Gdzieś tak 11 maja zadzwoniła do mnie Pani Konsultantka z firmy Orange i zaproponowała mi podniesienie prędkości transferu z obecnych "do 10 Mb/s" na tzw. "Szybką Neostradę w Fun-Packu". Wedle słów tej pani prędkość wzrosła by do 80 Mb/s a cena tylko o 4 (cztery) złote. Atrakcyjne owe warunki obudziły moją czujność (przecie po drugiej stronie telefonu nie siedzą żadne "dobre wujki" tylko firma, która chce mnie "wydoić"!), więc przytomnie zapytałem jaka będzie prędkość minimalna. Zapytałem także dla tego, że poprzednio, gdy miałem gwarantowane 6 Mb/s to podobna miła pani namówiła mnie na szybkość 10 Mb/s. Po czym w umowie zapisano, że zgodziłem się na prędkość "do 10 Mb/s", co oczywiście w praktyce oznaczało, że nie mogę złożyć reklamacji na zbyt wolne łącze, bo nie określono minimalnej, gwarantowanej prędkości. Mogę nawet przez miesiąc mieć jakąś śmieszna prędkość w okolicach 0,05 Mb/s a usługa liczy się jako dostarczona
Tak więc na pytanie moje o prędkość minimalną pani bez zająknięcia odpowiedziała, że gwarantują 20 Mb/s. Takie zapewnienie mnie uspokoiło ale na wszelki wypadek poprosiłem o aneks do umowy na 12 miesięcy a nie jak proponowano na 24. Wówczas okazało się, że cena wzrośnie jeszcze o kilka złotych i wyniesie nie 108 ale 118 złotych. No pal sześć, taki wzrost prędkości za takie pieniądze to nie jest zły układ.
Umówiłem się z panią, że pan serwisant (bo nową technologię VDSL musi instalować ich personel) odwiedzi mnie z zestawem instalacyjnym i umową w dniu 15 maja 2015 w godzinach 10 - 12. Podłączy, sprawdzimy czy działa i dopiero wówczas mogę podpisać umowę. Jeśli nie będzie działało, pan serwisant przywróci poprzednią instalację i rozejdziemy się bez kosztów i podpisywania umowy. No to siadłem i czekałem.
W dniu następnym (12.05.2015) dostałem maila z potwierdzeniem zamówienia i terminu wizyty specjalisty, oraz w załączniku kopie aneksu jaki przyjdzie mi podpisać, żebym się z nim wcześniej zapoznał. Przeczytałem go pobieżnie (kto by się przejmował skoro i tak wyraziłem zgodę, gdy podpiszę to sobie poczytam
) i początkowo nic nie obudziło mych podejrzeń. Czekałem więc cierpliwie dalej.
Gdy nadszedł w końcu dzień 15 maja zrobiłem małą "rewolucję" w okablowaniu, tak aby w momencie przyjazdu serwisanta wszystkie niezbędne kable mieć na wierzchu no i aby móc zwrócić stary sprzęt bez szukania gorączkowego gdzie co leży. Przed 10 byłem gotów i usiadłem sobie do kompa z kawką w ręku. Czekałem.
Czekałem, czekałem, czas mijał, kawa się skończyła, papierosów w popielniczce przybyło... Czekałem. O godzinie 13 doszedłem do wniosku, ze wykazałem dostatecznie wiele cierpliwości i zadzwoniłem na ich infolinię (ciekawostka: teraz to jest 510 100 100 - Orange informuje, że: "opłata wynosi 0,28 zł za rozpoczęcie połączenia (jednorazowo) oraz 0,25 zł za każdą minutę połączenia"). Zgłosił się Pan Konsultant, który po moim pytaniu co się stało z panem serwisantem bo 12 minęła godzinę temu a jego nie ma, odpowiedział żebym cierpliwie jeszcze poczekał bo czasem u jakiegoś klienta instalacja się przeciąga i nie zawsze mogą dojechać do następnego w terminie. Powiedziałem z przekąsem, że skoro miał mnie powiadomić telefonicznie, że jedzie i upewnić się, że czekam na niego to chyba mógł zadzwonić i przeprosić, że jednak go nie będzie. Pan Konsultant obiecał zwrócić uwagę komu trzeba i jeszcze raz przeprosił. Poprosił też o informację, gdyby do jutra nikt się nie zjawił...
Czas wolny poświęciłem na uważną lekturę nowej umowy. I oto czego się dowiedziałem: Orange nadal nie gwarantuje prędkości minimalnej! Przy czym pani podająca mi informację o 20 Mb/s nie skłamała ani słowem. Zapomniała tylko powiedzieć, że górna granica (80 Mb/s) dotyczy
prędkości transmisji a owe 20 Mb/s to gwarantowana najniższa
przepustowość łącza. Zobaczcie jak jest napisane w umowie:
§ 4. Dane techniczne
Usługa dostępu do Internetu świadczona w Opcji do 80Mb
zapewnia:
- stały dostęp do sieci Internet z maksymalną szybkością transmisji danych do komputera Abonenta 80 000 kb/s,
- stały dostęp do sieci Internet z maksymalną szybkością transmisji danych od komputera Abonenta 8 000 kb/s,
- stały dostęp do sieci Internet z minimalną Przepustowością do komputera Abonenta 20 015 kb/s,
- stały dostęp do sieci Internet z minimalną Przepustowością od komputera Abonenta 933 kb/s,
Czyli dopóki dane ściągam to wszystko dzieje się błyskawicznie, ale gdybym chciał coś wysłać to może to się odbywać z przepustowością poniżej 1 Mb/s!
Nadszedł 16.05.2015. Pana serwisanta i sprzętu ni widu, ni słychu. A wiec telefon, 510... - Pani Konsultantka! Tłumaczę co trzeba a ona szuka w komputerze mojego zamówienia, bo jak wklepała numer telefonu z identyfikacji to się wyświetlił ktoś inny... O! Jest! I słucham, o co chodzi?
Chodzi o to, że czekam od wczoraj i proszę o jednoznaczną decyzję czy ktoś raczy przyjechać czy od razu dajemy sobie spokój i uznajemy zamówienie za niebyłe. Ależ niech pan łaskawie czeka, na pewno ktoś się zjawi i takie tam okrągłe formułki. No to krótka piłka - kiedy ktoś się zjawi? No ja nie wiem - to niech pani zadzwoni i się dowie. Ona nie może dzwonić do serwisantów. Ale poprosi tą panią co przyjmowała zamówienie to ona oddzwoni do mnie i mnie umówi na nowy termin (zadziwiające - ta pani nie może a tamta może...), ale nie obiecuje, że pani oddzwoni dziś bo ona nie wie czy tamta pani jest dziś w pracy. No to czekam. Rozmowa była o 9 rano, jest 17 co zapewne oznacza, że "tamtej pani" jednak w pracy nie było...
O oszukańcze zapisy w umowie tej pani nie "zaczepiałem". W końcu to ta co ma oddzwonić mi to tłumaczyła.