Tak jest. Oglądałem z bratem w Ruszowie, później ochlapaliśmy się wodą i do lasu - pomagałem przy odbiorceniziołek pisze:to był mecz który kończył się rano,chyba o 6 naszego czasu...ale warto było nie spać.Hej!
Wyjątkowo niezdrowy kącik sportowy
Moderator: Moderatorzy
Może w ramach uprawiania sportów ekstremalnych zrbilibyśmy mistrzostwa forum w grze w "pchełki" ?
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
JużżżżzzzzzzJĘDREK pisze:Dla wytchnienia zajrzyj na forum ...
Ale było
Majewski - wiadomo - złoto, żadnych sensacji.
Ale sztafeta 4x400 oj, .... z 5 na 3 na ostatniej zmianie, ten sam czas co Brytyjczycy, Rośnie znowu niezła paka.
No i brąz w skoku w dla Starzaka 8,18
A na deser Niemiec Bayer złoty medalista przywalił rekord Europy = 8,71
Nieźle, nieźle
A teraz Sten dawaj, w te pchełki....
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33878
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Taaa...zul pisze:Ale było
Jednak skończyłem oglądnie tych relacji z jakimś rozdrażnieniem. Jeden tego powód to beznadziejna relacja z zawodów, jak zwykle ostatnio zresztą. Relacja w "poetyce" wideoklipu. Widocznie jestem już zrzędzącym tetrykiem, bo te ciągłe przebitki z konkurencji na konkurencję, kilkusekundowe ujęcia wprowadzają mnie w stan poddenerwowania, którego nawet sączone piwko nie tonuje. Szaranowicz nie musiał się specjalnie starać i wystarczyło, że kilka razy rosyjską zawodniczkę (trójskok?) zapowiedział jako Tarnową, gdy na plastronie wypisane było jak wół Taranowa, a ja wybuchałem stekiem bardzo brzydkich wyrazów. Zresztą już na samym początku Czapiewski zepsuł mi całą, tak wyczekiwaną przyjemność. No bo jak tak można?! Ten huzar, szaleniec, romantyk bieżni... A tu taka plama - olał, odpuścił, zdezerterował. Każdy w końcu przegra, nie da się inaczej, ale Pawełku, nie w takim stylu. Nie tylko ja będę ci to pamiętał długo, a jak się nie zrehabilitujesz, to na zawsze. Już lepiej było zacząć kuleć, przewrócić się, udać że zmyliłeś drogę.
Chojecka przegrała. Wolno jej. Jednak nie olała mnie, walczyła do końca, cóż, że jeno że sobą... W finale 1500m Brytyjka przeczołgała się przez metę na czworaka, bo za bardzo chciała i przeszarżowała. Aż mi się oczy załzawiły i już nie widziałem tej czarnej nieszczęśniczki, tyko truchtającego na luziku ostatnie 100 metrów Czapieweskiego. On tak sobie truchtał do kasy, kutafon jeden.
Pod względem sportowym było zupełnie fajnie. Młodu Polak w finale sprintu? Dawno tego nie grali... "Lisowczycy" na podium? Dawno nie było inaczej. Sama sztafeta słaba, ale ambicja, ambicja! Za co kochamy teraz wszyscy Justynę Kowalczyk, gdy z uśmiechopodobnym grymasem na zaplutej i ugluconej twarzyczce dobiega do mety! Ja w każdym razie nie za zdobyte kolejne punkty i medale, ale za krzepiący przykład, że jak się czegoś bardzo chce, jak się temu poświęci dużo tzw. serca i jak się do tego "żyły wypruje", to czasem się może udać.
Mięliśmy niegdyś mistrzów niemal w każdej dyscyplinie LA. Oprócz skoku w dal mężczyzn. Owszem, Leszek Dunecki był chyba nawet mistrzem Europy juniorów, Cybulski od czasu 8 m przeskoczył, ot europejskie dolne stany średnie, a tu niejaki Starzak, o którym jakoś nic dotąd nie słyszałem, oddaje w konkursie pięć skoków wyraźnie ponad 8m! Szósty, minimalnie spalony, zresztą też powyżej ośmiu. Re-we-la-cja!!! A potem ten chudziak Bayer, ni z gruszki, ni z pietruszki - łup, i prawie Beamon! Tyle, że Turyn to nie Meksyk, nie leży na 2000 m npm, tu nie ma rozrzedzonego powietrza (jeśli już to zagęszczone spalinami) i obniżonego przyciągania. A te ciućmaki makaroniarze, realizatorzy transmisji, dają po raz dwudziesty ogólny widok obiektu zamiast dziesięciu powtórek takiego niesamowitego wydarzenia.
No to czy nie można się wkurrr... , to znaczy się zdenerwować czy nie można?
Fajne te ME były, tylko, że ter przez cały tydzień z dołem będę walczył.
Ma ktoś prozac?
' P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! !
góral bagienny pisze:z uśmiechopodobnym grymasem na zaplutej i ugluconej twarzyczce
Wiedziałam, że warto czekać na więcej
Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.(A. Sapkowski)
Tylko gdzie teraz takie grzebienie mozna kupić?JĘDREK pisze:A po pchełkach w cymbergaja ... co ...?
