Taka sobie mała wycieczka na Ślężę
Moderator: Moderatorzy
Taka sobie mała wycieczka na Ślężę
Jakos tak sie poskladalo ze nigdy wczesniej nie bylam na Ślęży. Wystarczylo zobaczyc parking u podnoza, ba! wogole najblizsza okolice aby poczuc sie odpowiednio odstraszonym. Wiec bedac w rejonie zawsze wygrywala jakas Janska Gora, Wzgorza Kielczynskie czy ktorys z kamieniolomow gdzie bylo pewne ze milo i sympatycznie spedzi sie nawet letni czy weekendowy dzien, bez obaw o stratowanie (a pod Sleze zawijalismy tylko po pyszna paste paprykowa ktora sprzedaje tam na straganie przyulicznym pewna babka)
Acz nastal kiedys taki dzien, taki jeden marcowy czwartek, gdy z jednej strony slonko ladnie przyswiecalo ale bylo wciaz chlodno a warunki podlozowe nie nadawaly sie ani na rower ani na biegowki. Wiec moze dzisiaj?
Wyruszylismy sobie trasa gdzie na mapie zaznaczone sa skalki. Sciezka bardzo malownicza acz nie spodziewalam sie ze bedzie to istny gorgan i to tak oblodzony ze nogi rozjezdzaja sie na wszystkie strony. Tempo marszu osiagalo wiec w porywach jakies pol kilometra na godzine. Na trasie nie spotkalismy nikogo, tylko ptactwo darlo sie w nieboglosy i czasem przemknela jakas sarenka (rowniez sie slizgajac ) Zarowno my jak i sarenki staramy sie omijac kamulce lasem
Po jakims czasie odbilismy calkiem w las, byle dalej od skalek. Las doprowadzil nas przez mokradla do szerokiej drogi ktora to juz lezlismy dalej na szczyt.
https://lh3.googleusercontent.com/-YJ1L ... CN6004.JPG
Przy drodze stoi wiata, o ktorej juz sobie pomyslalam w kontekscie noclegowym ale potem zaraz sobie przypomnialam gdzie jestem i co tu sie musi wyprawiac w cieple i mile dni.. A wiec odpada.. Dzis spotkalismy tu jedynie trzech chlopakow obalajacych flaszke domowej roboty rozmiarow kilkulitrowych. Bedziemy sie z nimi spotykac dzis chyba jeszcze pieciokrotnie, przy czym za kazdym razem rzucaja sie nam na szyje z radoscia ze spotkania.
Niedaleko wiaty stoi tablica. Ogolnie nie cierpie upstrzenia gor tablicami pseudoedukacyjnymi -ale ta mnie urzekla!
Szczyt Slezy wypelnial dzwiek mlotkow kujacych lod i łoskotu girland sopli opadajacych z wysoka na ziemie- chyba nieprzypadkowo a jakas zorganizowana ekipa obtlukiwala z lodu wieze przekaznikowa.
Lodowe nawisy osadzily sie takze na drzewach i na wiezy kosciolka.
Kosciol zamkniety na cztery spusty, nawet przez krate nie mozna zajrzec do srodka. Nie zapomnieli jednak wystawic puszki na kase
Na wieze widokowa wyjsc sie po ludzku nie dalo bo musieli wyciac schody. Kartka “wstep na wlasna odpowiedzialnosc” to oczywiscie za malo- nie mozna dawac ludziom za duzo wolnosci, jeszcze by zaczeli sami myslec. Chlopaki z wiaty cos kombinowali z lina, acz ja kaskaderem nie jestem wiec nie skorzystalam.
Polezlismy wiec do schroniska gdzie scienne ozdoby (powyzej piętra tablic) bardzo mi przypadly do gustu.
Horyzont dzis siedzi calkowicie we mgle, wiec innych gorek poogladac sie nie dalo. Widocznosc pozwalala jednak zajrzec w bebechy okolicznych kamieniolomow- czynnych, z ktorego to powodu nie udalo nam sie do nich niegdys wlezc.
Poszlismy jeszcze klepnac misia, jak juz tu jestesmy to wypadalo sie z nim przywitac
Wracamy glowna arteria bo slonce wisi juz niewysoko (tak sie konczy jak sie spi do 10
Na calej trasie spotkalismy okolo 20 osob. Byly sposrod tego dwie wesole babuszki wedrujace trasa swojej harcerskiej wyprawy sprzed 60 lat, wspomniani wczesniej nastoletni milosnicy produkcji wlasnej. Kilku spotkanych wedrowcow roztaczalo wokol siebie zapach dymu i wedzenia co w polaczeniu z wielkimi plecakami sugerowalo ze spedzaja noce w ciekawych miejscach. Byl starszy pan ktory biegal po sniegu boso wsrod skal i bardzo sie speszyl gdy go na tej czynnosci przylapalismy. Nie spotkalismy nikogo w rajstopach za to kilka osob w gumiakach. Polska srodtygodniowa to zupelnie inny kraj.
