak sie nawali, bedzie za toba latal z nozem.
ten sam tadzyk, ktory pomoze ci naprawiac samochod, podpieprzy ci komorke lezaca na desce rozdzielczej w twoim aucie.
zgadza sie - na zachodzie ludzie prawie przestali samodzielnie myslec, "mysli" za nich zdecydowanie zbyt wielka ilosc przepisow i urzednikow. ale podobnie jest w rosji - tam ludzie od wiekow przyzwyczajeni sa do niewolnictwa (glownie "umyslowego" - z tego wynika niewolnictwo "fizyczne"). wioski patiomkinowskie, malowanie trawy, pawko morozow i takie tam.
posowiecki wschod jest rownie glupi jak nowoczesny zachod - to narody rabow, niewolnikow. onegdaj niewolnicy chanow, pozniej cara, nastepnie kpzr, kgb i gru, z niewielkimi wyjatkami nomadow. na zachodzie sa niewolnicy kredytow, kamer, sitcomow, fejsbuka i pinow, na wschodzie niewolnicy posowieckiej metalnosci ("za stalina to bylo dobrze") - a i rowniez zaczynaja byc niewolnikami fejsbuka, cocacoli i wyrobow "made in china", ale rowniez z jednej strony - propagandy cara putina lub z drugiej strony - ekspansywnego islamu arabow. jak pisalem - telewizory sa nawet w jurtach.
ale na wschodzie (na szczescie w niektorych polskich rodzinach ciagle jeszcze tez) sytuacje ratuje gleboko zakorzeniona tradycja - szanujaca podstawowe wartosci: rodzine, szacunek dla starszych, goscinnosc, wlasna religie, kulture etc. po tym wzgledem wieksze prawdopodobienstwo "normalnosci" jest na wschodzie, niz na zachodzie.
niestety - im wiecej cywilizacji (zarowno w pejoratywnym jak i pozytywnym znaczeniu tego slowa - zbytnie bogactwo sprzyja lenistwu myslowemu) tym ogol spoleczenstwa coraz glupszy. kazdego spoleczenstwa - dlatego cywilizacje w koncu upadaja. wszystkie.
Powiem ci ze ja mam wrazenie ze komunizm przy calej swojej paskudnosci mial jakos mniejszy wplyw na wykorzenienie tradycji w roznych narodach niz to co serwuje obecny ustroj.. Mam wrazenie ze tradycje przekazywana przez wieki i wiare szlag trafia wlasnie na etapie mojego pokolenia... Moze dlatego ze komunizm roznych rzeczy zabranial pod grozbami i kara a teraz jest niby dozwolone ale rozne wartosci sa wysmiewane i ponizane? Moze nie jest to wlasciwe spostrzezenie, bo byc moze aby wysnuwac tak daleko idace wnioski ktos by musial po wschodzie pojezdzic sobie duzo wiecej jak ja- ale mam wrazenie ze te pokolenia co sie wychowywaly za sajuza, nawet ci wzdychajacy ze "lepiej bylo za Stalina" jakos bardziej zachowali pewne wartosci typu wiara, tradycja, rodzina, przyjazn, szacunek dla starcow niz pokolenie dzisiejszych nastolatkow, ktore mam wrazenie ze na wschodzie a u nas to juz sie zupelnie nie rozni, jak juz to na niekorzysc tych ze wschodu...
To jest straszne ze wielu ludzi sobie nie wyobraza zycia bez telewizora.. czesto jak przychodza do mnie pacjenci w aptece i mowia ze chca te czerwone tabletki co w reklamie je pokazyal pan X a jak mowie ze nie mam pojecia i bo nie ogladam reklam bo nie mam telewizora to patrza na mnie jakbym miala trzecie oko albo zlosliwie ich wkrecalamazeno pisze:telewizory sa nawet w jurtach.
czasem mam wrazenie ze ludzie lubia byc niewolnikami, ze lubia miec swojego cara ktory ich trzyma za morde, a oni caluja jego stopy , ze cieszy ich to ze nie musza myslec samodzielnie i podejmowac trudnych decyzji, ze ktos mysli za nich podajac na tacy gotowe rozwiazania, ze moga powielac jakies utarte schematy i zachowywac sie jak wszyscy inni wokol.. tak jakby sie czuli sie przez to bezpieczniej, wygodniej?..mazeno pisze:posowiecki wschod jest rownie glupi jak nowoczesny zachod - to narody rabow, niewolnikow. onegdaj niewolnicy chanow, pozniej cara, nastepnie kpzr, kgb i gru, z niewielkimi wyjatkami nomadow. na zachodzie sa niewolnicy kredytow, kamer, sitcomow, fejsbuka i pinow, na wschodzie niewolnicy posowieckiej metalnosci ("za stalina to bylo dobrze") - a i rowniez zaczynaja byc niewolnikami fejsbuka, cocacoli i wyrobow "made in china", ale rowniez z jednej strony - propagandy cara putina lub z drugiej strony - ekspansywnego islamu arabow
Wartości, o których piszesz nie są zasługą czasów - jak to ujęłaś: "lepiej bylo za Stalina".buba pisze:Moze nie jest to wlasciwe spostrzezenie, bo byc moze aby wysnuwac tak daleko idace wnioski ktos by musial po wschodzie pojezdzic sobie duzo wiecej jak ja- ale mam wrazenie ze te pokolenia co sie wychowywaly za sajuza, nawet ci wzdychajacy ze "lepiej bylo za Stalina" jakos bardziej zachowali pewne wartosci typu wiara, tradycja, rodzina, przyjazn, szacunek dla starcow niz pokolenie dzisiejszych nastolatkow, ktore mam wrazenie ze na wschodzie a u nas to juz sie zupelnie nie rozni, jak juz to na niekorzysc tych ze wschodu...
Zwyczajnie, było wówczas mniej technologii, która dziś zabijaja nasz cenny czas, a wówczas trzeba było go spożytkować inaczej - często lepiej niż dziś, grając w "fantastyczne" gierki lub oglądając równie "prześwietne" programy w tv.
Co do szacunku dla starców, to przestałem go mieć i zanim się oburzycie, napiszę dlaczego.
Każdy był kiedyś młody, potem w wieku średnim, a potem się zestarzał. W trakcie tego czasu popełniał różne czyny, które tak naprawdę świadczą o nim.
Nie widzę powodu aby darzyć szacunkiem starego człowieka, który wcześniej niszczył innych, a teraz jest stary i niedołężny i ja tylko z tego powodu powinienem go szanować.
Szanuję ludzi, którzy na to zasługują, bez względu na wiek.
A podróże..? Również te, podczas których śpimy po rowach dają nam chwilę zastanowienia.
Zastanowienia nad sobą i otaczającym nas światem...
W chwili tej zauważamy więcej niż w szarym, codziennym, zabieganym życiu.
W życiu, które umyka tak szybko jak przesypujący się piasek w klepsydrze...
Przyrodniczy serwis informacyjny
Dziennik Leśny
Dziennik Leśny
> mam wrazenie ze komunizm przy calej swojej paskudnosci mial jakos mniejszy wplyw
primo, wtedy bylo jasne. my to my, oni to oni. teraz wszystko jest rozmyte.
> teraz jest niby dozwolone ale rozne wartosci sa wysmiewane i ponizane
otoz to - a w konsekwencji powyzsze, brak jasnego podzialu na dobre i zle.
> było wówczas mniej technologii
kiedys bylo chleba i igrzysk - dzisiaj jest telewizja. roznica tylko w sposobie i szybkosci dotarcia do miejsc bardziej odleglych od wielkich metropolii. tak jak piszesz - kwestia technologii. ja bym dodal: technologii w sluzbie sluzb. sluzb otumaniajacych ogol frajerstwa zwanego spoleczenstwem.
> Co do szacunku dla starców
tu raczej chodzi o statystycznych dziadkow, nie o zbrodniarzy typu bauman (o ktorym dzieciaki pisza probna mature).
dzisiaj rodzicow wyrzuca sie na smietnik domu starcow, a co dopiero dziadkow - dawniej wielopokoleniowe rodziny zyly pod jednym dachem, jedli z jednej miski, grzali sie przy wspolnym piecu. to laczylo, wzmacnialo wiezy.
a dzis?
dlaczego starych ludzi wyrzuca sie na smietnik?
dlaczego slyszymy hasla typu "zabierz babci dowod" (pomijajac kwestie polityczne)?
dlaczego slyszymy hasla o patologii w rodzinie, w malzenstwie, choc w rzeczywistosci ta patologia objawia sie w luznych zwiazkach gdzie np. konkubent nie jest ojcem dzieciaka?
dlaczego wzorem rodziny zaczyna byc dwoch tatusiow/dwie mamusie i dzieciak?
to konsekwencja rozwalenia postawowej komorki spolecznej - rodziny, podstawowych wiezi.
w XX w. socjalizm i feminizm odebral dzieciom matki, kazac im pracowac w biurach, urzedach i na traktorach. a czym jest lepsza kura biurowa od kury domowej? ta pierwsza nie ma czasu dla rodziny, ot co.
dzisiaj odbiera sie dzieciom oboje rodzicow, kazac 6-latkom (a za chwile 5-latkom) gonic do szkoly, rownoczesnie wpuszczajac rodzicow w bledne kolo kredytow na 35 lat.
gdy rodzice nie maja czasu dla dzieciakow, to panstwo latwiej zrobi z nich niewolnikow.
primo, wtedy bylo jasne. my to my, oni to oni. teraz wszystko jest rozmyte.
> teraz jest niby dozwolone ale rozne wartosci sa wysmiewane i ponizane
otoz to - a w konsekwencji powyzsze, brak jasnego podzialu na dobre i zle.
> było wówczas mniej technologii
kiedys bylo chleba i igrzysk - dzisiaj jest telewizja. roznica tylko w sposobie i szybkosci dotarcia do miejsc bardziej odleglych od wielkich metropolii. tak jak piszesz - kwestia technologii. ja bym dodal: technologii w sluzbie sluzb. sluzb otumaniajacych ogol frajerstwa zwanego spoleczenstwem.
> Co do szacunku dla starców
tu raczej chodzi o statystycznych dziadkow, nie o zbrodniarzy typu bauman (o ktorym dzieciaki pisza probna mature).
dzisiaj rodzicow wyrzuca sie na smietnik domu starcow, a co dopiero dziadkow - dawniej wielopokoleniowe rodziny zyly pod jednym dachem, jedli z jednej miski, grzali sie przy wspolnym piecu. to laczylo, wzmacnialo wiezy.
a dzis?
dlaczego starych ludzi wyrzuca sie na smietnik?
dlaczego slyszymy hasla typu "zabierz babci dowod" (pomijajac kwestie polityczne)?
dlaczego slyszymy hasla o patologii w rodzinie, w malzenstwie, choc w rzeczywistosci ta patologia objawia sie w luznych zwiazkach gdzie np. konkubent nie jest ojcem dzieciaka?
dlaczego wzorem rodziny zaczyna byc dwoch tatusiow/dwie mamusie i dzieciak?
to konsekwencja rozwalenia postawowej komorki spolecznej - rodziny, podstawowych wiezi.
w XX w. socjalizm i feminizm odebral dzieciom matki, kazac im pracowac w biurach, urzedach i na traktorach. a czym jest lepsza kura biurowa od kury domowej? ta pierwsza nie ma czasu dla rodziny, ot co.
dzisiaj odbiera sie dzieciom oboje rodzicow, kazac 6-latkom (a za chwile 5-latkom) gonic do szkoly, rownoczesnie wpuszczajac rodzicow w bledne kolo kredytow na 35 lat.
gdy rodzice nie maja czasu dla dzieciakow, to panstwo latwiej zrobi z nich niewolnikow.
tu polemizowałabym Dopóki dzieci nie pozdawały matur pracowałam na 3/4 etatu. Dzieci w placówkach, ja w robocie. One musiały ale i lubiły, ja lubiłam i ładowałam baterie. A dłuższe bycie kurą domową powodowało brak pomysłów, snucie się do późnego popołudnia w koszuli nocnej i ... w ogóle nie ciekawie. Bycie kurą biurową wyzwalało dopływ energii, masę pomysłów ( w tym podpatrzonych) chęć do życia rodzinnego paradoksalnie.mazeno pisze:a czym jest lepsza kura biurowa od kury domowej? ta pierwsza nie ma czasu dla rodziny, ot co.
