Dla kurczących się w zastraszającym tempie lasów deszczowych to bdb pomysł. Dla nas to potwornie droga fanaberia.sosenka pisze:Tak czy siak. FSC to bzduuura...
Jakie są koszty certyfikacji FSC?
Moderator: Moderatorzy
-
- dyrektor regionalny
- Posty: 6954
- Rejestracja: czwartek 21 cze 2007, 13:18
- Lokalizacja: wielkopolska
Zakłady Mercedesa także zdecydowały się nie bulić za certyfikację - uznały, że normy ISO są dla maluczkich i anonimowych producentów.
Może logo "LP" ma jednak wystarczającą renomę dla odbiorców drewna
( podkreślam: odbiorców drewna, nie ekologów )
Ps. A te 5 % przestojów w drzewostanach rębnych pozostawianych do naturalnej śmierci ile daje ha rocznie w skali całych LP
Może logo "LP" ma jednak wystarczającą renomę dla odbiorców drewna
( podkreślam: odbiorców drewna, nie ekologów )
Ps. A te 5 % przestojów w drzewostanach rębnych pozostawianych do naturalnej śmierci ile daje ha rocznie w skali całych LP
... może to LP powinny sprawdzać, kontrolować, stanowić i nadawać certyfikaty dobrego gospodarowania dla lasów wszelakich innych własności? ...Glaca pisze:Może logo "LP" ma jednak wystarczającą renomę dla odbiorców drewna
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
- TomCio
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 3240
- Rejestracja: poniedziałek 11 gru 2006, 17:06
- Lokalizacja: Made In PRL
LP to nie mercedes jednakże. Mercedes ma kilku liczących się konkurentów w swoim kraju. A my mamy co? Odbiorca ma wybór: kupować drewno polskie, albo nie kupować. Scertyfikowawszy lokalnie 2-5 dyrekcji moglibyśmy wytworzyć popyt na certyfikowane drewno za odpowiednią cenę. Jak komu potrzeba certyfikatu, proszę bardzo - mamy, ale to kosztuje. Niecertyfikowane byłoby taniej. A jak wszystko certyfikowane... to komu to daje radość, poza certyfikatorem?Glaca pisze:Zakłady Mercedesa także zdecydowały się nie bulić za certyfikację - uznały, że normy ISO są dla maluczkich i anonimowych producentów.
Życie to jest to, na co trzeba zarobić
... poza tym sam certyfikat nie oznacza wcale, że wszystko jest dobrze, tylko tyle, że firma certyfikująca nie znalazła uchybień, co nie znaczy, że ich nie było ... papierek dla papierka ...
... (VIA/RT) nie oznacza moich poglądów ani poparcia dla cytowanych treści...
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
"wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - marek aureliusz
Witam.
Z tego co pamiętam ze studiów cytuję Oktabę " Koszt certyfikacji jest niewielki, bo tylko niecałe 0,2 zł ma każdy 1 m3". Pomnóżcie i oceńcie.....
Co do tego co piszecie. Silver ma(chyba on jak pomyliłam osóbki to sorki) w opisie iż stanie w miejscu jest tylko formą cofania się. Świat zwraca uwagę na TUV, ISO, szmery bajery i inne certyfikaty. Nawet gdyby to była tylko sztuka dla sztuki. Jeśli chcemy sprzedawać drewno i materiałami pochodzącymi z niego to musimy go mieć. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale w Wielkiej Brytanii drugą lub trzecią największą organizacją pozarządową jest Towarzystwo Przyjaciół Ptaków. Na zachodzie ludzie trochę inaczej wyszkoleni i wyedukowani są pod względem ekologii i dla nich mebel z FSC czy bez niego to łatwy wybór.
Z tego co pamiętam ze studiów cytuję Oktabę " Koszt certyfikacji jest niewielki, bo tylko niecałe 0,2 zł ma każdy 1 m3". Pomnóżcie i oceńcie.....
