Blues Brothers pisze:jednak odnoszę wrażenie że jest on tworzony nie po to by pomóc leśniczemu lecz w celach kontroli,
Uważam, że odnosisz bardzo trafne wrażenie. Tak na prawdę to nikomu nie zależy by ten system był przyjazny a przede wszystkim w 200% użyteczny dla każdego poziomu jego wykorzystania.
Wiele osób mających wpływ na kształt SILP-u żyje w błędnym przekonaniu, że im więcej danych posiądą w swoim systemie tym lepiej będzie im się zarządzało instytucją. W moim (i nie tylko moim odczuciu) jest to założenie błędne gdyż na pewnym poziomie nadmiar informacji jest gorszy w skutkach niż jakiś ich niedobór. Informacyjny szum sprawia, że istotne i wartościowe dane giną w tłumie i zgiełku jaki ten tłum wywołuje.
Drugi problem, który leży u podstaw takiego a nie innego funkcjonowania SILP to założenia dla których ten system powstał. Jeżeli jest tak jak pisze Blues Brothers, że system powstał dla kontroli to aż ciśnie się na usta pytanie: kto dla firmy jest istotniejszym składnikiem. Ten co wytwarza grabie, czy ten co sprawdza czy mają wszystkie zęby? Pierwszy obejdzie się bez drugiego ale nigdy odwrotnie. Tych co wytwarzają grabie są tysiące, tych co kontrolują dziesiątki. Jeśli system usprawni pracę wytwórcy grabi o dziesięć godzin miesięcznie, zyskamy dziesiątki tysięcy godzin. Jeśli system usprawni o tę samą wartość pracę kontrolerom zyskamy zaledwie kilkaset godzin.
Z punktu widzenia leśniczego SILP tyle ile usprawnił tyle samo pracy leśniczemu w innym miejscu dołożył. Kiedyś przygotowywaliśmy tylko dane z szacunków, wniosków, ochrony itd. Reszta to była sprawą działu technicznego. Dziś dział techniczny obciążono tysiącem innych rzeczy, a leśniczy wprowadza dane do systemu czy to poprzez rejestrator, czy stanowisko leśniczego.
Tak się jakoś dla mnie mało szczęśliwie składa, że przepracowałem już w LP parę dziesiątków lat i doskonale pamiętam jak było 25, 15 czy 5 lat temu. Mało tego urodziłem się na leśniczówce i pamiętam też jak wyglądała praca mego ojca 40 i więcej lat temu. Mimo, że drewno kubikował na piechotę i do lasu jechał Syreną Bosto miał więcej czasu na bycie gospodarzem swego leśnictwa niż ja dzisiaj.