Wracajac przewijamy sie jeszcze przez wioske Mlynica gdzie szukawy stawu i nad nim ruin dworu. Staw wyschnal a z dworu zostala chyba sama podmurowka. Ale za to napotykamy obejscie zamieszkane przez milosnika traktorow. Chyba najstarszy, najbardziej naoliwiony i zaopiekowany okaz stoi przy domu.
Dwa podobne kawaleczek dalej- zwraca uwage sympatyczne zabezpieczenie kominkow przed opadem atmosferycznym
przerobka dziecinnych sanek?
Reszta ogrodu to istna menazeria ciut nowszych traktorow i ich szczatkow oraz czesci zapasowych. Jak ktos lubi srubki, zębatki, półośki i zapach rdzy to ucieszy w tym miejscu oko i nosa
Niestety nie udalo mi sie nawiazac kontaktu z wlascicielem tej ciekawej posesji...
Powrot jest juz calkowicie wiosenny- w cieplych promieniach zachodzacego slonca
Acz nastal kiedys taki dzien, taki jeden marcowy czwartek, gdy z jednej strony slonko ladnie przyswiecalo ale bylo wciaz chlodno a warunki podlozowe nie nadawaly sie ani na rower ani na biegowki. Wiec moze dzisiaj?
Wyruszylismy sobie trasa gdzie na mapie zaznaczone sa skalki. Sciezka bardzo malownicza acz nie spodziewalam sie ze bedzie to istny gorgan i to tak oblodzony ze nogi rozjezdzaja sie na wszystkie strony. Tempo marszu osiagalo wiec w porywach jakies pol kilometra na godzine. Na trasie nie spotkalismy nikogo, tylko ptactwo darlo sie w nieboglosy i czasem przemknela jakas sarenka (rowniez sie slizgajac ) Zarowno my jak i sarenki staramy sie omijac kamulce lasem
Po jakims czasie odbilismy calkiem w las, byle dalej od skalek. Las doprowadzil nas przez mokradla do szerokiej drogi ktora to juz lezlismy dalej na szczyt.
https://lh3.googleusercontent.com/-YJ1L ... CN6004.JPG
Przy drodze stoi wiata, o ktorej juz sobie pomyslalam w kontekscie noclegowym ale potem zaraz sobie przypomnialam gdzie jestem i co tu sie musi wyprawiac w cieple i mile dni.. A wiec odpada.. Dzis spotkalismy tu jedynie trzech chlopakow obalajacych flaszke domowej roboty rozmiarow kilkulitrowych. Bedziemy sie z nimi spotykac dzis chyba jeszcze pieciokrotnie, przy czym za kazdym razem rzucaja sie nam na szyje z radoscia ze spotkania.
Niedaleko wiaty stoi tablica. Ogolnie nie cierpie upstrzenia gor tablicami pseudoedukacyjnymi -ale ta mnie urzekla!
Szczyt Slezy wypelnial dzwiek mlotkow kujacych lod i łoskotu girland sopli opadajacych z wysoka na ziemie- chyba nieprzypadkowo a jakas zorganizowana ekipa obtlukiwala z lodu wieze przekaznikowa.
Lodowe nawisy osadzily sie takze na drzewach i na wiezy kosciolka.
Kosciol zamkniety na cztery spusty, nawet przez krate nie mozna zajrzec do srodka. Nie zapomnieli jednak wystawic puszki na kase
Na wieze widokowa wyjsc sie po ludzku nie dalo bo musieli wyciac schody. Kartka “wstep na wlasna odpowiedzialnosc” to oczywiscie za malo- nie mozna dawac ludziom za duzo wolnosci, jeszcze by zaczeli sami myslec. Chlopaki z wiaty cos kombinowali z lina, acz ja kaskaderem nie jestem wiec nie skorzystalam.
Polezlismy wiec do schroniska gdzie scienne ozdoby (powyzej piętra tablic) bardzo mi przypadly do gustu.
Horyzont dzis siedzi calkowicie we mgle, wiec innych gorek poogladac sie nie dalo. Widocznosc pozwalala jednak zajrzec w bebechy okolicznych kamieniolomow- czynnych, z ktorego to powodu nie udalo nam sie do nich niegdys wlezc.