Jeden worek nie pomieści
Wiem, mam to szczęście, że robię to co lubię i jeszcze mi za to płacą .
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć
No ja tez wlasnie to mialam na mysli a nie jakis starcow zbrodniarzy. Kiedys nie do pomyslenia bylyby takie historie ze 5 letni dzieciak kopie schorowana babcie bo ta nie chce mu czegos kupic w sklepie, a obok stoi mamusia dumna z synka "on poradzi sobie w zyciu a wogole to jest taaaaki madry bo umie wyklikac na komputerze rozne pierdoly".. A babcia to tylko do kosciola lata, emeryture ma niska, nic nie wie o swiecie- lepiej niech sie czolga w strone cmentarza i nie przeszkadza mlodym w budowaniu lepszego swiata..mazeno pisze: > Co do szacunku dla starców
tu raczej chodzi o statystycznych dziadkow, nie o zbrodniarzy typu bauman (o ktorym dzieciaki pisza probna mature).
dzisiaj rodzicow wyrzuca sie na smietnik domu starcow, a co dopiero dziadkow - dawniej wielopokoleniowe rodziny zyly pod jednym dachem, jedli z jednej miski, grzali sie przy wspolnym piecu. to laczylo, wzmacnialo wiezy.
Oj to ja mam zupelnie inaczej... mialam okazje w ostatnich latach nie pracowac ponad pol roku- i dopiero wtedy naprawde "ladowalam baterie", mialam naprawde czas na rozne pomysly, na przemyslenia, na czytanie ksiazek, planowanie wypraw, i robienie wlasnie tego co mnie naprawde interesuje. Nie bedac w ciaglym galopie czlowiek ma mozliwosc na chwile przystanac i nawet inaczej popatrzec na wlasne miasto, na innych ludzi, tak jakby z boku, jakby latwiej wtedy zobaczyc ze inny swiat istnieje, inny swiat niz ten lansowany i wtłaczany nam w glowy pracuj-kupuj-nasladuj-nie mysl...magda55 pisze: A dłuższe bycie kurą domową powodowało brak pomysłów, snucie się do późnego popołudnia w koszuli nocnej i ... w ogóle nie ciekawie
I jeszcze jedno.. Nie pracujac i jadac pociagiem w poludnie w srodku tygodnia.. albo bedac w gorach nie w weekend a w deszczowy wtorek- spotyka sie zupelnie innych ludzi.. Wtedy czas plynie troche inaczej.. spotkani ludzie maja troche inne problemy.. Poza tym mozesz wybierac ludzi z ktorymi sie spotykasz...
A w owej przyslowiowej nocnej koszuli mozna sie poczuc bardziej wolnym czlowiekiem niz wtłoczonym na sile w pracowniczy uniform w ktorym musisz grac ciagle kogos innego..
dokladnie... a latwiej tez zrobic niewolnikow z ludzi ktorzy nie maja czasu i sily aby zauwazyc co "panstwo" z nimi robi...mazeno pisze: gdy rodzice nie maja czasu dla dzieciakow, to panstwo latwiej zrobi z nich niewolnikow.
jesli bede miala dziecko to moim marzeniem jest aby los pozwolil mi byc kura domowa!
z ciekawosci- miales osobiscie takie doswiadczenie na wycieczce? bo wiele razy slyszalam o Rosjanach biegajacych z nozami za swoimi goscmi ale nigdy z pierwszej reki.. Zawsze ktos opowiadal ze "zna z literatury" albo gdzies kiedys slyszal od kogos...mazeno pisze: ten sam rosjanin, ktory po poludniu ugosci cie obiadem i zaprosi cie do bani, wieczorem, jak sie nawali, bedzie za toba latal z nozem.
z tego co pamietam z twojej relacji to komorke zarabal ci petajacy sie gowniarz a nie mechanik z ktorym gadales i ktory byl sympatyczny?ten sam tadzyk, ktory pomoze ci naprawiac samochod, podpieprzy ci komorke lezaca na desce rozdzielczej w twoim aucie.