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
To cymbergaja najlepsze moim zdaniem były produkowane przez Inco Veritas, ale kto tą firmę pamięta w tamtym kształcie? Bo funkcjonuje niby do dzisiaj.zul pisze:Masz na myśli grzebienie wyczynowe
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Ba, nie daleko ode mnie były dwa zakłady. ByłySten pisze:ale kto tą firmę pamięta w tamtym kształcie?
Kącik wspomnień:
Szewińska, Montreal'76
Moskwa'80, m.in. Bronek Malinowski
Monachium'72, m. in. W. Komar
Wembley 1973
MŚ Hiszpania 82, 3x Boniek w meczu z Belgią
I przy okazji kończącej się zimy: pamięta ktoś jeszcze szalonego Pirmina ?
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33878
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Do ZUL-owego kącika wspomnień
Montreal to również Jacek Wszoła, a dla mnie przede wszystkim JW. Niespełna 20-letni gówniarz żujący gumę, stający w strugach deszczu na rękach i skaczący na luziku wyżej od wszystkich na tamten czas moich guru LA. Byłem wtedy od niego trzy lata młodszy, skakałem równo pół metra niżej i ... jakże mu wtedy zazdrościłem. Dzisiaj dziwnym zbiegiem okoliczności też jestem od niego trzy lata młodszy, ale już mu niczego nie zazdroszczę.
Moskwa to też oczywiści Kozakiewicz. Toż to była euforia! Władek (nikt wtedy nie powiedział inaczej!) zagrał na nosie całemu systemowi, niemal zemścił się za wszelkie krzywdy doznane od "kacapów" od czasu pierwszego rozbioru! Inna sprawa, że byłem przekonany, iż tym gestem wszedł do panteonu naszych narodowych bohatyrów-męczenników, bo czeka go teraz długi obóz kondycyjny na Syberii.
A może też, dla równowagi, powspominamy najbardziej piekące porażki?
Na dobry początek słówko o MŚ w hokeju na lodzie w Katowicach w... ? roku. To były chyba te mistrzostwa, gdzie na początek daliśmy łupnia samym Kacapom. Ale dalej już nie było tak klawo i doszło do ostatniego meczu decydującego o pozostaniu w "światowej elycie" z Niemcami z NRF-u (a może już z RFN-u?). Te spotkanie trzeba było wygrać. I do trzecie tercji wygrywaliśmy 4:0, czyli spoko. A później... Czwartą bramkę straciliśmy równo z końcową syreną i w tym momencie zrozumiałem, co... czuł Sucharski poddając Westerplatte.
Montreal to również Jacek Wszoła, a dla mnie przede wszystkim JW. Niespełna 20-letni gówniarz żujący gumę, stający w strugach deszczu na rękach i skaczący na luziku wyżej od wszystkich na tamten czas moich guru LA. Byłem wtedy od niego trzy lata młodszy, skakałem równo pół metra niżej i ... jakże mu wtedy zazdrościłem. Dzisiaj dziwnym zbiegiem okoliczności też jestem od niego trzy lata młodszy, ale już mu niczego nie zazdroszczę.
Moskwa to też oczywiści Kozakiewicz. Toż to była euforia! Władek (nikt wtedy nie powiedział inaczej!) zagrał na nosie całemu systemowi, niemal zemścił się za wszelkie krzywdy doznane od "kacapów" od czasu pierwszego rozbioru! Inna sprawa, że byłem przekonany, iż tym gestem wszedł do panteonu naszych narodowych bohatyrów-męczenników, bo czeka go teraz długi obóz kondycyjny na Syberii.
A może też, dla równowagi, powspominamy najbardziej piekące porażki?
Na dobry początek słówko o MŚ w hokeju na lodzie w Katowicach w... ? roku. To były chyba te mistrzostwa, gdzie na początek daliśmy łupnia samym Kacapom. Ale dalej już nie było tak klawo i doszło do ostatniego meczu decydującego o pozostaniu w "światowej elycie" z Niemcami z NRF-u (a może już z RFN-u?). Te spotkanie trzeba było wygrać. I do trzecie tercji wygrywaliśmy 4:0, czyli spoko. A później... Czwartą bramkę straciliśmy równo z końcową syreną i w tym momencie zrozumiałem, co... czuł Sucharski poddając Westerplatte.
' P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! !
Jacek to mój rowieśnik... wyglądał tak dostojnie mimo tej gumy... jakby nie przybył zza żelaznej kurtyny... tylko był z zachodu.Hej!góral bagienny pisze:Montreal to również Jacek Wszoła, a dla mnie przede wszystkim JW. Niespełna 20-letni gówniarz żujący gumę, stający w strugach deszczu na rękach i skaczący na luziku wyżej od wszystkich na tamten czas moich guru LA.
"To duch buduje sobie ciało" - Fryderyk Schiller
Oooo! To jest nas już dwie sztuki!Sten pisze:moim ulubionym sportem jest bierny snooker
Moim zdaniem ten w zagadkach: http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtop ... 130#210130niziołek pisze:Najbardziej debeściarski tekst Górala
Wskazuje na prawidłowy tok myślenia
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Tylko wtedy gdy sam gram Gdy oddaję się "snookerowi biernemu" całą energie spożytkowuję na chłonięcie piękna i elegancji tej dyscypliny.zul pisze:Jak Cię znam, to pewnie przeliczasz te wszystkie kąty uderzenia, siłę itd
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.