Poszlismy jeszcze klepnac misia, jak juz tu jestesmy to wypadalo sie z nim przywitac
Wracamy glowna arteria bo slonce wisi juz niewysoko (tak sie konczy jak sie spi do 10
Na calej trasie spotkalismy okolo 20 osob. Byly sposrod tego dwie wesole babuszki wedrujace trasa swojej harcerskiej wyprawy sprzed 60 lat, wspomniani wczesniej nastoletni milosnicy produkcji wlasnej. Kilku spotkanych wedrowcow roztaczalo wokol siebie zapach dymu i wedzenia co w polaczeniu z wielkimi plecakami sugerowalo ze spedzaja noce w ciekawych miejscach. Byl starszy pan ktory biegal po sniegu boso wsrod skal i bardzo sie speszyl gdy go na tej czynnosci przylapalismy. Nie spotkalismy nikogo w rajstopach za to kilka osob w gumiakach. Polska srodtygodniowa to zupelnie inny kraj.
Wracajac przewijamy sie jeszcze przez wioske Mlynica gdzie szukawy stawu i nad nim ruin dworu. Staw wyschnal a z dworu zostala chyba sama podmurowka. Ale za to napotykamy obejscie zamieszkane przez milosnika traktorow. Chyba najstarszy, najbardziej naoliwiony i zaopiekowany okaz stoi przy domu.
Dwa podobne kawaleczek dalej- zwraca uwage sympatyczne zabezpieczenie kominkow przed opadem atmosferycznym
przerobka dziecinnych sanek?
Reszta ogrodu to istna menazeria ciut nowszych traktorow i ich szczatkow oraz czesci zapasowych. Jak ktos lubi srubki, zębatki, półośki i zapach rdzy to ucieszy w tym miejscu oko i nosa
Niestety nie udalo mi sie nawiazac kontaktu z wlascicielem tej ciekawej posesji...
Powrot jest juz calkowicie wiosenny- w cieplych promieniach zachodzacego slonca
- MartaBaranowska
- dyrektor generalny
- Posty: 16534
- Rejestracja: wtorek 11 lis 2008, 23:18
- Lokalizacja: Nowiny
No w to chyba nietrudno uwierzyć zważywszy cytat:elfik pisze:Zwykła kartka - wstęp wzbroniony nie wystarcza - proszę uwierzyć.
Jak widać nie tylko kartka ale i usunięcie schodów nie są przeszkodą dla "Explorerów"...buba pisze:Chlopaki z wiaty cos kombinowali z lina, acz ja kaskaderem nie jestem wiec nie skorzystalam.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Zadnych prac remontowych nie zauwazylismy. Chyba ze "w trakcie remontu" oznacza ze remont zostal ogloszony a z pracami czekaja na wiosne albo wlasciwa faze ksiezyca.elfik pisze:Wieża widokowa na Ślęży jest w trakcie remontu.
Zwykła kartka - wstęp wzbroniony nie wystarcza - proszę uwierzyć.
A ze w Polsce jest takie podejscie ze sama kartka nie wystarcza - to wiem. U nas trzeba ludzi bronic przed nimi samymi i "partia najlepiej wie co jest dobre dla robotnika". Dokladnie widac to po opuszczonych kamieniolomach- u nas tysiac zakazaow, tabliczek - zakaz kapieli a w Czechach "miejsce niebezpieczne, kapiel na wlasna odpowiedzialnosc". I ludzie sie kapia na spokojnie. Mozna? Mozna.
Jak zakazane jest prawie wszystko to ludzie to zaczynaja olewac bo nie da sie tak zyc ze w zadne ciekawe miejsce nie da sie legalnie wejsc. Wiec tabliczka "wstep wzbroniony" przez bardzo duzo ludzi jest ignorowana a nawet jest informacja "tam jest cos ciekawego" np. palac, bunkier, kamieniolom, sztolnia, skala. I te prawdziwe, sensowe zakazy tona w morzu idiotyzmu.Piotrek pisze:Jak widać nie tylko kartka ale i usunięcie schodów nie są przeszkodą dla "Explorerów"...
ps. 3/4 miejsc z moich relacji (polskich) jest wynikiem zlamania jakiegos dziwnego irracjonalnego zakazu.
Widocznie mają inną konstrukcję przepisów Kodeksu Cywilnego. U nas taka tabliczka nie zwalnia właściciela z odpowiedzialności.buba pisze:Dokladnie widac to po opuszczonych kamieniolomach- u nas tysiac zakazaow, tabliczek - zakaz kapieli a w Czechach "miejsce niebezpieczne, kapiel na wlasna odpowiedzialnosc".