Co do tego co piszecie. Silver ma(chyba on jak pomyliłam osóbki to sorki) w opisie iż stanie w miejscu jest tylko formą cofania się. Świat zwraca uwagę na TUV, ISO, szmery bajery i inne certyfikaty. Nawet gdyby to była tylko sztuka dla sztuki. Jeśli chcemy sprzedawać drewno i materiałami pochodzącymi z niego to musimy go mieć. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale w Wielkiej Brytanii drugą lub trzecią największą organizacją pozarządową jest Towarzystwo Przyjaciół Ptaków. Na zachodzie ludzie trochę inaczej wyszkoleni i wyedukowani są pod względem ekologii i dla nich mebel z FSC czy bez niego to łatwy wybór.
Przeciętne l-ctwo ma 15ha zrębów rocznie (tu upraszczam i przyjmuję d-stany So - wiek rębności 100lat)
15ha x 5% = 0,75ha każdego roku pozostawiane do naturalnego rozpadu.
0,75ha x 250 m3/ha = 187,5 m3 x 200zł = 37 500zł na każde leśnictwo
Dalej upraszczam i użyję okrągłych cyfr. 37 000zł x 5 000 lesnictw = 185 000 000zł taka jest przybliżona roczna wartość pozostawianego drewna na zrębach (niewiele prawda?)
tę kwotę dzielę przez roczne pozyskanie 25 000 000 m3
Otrzymuję 7,4zł/m3. Tyle trzeba dodać do ceny pozyskiwanego drewna... teraz należy dodać koszty certyfikatorów - tu być może trzeba dodać 0,2zł/m3 - śmiem jednak wątpić by w tej medialnej kwocie 0,2zł/m3 były policzone wszystkie wydatki...
Mimo tych wyliczeń daleki jestem od twierdzenia, że każdy metr drewna trzeba pozyskać i sprzedać. Jednak jak liczymy jakieś koszty, to nie pakujmy mydła w oczy.
Przy licznych tarciach między miłośnikami przyrody i leśnikami wynikło sporo pozytywów dla środowiska przyrodniczego. Czasem się nabzdyczamy, gdy ichtiolog certyfikuje gospodarkę leśną. Mimo to pod presją tych miłośników weryfikujemy swe podejście do lasu i przyrody. Leśnictwo to dość młoda dziedzina wiedzy i działania przyspieszające jej rozwój są nie do przecenienia. I tu masz magdo22 dużo racji. Mam jednak wątpliwość, czy korzyści płynące z FSC uzasadniają wydawanie takich pieniędzy.
15ha x 5% = 0,75ha każdego roku pozostawiane do naturalnego rozpadu.
0,75ha x 250 m3/ha = 187,5 m3 x 200zł = 37 500zł na każde leśnictwo
Dalej upraszczam i użyję okrągłych cyfr. 37 000zł x 5 000 lesnictw = 185 000 000zł taka jest przybliżona roczna wartość pozostawianego drewna na zrębach (niewiele prawda?)
tę kwotę dzielę przez roczne pozyskanie 25 000 000 m3
Otrzymuję 7,4zł/m3. Tyle trzeba dodać do ceny pozyskiwanego drewna... teraz należy dodać koszty certyfikatorów - tu być może trzeba dodać 0,2zł/m3 - śmiem jednak wątpić by w tej medialnej kwocie 0,2zł/m3 były policzone wszystkie wydatki...
Mimo tych wyliczeń daleki jestem od twierdzenia, że każdy metr drewna trzeba pozyskać i sprzedać. Jednak jak liczymy jakieś koszty, to nie pakujmy mydła w oczy.
Przy licznych tarciach między miłośnikami przyrody i leśnikami wynikło sporo pozytywów dla środowiska przyrodniczego. Czasem się nabzdyczamy, gdy ichtiolog certyfikuje gospodarkę leśną. Mimo to pod presją tych miłośników weryfikujemy swe podejście do lasu i przyrody. Leśnictwo to dość młoda dziedzina wiedzy i działania przyspieszające jej rozwój są nie do przecenienia. I tu masz magdo22 dużo racji. Mam jednak wątpliwość, czy korzyści płynące z FSC uzasadniają wydawanie takich pieniędzy.