> dłuższe bycie kurą domową powodowało brak pomysłów
dluzsze? magda, a jak dlugo bylas ta kura domowa? moja zona jest od prawie 25 lat i raczej nie narzeka - na brak roboty w domu rowniez.
fakt, ze zeby docenic bycie "kure domowa" (jak ja nie trawie tego okreslenia! - to jedno z tych, o ktorych pisala buba: przesmiewcze. zona i matka, a nie kura domowa) potrzebny jest chlop, ktory to wlasnie doceni, a nie bedzie twierdzil, ze trzyma w domu darmozjada - chlopy, ktore tak twierdza, wg mnie nie maja jaj.
tutaj nawet zaryzykowalbym twierdzenie, ze taka kura domowa wiecej pracuje "w domu", niz chlop w robocie. pierwszy lepszy przyklad: ktory chlop jest w stanie wykrzesac tyle energii, zeby przez 9 miesiecy nosic w sobie kogos, kto zeruje na organizmie nosiciela (czyli "zjada" babe od srodka), a potem wylazi na swiatlo dziennie w ciezkich bolach porodowych, grozacych czasem utrata zycia rodzacej?
statystyczny chlop przychodzi z roboty, siega po gotowy obiad, piwo i pilota od tv - a baba nie ma przystanku po 8-miu godzinach, tyra 24h/d minus sen. a jak bachor wrzeszczy w nocy, bo glodny, to i nie ma czasu na sen, bo musi do cycka przystawic albo utulic. moja zona w ten sposob nie przespala prawie 6 lat.
wiec gadanie o "kurze domowej" to jedynie propaganda socfemu, amen.
> jesli bede miala dziecko
jedno tylko?
a serio: jedynaki sa mniej szczesliwe od tych, co maja rodzenstwo - i gorzej "dogaduja" sie z otoczeniem. im wiecej bachorow w rodzinie, tym lepiej - a gadanie o tym, ze "nie stac nas na wiecej niz jedno" mozna o kant dupy potluc, bachory to dlugoterminowa inwestycja. dobrze wychowane pomoga przetrwac starosc - bo na zus raczej nie ma co liczyc. im ich wiecej, tym latwiej beda mialy, a roznica kosztow finansowych utrzymania dzieci w ilosci np. miedzy 2-gim a 3-cim, jest o wiele mniejsza niz miedzy 1-ym a 2-gim. pomijam zdobyte przez rodzicow doswiadczenie.
> miales osobiscie takie doswiadczenie na wycieczce
moj bliski kumpel mial w tym roku, a nie jest to gosc z typu wymyslaczy (a rosje odwiedzal wielokrotnie). predzej czegos nie powie, bo z niego cholernie skryty gosc, przy tym skromny jak cholera. pisalem kiedys o nim.
> z tego co pamietam z twojej relacji
mlody (pomocnik mechanika) siedzial w srodku i pompowal pedal sprzegla, podczas gdy my z mechanikiem siedzielismy pod autem w kanale i dlubalismy przy tymze sprzegle (odpowietrzalismy uklad). juz pomijam fakt, ze ci sami mechanicy (a bylo ich tam kilku) po mojej propozycji oddania komorki, gdy ja sobie poszedlem na 10-minutowy "spacer", zeby nie widziec, ktory rabnal ten telefon, nie zmusili gowniarza do oddania. moja propozycja byla jasna: za 10 minut wracam, telefon lezy na masce, reszta mnie nie interesuje kto, jak i dlaczego. nie skorzystali.
dluzsze? magda, a jak dlugo bylas ta kura domowa? moja zona jest od prawie 25 lat i raczej nie narzeka - na brak roboty w domu rowniez.
fakt, ze zeby docenic bycie "kure domowa" (jak ja nie trawie tego okreslenia! - to jedno z tych, o ktorych pisala buba: przesmiewcze. zona i matka, a nie kura domowa) potrzebny jest chlop, ktory to wlasnie doceni, a nie bedzie twierdzil, ze trzyma w domu darmozjada - chlopy, ktore tak twierdza, wg mnie nie maja jaj.
tutaj nawet zaryzykowalbym twierdzenie, ze taka kura domowa wiecej pracuje "w domu", niz chlop w robocie. pierwszy lepszy przyklad: ktory chlop jest w stanie wykrzesac tyle energii, zeby przez 9 miesiecy nosic w sobie kogos, kto zeruje na organizmie nosiciela (czyli "zjada" babe od srodka), a potem wylazi na swiatlo dziennie w ciezkich bolach porodowych, grozacych czasem utrata zycia rodzacej?
