Jak podleśniczy uważam, że trafiłam dobrze.
Trzeba trochę pobyć na tym stanowisku by się lepiej przygotować do roli leśniczego albo i wyżej
Natomiast uważam, że warunki pracy zależą od relacji leśniczy-podleśniczy. Nawiązuję tutaj do tych osób, które mówią iz po 15h wydają drewno, pracują po 10 godzin albo w soboty.
Owszem, zdarzają się takie wyjątkowe dni i jest to naturalne, bo często zdarzają sie i takie, gdzie pracujemy po 4-5 godzin w lesie.
Sytuacja się komplikuje, jeżeli staje się to normą.
Ja po przyjęciu na to stanowisko na wstępie powiedziałam, że jestem ZATRUDNIONA a nie POWOŁANA na stanowisko, więc pracuję w takim wymiarze godzin jaki mam napisane w umowie i nie więcej i nie kiedy indziej, chyba, że w
wyjątkowej sytuacji, które tez się zdarzały.
Kolego podleśniczy - zgadzasz się wydawać drewno o 18h - proszę bardzo - na swoją odpowiedzialność i krzywdę, ale prawidłowo powinien to robić leśniczy.
Czasem warto się postawić leśniczemu, żeby mieć swoje prawa, ale jeśli się pozwoli na za dużo, to wtedy ciężko to odkręcić
I żeby się kłócić o swoje, trzeba dobrze wykonywać swoją robotę, by przełożony nie miał argumentów przeciwko
A to już zależy od nas samych.
Płace są jakie są. Zależy od regionu, nadleśnictwa, leśnictwa, wykształcenia, znajomości i (rzadko) od stażu. I to jest właśnie niesprawiedliwe, bo podleśniczym jest często młody człowiek, który ma na utrzymaniu rodzinę za 1500zł miesięcznie, nie wspomnę o utrzymaniu auta...
Trzeba jednak popatrzeć realnie - nic się nie zmieni, bo "góra" nas nie zauważa i nie będzie zauważać, bo sami piszecie, że jesteśmy robolami - i tak własnie jest. Podleśniczy to wykształcony, wykwalifikowany robotnik. Podobnie często i leśniczy, tyle, że on za więcej rzeczy odpowiada prawnie.
Sa leśniczowie, którzy całym sercem oddają się pracy i chwała im za to, ale gorzej jeśli mają wszystko gdzieś i tylko biorą kasę, a że mają poparcie szefostwa to i to wykorzystują. Przykro.
ale tak jest wszędzie - w każdej branży
nie jesteśmy w tym wyjątkowi
Zawsze podwładny będzie miał gorzej - właśnie dlatego, że jest podwładnym.
- Co ci się stało?! - zawołał z przestrachem Puchatek, patrząc na zesztywniałego Kłapouchego.
- Ciii... - szepnął Kłapouchy -
zachciało mi się skakać. Czekam aż mi przejdzie...