Reszta jest tylko i wyłącznie tego wynikiem...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
No wlasnie zeby zmienic ten durny zapis w prawie to zaraz zycie byloby latwiejsze, i dla wlascicieli jakis obiektow/terenow i dla korzystajacych z nich... Jeden glupi zapis w prawie i tyle klopotu.. Nie wiem kiedy go wprowadzili ale chyba niedawno- kilkanascie lat temu nie pamietam zeby murowali wejscia do ruin czy stawiali tak nagminnie zakazy, wiec chyba tego prawa nie bylo?Piotrek pisze:Widocznie mają inną konstrukcję przepisów Kodeksu Cywilnego. U nas taka tabliczka nie zwalnia właściciela z odpowiedzialności.buba pisze:Dokladnie widac to po opuszczonych kamieniolomach- u nas tysiac zakazaow, tabliczek - zakaz kapieli a w Czechach "miejsce niebezpieczne, kapiel na wlasna odpowiedzialnosc".
Reszta jest tylko i wyłącznie tego wynikiem...
Od tych kilkunastu lat zwiększyły się roszczenia poszkodowanych ...
"Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było."
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Beer-o-pedia - Encyklopedia piwa
Polski Kodeks Cywilny to ustawa z roku 1964. Czyli prawo było w tej materii od wielu lat. Tylko, jak pisze Sten, świadomość prawna poszkodowanych była niska. Nie było też firm prawniczych (lub pseudoprawniczych), specjalizujących się w uzyskiwaniu odszkodowań za wszystko od wszystkich. Przejdź się w okolice jakiegokolwiek szpitala to co krok zobaczysz tablicę namawiającą ofiary wypadków (i nie tylko) do skorzystania z usług takich firmbuba pisze:wiec chyba tego prawa nie bylo?
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Z jednej strony tak, ale z drugiej... Biorąc pod uwagę przepracowanie lekarzy na wielu etatach trudno się dziwić, że pacjenci próbują się zabezpieczyć przed tak skonstruowanym systemem. Idąc po szlaku w PN też chcesz się czuć pewnie, bo skoro to szlak to ma być bezpieczny, a jeśli już ktoś taki szlak udostępnia, to powinien zadbać o bezpieczeństwo gości...
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Czyli co? park ma łapac spadajace galezie i meteoryty, wylapac zmije i kleszcze zeby szanownego turysty nic nie ugryzlo a najlepiej jeszcze osuszyc snieg/bloto aby nie upadl i nie zlamal nogi?Capricorn pisze: Idąc po szlaku w PN też chcesz się czuć pewnie, bo skoro to szlak to ma być bezpieczny, a jeśli już ktoś taki szlak udostępnia, to powinien zadbać o bezpieczeństwo gości...
Wedlug mnie czlowiek powinien miec jakis instynkt samozachowawczy i zdawac sobie sprawe jakie niebezpieczenstwa groza w lesie, na ulicy, w jeziorze i wiedziec jak sie przed nimi chronic a nie liczyc ze ktos wszystko zrobi za niego a on bedzie tylko lazl jak ciele....
Na wyznaczonych szlakach turystycznych prowadzone są lustracje niebezpiecznych drzew, konserwowane i zabezpieczane mosty, przejścia, ławki, czy tam punkty obserwacyjne (jeśli są). Po nieszczęściu w Ojcowskim PN próbowano oskarżyć o niedopełnienie obowiązków zarządcę i śledztwo było prowadzone. Na szczęście okazało się, że nie byli winni i to był nieszczęśliwy wypadek...buba pisze:park ma łapac spadajace galezie
Powiem więcej - za dawnych czasów na terenach leśnych zakłady pracy budowały różne dziwne trasy sportowo - spacerowo - wypoczynkowe. Na nich stawiane były różniste ławki, urządzenia sportowe, a nawet baseny gdzieniegdzie. Po latach okazało się, że zakłady upadły, sprzęt został i niszczał. Traf chciał, że dzieciak sobie krzywdę zrobił na jednym z takich urządzeń i jak myślisz, kogo oskarżono o niewłaściwe zabezpieczenie mienia na terenach leśnych? Ano właśnie nadleśnictwo ciągało się po sądach. Nikogo nie obchodziło, że to obce urządzenia. Są na gruntach leśnych to nadleśnictwo za ich stan odpowiada, albo ktoś, kto ma na to udzieloną zgodę...
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Ale nie ma...buba pisze:Wedlug mnie czlowiek powinien miec jakis instynkt samozachowawczy
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
Buba, to nie chodzi o to. Sam zapis w prawie nie jest zły (dopóki na tabliczkach jest tylko ostrzeżenie a nie sankcja za złamanie zakazu!). Funkcjonował przez całe moje życie i nigdy nie przeszkodził mi we włażeniu w miejsca oznaczone tabliczkami, że nie wolno bo niebezpiecznie. Bo to nie on stwarza uciążliwości tylko grupa cwaniaków kombinujących jak tu go wykorzystać do nabicia sobie kabzy.buba pisze:Ale wy to popieracie i wam sie to podoba? mam na mysli istnienie tego zapisu w prawie?
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.