statystyczny chlop przychodzi z roboty, siega po gotowy obiad, piwo i pilota od tv - a baba nie ma przystanku po 8-miu godzinach, tyra 24h/d minus sen. a jak bachor wrzeszczy w nocy, bo glodny, to i nie ma czasu na sen, bo musi do cycka przystawic albo utulic. moja zona w ten sposob nie przespala prawie 6 lat.
wiec gadanie o "kurze domowej" to jedynie propaganda socfemu, amen.
> jesli bede miala dziecko
jedno tylko?
a serio: jedynaki sa mniej szczesliwe od tych, co maja rodzenstwo - i gorzej "dogaduja" sie z otoczeniem. im wiecej bachorow w rodzinie, tym lepiej - a gadanie o tym, ze "nie stac nas na wiecej niz jedno" mozna o kant dupy potluc, bachory to dlugoterminowa inwestycja. dobrze wychowane pomoga przetrwac starosc - bo na zus raczej nie ma co liczyc. im ich wiecej, tym latwiej beda mialy, a roznica kosztow finansowych utrzymania dzieci w ilosci np. miedzy 2-gim a 3-cim, jest o wiele mniejsza niz miedzy 1-ym a 2-gim. pomijam zdobyte przez rodzicow doswiadczenie.
> miales osobiscie takie doswiadczenie na wycieczce
moj bliski kumpel mial w tym roku, a nie jest to gosc z typu wymyslaczy (a rosje odwiedzal wielokrotnie). predzej czegos nie powie, bo z niego cholernie skryty gosc, przy tym skromny jak cholera. pisalem kiedys o nim.
> z tego co pamietam z twojej relacji
mlody (pomocnik mechanika) siedzial w srodku i pompowal pedal sprzegla, podczas gdy my z mechanikiem siedzielismy pod autem w kanale i dlubalismy przy tymze sprzegle (odpowietrzalismy uklad). juz pomijam fakt, ze ci sami mechanicy (a bylo ich tam kilku) po mojej propozycji oddania komorki, gdy ja sobie poszedlem na 10-minutowy "spacer", zeby nie widziec, ktory rabnal ten telefon, nie zmusili gowniarza do oddania. moja propozycja byla jasna: za 10 minut wracam, telefon lezy na masce, reszta mnie nie interesuje kto, jak i dlaczego. nie skorzystali.
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33862
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33862
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
szlag wie co komu pisane- najbardziej to bym chciala bliznieta!jedno tylko?
szczesliwa to ja zawsze bylam acz z otoczeniem rzeczywiscie zawsze mialam problem sie dogadac i to mi zostalomazeno pisze:a serio: jedynaki sa mniej szczesliwe od tych, co maja rodzenstwo - i gorzej "dogaduja" sie z otoczeniem.
Na gowniarzy zawsze trzeba uwazac... ale ostatecznie komorke odzyskales wtedy?mazeno pisze:> z tego co pamietam z twojej relacji
mlody (pomocnik mechanika) siedzial w srodku i pompowal pedal sprzegla, podczas gdy my z mechanikiem siedzielismy pod autem w kanale i dlubalismy przy tymze sprzegle (odpowietrzalismy uklad). juz pomijam fakt, ze ci sami mechanicy (a bylo ich tam kilku) po mojej propozycji oddania komorki, gdy ja sobie poszedlem na 10-minutowy "spacer", zeby nie widziec, ktory rabnal ten telefon, nie zmusili gowniarza do oddania. moja propozycja byla jasna: za 10 minut wracam, telefon lezy na masce, reszta mnie nie interesuje kto, jak i dlaczego. nie skorzystali.
po bezskutecznej akcji ze "spacerem" pojechalem na gliny. wrocilismy na "miejsce zbrodni", po 10 minutach pytan i wyjasnien wzieli mlodego na dolek.
samo zagrozenie dolkiem wystarczylo (gliniarze nie stosowali wobec niego fizycznej przemocy, 5 minut rozmowy i bylo po wszystkim), zeby telefon znalazl sie w jakis kwadrans (okazalo sie, ze inny, nieco starszy gowniarz, podpuscil jego do kradziezy, a potem wzial).