Nie warto pytać o koszty certyfikacji (choć są one wg mnie za duże) ...tylko ogólnie o sens uzyskiwania w krajowych warunkach certyfikatu akurat wg FSC. I otóż to wg mnie nie ma sensu. LP sprzedają swój surowiec w kraju, gdzie nikt (lub ewentualnie promile) kupujących o niego nie pyta. Czy więc certyfikat jest czy nie wg mnie sensu nie ma, bo każdy kto otarł się o metody gospodarki leśnej w świecie zwyczajnie wie, że daj Boże by wszędzie na świecie w lasach gospodarowano tylko tak jak u nas. I nie mówię to o stawianiu naszych lasów (nie mylić w modelem) jako wzór dla Burkina Faso czy innego Burundi tylko choćby o inne kraje rozwinięte. Rozróżnianie certyfikatów na dyrekcje regionalne to już całkowity bezsens, bo o ile gospodarka leśna w Polsce różnie się faktycznie w różnych regionach to różni się tylko użytymi metodami zrywki czy odnowień, a nie różni się że tak powiem ogólną filozofią. Robią to tak samo zorganizowane struktury, a różnorodność narzędzi wynika tylko z lokalnych uwarunkowań. Dziś FSC poczuła się na tyle pewnie że zaczyna Lasy szantażować i być narzędziem do wywierania nacisku. Moim zdaniem na wyrost i warto im pokazać jak niewiele mają w zanadrzu. Te certyfikaty które są to niech sobie spokojnie będą a tam gdzie FSC ich nie dała poszukałbym innej organizacji która do ich wydawania podejdzie normalnie (cenowo i jak chodzi o wymagania), bo wbrew jękom różnych ekoszaleńców polskie lasy na tle innych gospodarek leśnych świata mają się wyjątkowo dobrze i kwestia tylko kogoś kto to obiektywnie przyzna za rozsądną do tego cenę. Klienci LP i tak nie wnikają za mocno kto wydał certyfikat. Pazerne FSC niech idzie więc na drzewo
Do kosztów podanych przez kol. Atlasa dodam znaczne ograniczenia w stosowaniu środków ochrony roślin. Preparaty zarejestrowane w UE oraz w Polsce, ale niestety, FSC na ich stosowanie nie pozwala. To zaniechanie powoduje wymierne straty, które też należy doliczyć do kosztów certyfikacji.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. (Mt 6,34)
j24 pisze:To zaniechanie powoduje wymierne straty
Dodać też należy, że ten sam środek chemiczny jest produkowany przez różnych producentów lub sprzedawany przez innych dystrybutorów. Sprzedaje się to samo pod innymi nazwami. Zmuszeni jesteśmy kupować nie od najtańszego sprzedawcy/producenta lecz tylko ten, który uzyskał certyfikację... kolejne pole zarabiania kasy przez certyfikatorów...
Dalej... środek, którego skład nie zmienia się od wielu lat podlega co chwilę badaniom dopuszczającym do stosowania... kolejna kasa... z tego powodu próbujemy oszczędzać i mamy dla szkółkarzy jeden (może dwa) środki grzybobójcze... które są skuteczne jak kadzidło na pewne choroby grzybowe... szkółkarz ma tu pętlę na szyi... jak zastosuje środek dopuszczony, to nie ma sadzonek...
Należy też doliczyć koszt pozostawianego posuszu ekologicznego (słuszne pozostawianego, ale o liczeniu kosztów tu mowa), koszty księgowej roboty przy nim, koszty ton farby jaką go chlapaliśmy, koszty malowania tej magicznej literki E ...
Jegomość, który operuje tym 0,2zł/m3 może dodawać potrafi, ale tak na moje to do trzech nie umie zliczyć...
A w drodze mamy już certyfikat innej instytucji i będzie fajnie. /To znaczy tak nam się mówi. I chyba trzeba wierzyć skoro w jego przygotowaniu znaczny udział miał przywoływany już tutaj pan O./
A co do kosztów.
Mnie interesują koszty, które bierze instytucja certyfikująca. Bo wliczanie w to pozostawionych 5% czy też posuszu nie ma większego sensu. Nie trzeba być ekooszołomem aby dostrzec, że w naszym umiłowaniu porządku zapędziliśmy się chyba za daleko. Zwłaszcza, że zarówno pozostawienie posuszu jak i 5% nie ma wpływu na wielkośc pozyskania.
Wrócę więc do kosztów.
dla mnie niezrozumiałe jest wogóle ogłaszanie przetargów na wykonanie audytu. Wiadomo przecież, że firma wystawiająca certyfikat ma swoje akredytacje i tylko te audyty się liczą, które są przez nią akceptowane . A że akredytacje są nieliczne to stawiają warunki finansowe jakie chcą. A powinno być tak, że cena certyfikatu powinna być ustalona z góry. /obojętnie według jakich parametrów/. A absolutne dla mnie kuriozum stanowi naciąganie LP na dodatkowe koszty poprzez udzielanie zezwoleń /przez firmę certyfikującą/ na stosowanie środków chemicznych. Taki potworek prawny: Firma kontrolująca przestrzeganie prawa umożliwia odpłatne tegoż prawa łamanie....
A co do kosztów.
Mnie interesują koszty, które bierze instytucja certyfikująca. Bo wliczanie w to pozostawionych 5% czy też posuszu nie ma większego sensu. Nie trzeba być ekooszołomem aby dostrzec, że w naszym umiłowaniu porządku zapędziliśmy się chyba za daleko. Zwłaszcza, że zarówno pozostawienie posuszu jak i 5% nie ma wpływu na wielkośc pozyskania.
Wrócę więc do kosztów.
dla mnie niezrozumiałe jest wogóle ogłaszanie przetargów na wykonanie audytu. Wiadomo przecież, że firma wystawiająca certyfikat ma swoje akredytacje i tylko te audyty się liczą, które są przez nią akceptowane . A że akredytacje są nieliczne to stawiają warunki finansowe jakie chcą. A powinno być tak, że cena certyfikatu powinna być ustalona z góry. /obojętnie według jakich parametrów/. A absolutne dla mnie kuriozum stanowi naciąganie LP na dodatkowe koszty poprzez udzielanie zezwoleń /przez firmę certyfikującą/ na stosowanie środków chemicznych. Taki potworek prawny: Firma kontrolująca przestrzeganie prawa umożliwia odpłatne tegoż prawa łamanie....
To ja byłem tu przywoływany,
przetargi są rozpisywane bo np. w przypadku PEFC może się zgłosić dowolna liczba firm posiadających akredytację PCA do prowadzenia audytów.
Rada PEFC Polska działa otwarcie a konsultacje standardów certyfikacji trwają minimum 60 dni, poprzedzone są programem pilotażowym certyfikacji i dostępne są dla wszystkich - również podleśniczych.
Jeśli uważacie, że certyfikacja jest lasom niepotrzebna to komu chcecie sprzedawać drewno bo firmom z branży drzewnej jest ona niezbędna.
Miałem rozmowy (jak jeszcze byłem szefem PEFC) z przedstawicielam pewnej firmy odbierającej 2mln m3 z LP i 3 mln m z innych zakładów (składnice, tartaki, itp) i powiedzieli że przestaną dokonywać zakupów jeśli nie dostaną certyfikowanego surowca.
W Unii europejskiej przygotowywana jest Dyrektywa o tzw procurement policy o tym że wszelkie podmioty korzystające z pieniędzy publicznych mają obowiązek zaopatrywania się w produkty certyfikowane.
pozdrawiam J. Oktaba
przetargi są rozpisywane bo np. w przypadku PEFC może się zgłosić dowolna liczba firm posiadających akredytację PCA do prowadzenia audytów.
Rada PEFC Polska działa otwarcie a konsultacje standardów certyfikacji trwają minimum 60 dni, poprzedzone są programem pilotażowym certyfikacji i dostępne są dla wszystkich - również podleśniczych.
