Ktoś twierdził, że absolutnie nie są, ktoś twierdził, że w pewnych sprzyjających warunkach są niezbędne.
Ale to pracodawca określa, jakie umiejętności są/mogą być dla niego przydatne. Dlaczego miałby ich nie wymagać jeśli ma wakat na stanowisku i przypuszczenie, że może mu się ta umiejętność przydać?
Czy leśniczemu potrzebna jest biegła znajomość języka obcego w mowie i piśmie? Teoretycznie nie, ale jeśli taki leśniczy będzie od czasu do czasu miał popełnić wykład dla zagranicznych gości, o których nadleśniczy to czy taką znajomość może wpisać w wymagania? Oczywiście może, bo lepiej zatrudnić osobę znającą język choć codziennie z tej wiedzy korzystał nie będzie.
jaką macie opinię o _konieczności_ używania auta
Dla mnie oraz zapewne dla nas wszystkich jest konieczne. To jednak jest jedna strona. Drugą stroną jest pracodawca, który jeżeli uzna, że pracownik auta nie potrzebuje, to nie podpisuje z nim umowy i nie ma takiego prawa, które zmusi go do dysponowania środkami nadleśnictwa niezgodnie jego wolą. On ma zapewnić środki pracy, a teren leśnictwa jest miejscem pracy.
Wspomniałeś wcześniej o kopalni. Widać niewiele miałeś z nią wspólnego. Ja miałem i zdarzało się, że jeździliśmy kolejką, ale równie często chodziliśmy na piechotę, bo pracodawcy nie opłacało się budować jej dla kilku osób. Czy to znaczy, że miałem czekać pod szybem aż mnie ktoś na miejsce zawiezie? Oczywiście nie. Brałem torbę z narzędziami, czasem jakiś bolec, a czasem siłownik (pracowałem w oddziale maszynowym przy zbrojeniu i likwidacji ścian), albo worek śrub na plecy i dymałem kilka kilometrów do miejsca wykonywania pracy.
poreba pisze:Czy wiedzą, że do niektórych leśniczówek nie wolno im bez zgody nadleśniczego zmotoryzowanych gości zapraszać.
Czy kolega słyszał cokolwiek o drodze koniecznej?
poreba pisze: I zawsze narzekającym na wysokość owego ryczałtu proponuję rozliczanie się nie ryczałtem, uczciwie, wg przejechanych km i stawek rynkowych.
Nie wiem jak ty, ale ja nigdy na ryczałt nie patrzałem. Dla mnie ważniejsze jest to, czy robotę mam zrobioną i jak szybko, bo po powrocie do leśniczówki czeka mnie zazwyczaj i tak jakaś praca biurowa. Wolę ją zrobić i mieć czas dla siebie niż uznać, że skoro przejechałem moje X kilometrów to resztę robię na piechotę.
Co do stawek rynkowych... Niestety obowiązuje nas rozporządzenie ministra i to tyle w tym temacie. Pracodawca nie ma żadnego pola manewru w tej kwestii.
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin