kater pisze:... kłusownika, niestety, trzeba złapać na gorącym uczynku lub znależć skłusowaną zwierzynę... posądzenia to za mało...
Masz racje trzeba i to jest w tym najgorsze ja bym tych wszystkich klusownikow do wiezienia wsadzil albo kazal to przezyc co zwierzyna jak zlapie sie w ich polapki
co wy an to
Z punktu widzenia zwierzyny,jest jej raczej obojętne kto ja zabije.Dla niej spotkanie myśliwego czy kłusownika kończy sie tak samo.Pewnie ją nie interesuje co to takiego legitymacja PZŁ.Nie bronie tu kłusowników, tylko się zastanawiam co o tym sądzą zwierzęta.Chyba najbardziej zainteresowane w tych rozważaniach.
Jednak jest różnica.I to spora.Widziałeś zwierzę,które zginęlo w męczarniach,we wnyku,albo w tzw.żelazku?Ja widziałam i powiem Ci,że jest różnica między strzałem "na komorę", a wielogodzinnym konaniem w mękach. I nie legitymacja ma tu znaczenie, a humanitaryzm.Żeby człowiek mógł zjeść schabowego,to nie zabija się swini scyzorykiem,tylko stosuje szybkie,humanitarne metody.Jesteśmy mięsożerni i musimy się z tym pogodzić;mysz zjada ziarno,lis zjada mysz,dzik zjada pędraka,a jastrząb zająca. To ,że my zjadamy dzika,jest tylko jednym z wielu elemententów łańcucha pokarmowego.
Kasia pisze:Ja widziałam i powiem Ci,że jest różnica między strzałem "na komorę", a wielogodzinnym konaniem w mękach. I nie legitymacja ma tu znaczenie, a humanitaryzm
Słusznie. Jest tu wiele sytuacji pośrednich - kłusownik polujący z bronią (i strzelający na komorę) oraz myśliwy-parakłusownik, który też nieźle potrafi okaleczyć zwierzynę.
Ale nie podlega dyskusji, że to jednak kłusownicy sprawiają zwierzynie niewspółmiernie więcej cierpienia
borodziej pisze:Słusznie. Jest tu wiele sytuacji pośrednich - kłusownik polujący z bronią (i strzelający na komorę) oraz myśliwy-parakłusownik, który też nieźle potrafi okaleczyć zwierzynę.
Ale nie podlega dyskusji, że to jednak kłusownicy sprawiają zwierzynie niewspółmiernie więcej cierpienia
Masz racje z tym mysliwy-paraklusownik,gdy bylem na wakacjach u ciotki to przyjechali do nich mysliwi 1 z nich to niby dobze strzelal do tarczy a jak mial strzelac do zwirzyny to caly czas podlowal albo trafil znaczy kaleczyl zwierzyne i co zniego za mysliwy ja tego nie rozumiem!!
rozwiązaniem problemu byłoby przejście wszystkich na wegetarianizm
W okolicach dużych aglomeracji problem kłusownictwa jest marginalny. W TPK znalazłem tylko jeden wnyk. Niestety na Ziemi Słupskiej w okolicach pgr-owskich wiosek wnyków trafiało się znacznie więcej