gorzej bylo z karta (ta dla mnie wiecej znaczyla ze wzgledu na kontakty potrzebne m. in. do pracy) - mlody twierdzil, ze polamal i wywalil. pieciu miejscowych gliniarzy szukalo przez kilka wieczornych godzin na jakiejs ulicy. znalezli. zlamana, ale tylko plastik, nie elektronika, wiec dzialala. osobiscie kazdemu dziekowalem przy ich szefie gratulacyjnym usciskiem dloni. a mlodego kazalem oddac ojcu - po wczesniejszych rozmowach z rodzina (przyjechali na komisariat) podejrzewam, ze dupe mu porzadnie stlukl i wybil robienie podobnych glupot na przyszlosc, i slusznie - bo szkoda, zeby sie chlopak wykoleil. od tego sa rodzice, a nie gliny.
przy okazji.
wyobrazacie sobie taka sytuacje w polsce? przychodzisz na gliny i mowisz: "komorke mi ukradli". co slyszysz o odpowiedzi? w najlepszym wypadku: "kup se pan nowa".
samo zagrozenie dolkiem wystarczylo (gliniarze nie stosowali wobec niego fizycznej przemocy, 5 minut rozmowy i bylo po wszystkim), zeby telefon znalazl sie w jakis kwadrans (okazalo sie, ze inny, nieco starszy gowniarz, podpuscil jego do kradziezy, a potem wzial).
gorzej bylo z karta (ta dla mnie wiecej znaczyla ze wzgledu na kontakty potrzebne m. in. do pracy) - mlody twierdzil, ze polamal i wywalil. pieciu miejscowych gliniarzy szukalo przez kilka wieczornych godzin na jakiejs ulicy. znalezli. zlamana, ale tylko plastik, nie elektronika, wiec dzialala. osobiscie kazdemu dziekowalem przy ich szefie gratulacyjnym usciskiem dloni. a mlodego kazalem oddac ojcu - po wczesniejszych rozmowach z rodzina (przyjechali na komisariat) podejrzewam, ze dupe mu porzadnie stlukl i wybil robienie podobnych glupot na przyszlosc, i slusznie - bo szkoda, zeby sie chlopak wykoleil. od tego sa rodzice, a nie gliny.
przy okazji.
wyobrazacie sobie taka sytuacje w polsce? przychodzisz na gliny i mowisz: "komorke mi ukradli". co slyszysz o odpowiedzi? w najlepszym wypadku: "kup se pan nowa".
Nie, nie. Nasi pytają czy masz sprawcę. Jeśli masz to interweniują tak jak i ci twoi na wschodzie. Dopiero gdy powiesz, że nie masz sprawcy i nie podejrzewasz nikogo to ci poradzą zakup nowej. I robią tak nie tylko z komórkamimazeno pisze:przy okazji.
wyobrazacie sobie taka sytuacje w polsce? przychodzisz na gliny i mowisz: "komorke mi ukradli". co slyszysz o odpowiedzi? w najlepszym wypadku: "kup se pan nowa".
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
- czerwonobrody
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2989
- Rejestracja: czwartek 20 gru 2012, 21:08
- Lokalizacja: Górny Śląsk
moim zdaniem zbytnio upraszczasz kwestię feminizmu (co do XX wiecznego socjalizmu - zgoda, ale raczej w tym sensie, że chodziło o indoktrynację młodych). Poza tym warto pamiętać, że to "odbieranie dzieci" zaczęło się w wieku XIX wraz z rozwojem przemysłu i zatrudnianiem taniej, niewykwalifikowanej siły roboczej (czytaj kobiet i dzieci) w fabrykach, czyli raczej kapitalizm.mazeno pisze:w XX w. socjalizm i feminizm odebral dzieciom matki, kazac im pracowac w biurach, urzedach i na traktorach
Głos laika na Twoim forum!
No proszę, ile to się można z forum leśnego dowiedziećmazeno pisze:a serio: jedynaki sa mniej szczesliwe od tych, co maja rodzenstwo - i gorzej "dogaduja" sie z otoczeniem
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)