Jeśli uważacie, że certyfikacja jest lasom niepotrzebna to komu chcecie sprzedawać drewno bo firmom z branży drzewnej jest ona niezbędna.
Miałem rozmowy (jak jeszcze byłem szefem PEFC) z przedstawicielam pewnej firmy odbierającej 2mln m3 z LP i 3 mln m z innych zakładów (składnice, tartaki, itp) i powiedzieli że przestaną dokonywać zakupów jeśli nie dostaną certyfikowanego surowca.
W Unii europejskiej przygotowywana jest Dyrektywa o tzw procurement policy o tym że wszelkie podmioty korzystające z pieniędzy publicznych mają obowiązek zaopatrywania się w produkty certyfikowane.
pozdrawiam J. Oktaba
Może już było. Źródło do najwiarygodniejszych nie należy, ale zawsze to jakiś głos w dyskusji.
http://wolnemedia.net/ekologia/dzieciol ... kredensem/
P.s. Rozumiem, że jeśli drzewiarzom zależy na FSC, to koszty certyfikacji ponoszą w cenie za m3? Czy jestem w "mylnym błędzie" ?
http://wolnemedia.net/ekologia/dzieciol ... kredensem/
P.s. Rozumiem, że jeśli drzewiarzom zależy na FSC, to koszty certyfikacji ponoszą w cenie za m3? Czy jestem w "mylnym błędzie" ?
Ze względu na sposób ustalania cen w PGL LP, koszty certyfikacji nijak nie wpływają na cenę drewna.kamillo pisze:jeśli drzewiarzom zależy na FSC, to koszty certyfikacji ponoszą w cenie za m3?
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Drewno na ten papier ma taką samą cenę jak drewno bez certyfikatu I założę się, że gdybyśmy podnieśli cenę ze względu na certyfikat, to byśmy papierówek nie sprzedali. A próba podniesienia ceny została by natychmiast oprotestowana i zagrożona doniesieniem na LP do UOKiKkamillo pisze:I to chyba błąd. Skoro np. drukarnia chce kupić papier z certyfikatem to jego koszt jest o ileś % wyższy od tego bez znaczka FSC. Nie macie wrażenia, że to trochę rozdawnictwo?
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Z papierówką sprawa wygląda w ten sposób, że papiernie kupują jakąś partię drewna z FSC na fakturze i ląduje to i tak we wspólnym kotle z drewnem innego pochodzenia. Ale z całej produkcji papieru tylko jakiś procent dostaje certyfikat. Przykładowo - kupili 200 tys m3 papierówki z certyfikatem, a 800 bez certyfikatu. Zatem 20% papieru może mieć certyfikat.
Swoją drogą ostatnio wpadł mi w ręce jakiś katalog z krajowych targów budowlanych i tam praktycznie każdy producent więźby czy innej stolarki "chwalił" się FSC.
Swoją drogą ostatnio wpadł mi w ręce jakiś katalog z krajowych targów budowlanych i tam praktycznie każdy producent więźby czy innej stolarki "chwalił" się FSC.
A ma 100%, bo nie ma prawdopodobnie przepisu (bo nie ma metody na oznaczenie!) określającego ile procent drewna certyfikowanego musi mieć papier aby użyć znaku "certyfikowany" A LP i tak nic z tego nie mają.kamillo pisze:Zatem 20% papieru może mieć certyfikat.
A czy byłby skłonny zapłacić więcej za takie drewno certyfikowane na swoje wyrobykamillo pisze:każdy producent więźby czy innej stolarki "chwalił" się FSC.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
-
- zastępca nadleśniczego
- Posty: 2237
- Rejestracja: sobota 19 maja 2007, 22:26
- Lokalizacja: Europa
Jest przepis i metoda [dokumenty zakupu] mówiący ile % drewna certyfikowanego musi być w produkcie, aby miał określony certyfikat. Nie chce mi się teraz tego szukać, ale w PEFC to chba 80%.Piotrek pisze:bo nie ma prawdopodobnie przepisu (bo nie ma metody na oznaczenie!) określającego ile procent drewna certyfikowanego musi mieć papier aby użyć znaku "certyfikowany"