Rozbity układ przestępczy w lasach
Moderator: Moderatorzy
Jakie postępowania? Przecież nie było żadnych podejrzanych wymian i sprzedaży gruntów LP, sprzedaży mieszkań na preferencyjnych warunkach itd. itp. na prywatyzację czekamy z nadzieją ufni w menadżerskie zdolności leśnej wciąz tej samej wierchuszki niezależnie od politycznej proweniencji. Strach się bać
Bóg jest o wiele większy niż Godfryd malutki
- carycakasia
- początkujący
- Posty: 114
- Rejestracja: środa 12 gru 2007, 10:11
- Lokalizacja: biuro
- carycakasia
- początkujący
- Posty: 114
- Rejestracja: środa 12 gru 2007, 10:11
- Lokalizacja: biuro
cudem można nazwać że nie rozkradli jeszcze całych lasów będzie miał premier z czego reprywatyzację dokończyć
[ Dodano: 2008-05-01, 12:56 ]
a układ sie odgryza http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/ ... rSection=1
[ Dodano: 2008-05-01, 12:56 ]
a układ sie odgryza http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/ ... rSection=1
lubię lasy
"Nabrzmiałym problemem, który powinien być przedmiotem szczegółowego zbadania przez Dyrekcję Generalną Lasów Państwowych", nazwali kontrolerzy transakcje na gruntach podległych Toruniowi.
Skargi do DGLP w Warszawie, jak piszemy na stronie 1, sprowokowały kontrolę w Toruniu. Potwierdziła ona stanowisko Janusza Kaczmarka, dyrektora Regionalnej Dyrekcji LP w Toruniu: ośmiu nadleśniczych odwołał zasadnie. Więcej, przeanalizowane przez kontrolerów "dokonania" zarówno byłych nadleśniczych, jak i innych leśników z regionu, wymagają dalszej uwagi."(...)Transakcje zamian i wymian gruntów Skarbu Państwa, z udziałem 27 pracowników Lasów Państwowych, budzą szereg zastrzeżeń wymagających szczegółowego zbadania" - czytamy w pokontrolnym sprawozdaniu "Do użytku służbowego", podpisanym przez inspektorów Balbinę Podsiadło i Jana Dudę. - "Należałoby także uporządkować sprawy związane z udziałem pracowników LP w wycenie nieruchomości Skarbu Państwa i osób fizycznych".
Jest przykład
Inspektorzy przytaczają przykład leśnika z Woziwody (Bory Tucholskie), który w 1. 2000-2005 dokonał w ośmiu nadleśnictwach podległych Toruniowi wycen 15 nieruchomości, o łącznej wartości 1.802 tys. zł.
"W latach 2004-2005 w nadleśnictwach nadzorowanych przez dyrektora RDLP w Toruniu (był to wówczas Feliks Czajkowski - przyp.red) przeprowadzono łącznie 71 zamian gruntów Skarbu Państwa pozostających w zarządzie Skarbu Państwa na rzecz osób fizycznych. Zdaniem kontrolujących, Toruń powinien być przedmiotem szczegółowego zainteresowania przez Dyrekcję Generalną" - kończy się protokół z kontroli nr 1/2008.
''Nowości''
http://www.torun.lasy.gov.pl/
Skargi do DGLP w Warszawie, jak piszemy na stronie 1, sprowokowały kontrolę w Toruniu. Potwierdziła ona stanowisko Janusza Kaczmarka, dyrektora Regionalnej Dyrekcji LP w Toruniu: ośmiu nadleśniczych odwołał zasadnie. Więcej, przeanalizowane przez kontrolerów "dokonania" zarówno byłych nadleśniczych, jak i innych leśników z regionu, wymagają dalszej uwagi."(...)Transakcje zamian i wymian gruntów Skarbu Państwa, z udziałem 27 pracowników Lasów Państwowych, budzą szereg zastrzeżeń wymagających szczegółowego zbadania" - czytamy w pokontrolnym sprawozdaniu "Do użytku służbowego", podpisanym przez inspektorów Balbinę Podsiadło i Jana Dudę. - "Należałoby także uporządkować sprawy związane z udziałem pracowników LP w wycenie nieruchomości Skarbu Państwa i osób fizycznych".
Jest przykład
Inspektorzy przytaczają przykład leśnika z Woziwody (Bory Tucholskie), który w 1. 2000-2005 dokonał w ośmiu nadleśnictwach podległych Toruniowi wycen 15 nieruchomości, o łącznej wartości 1.802 tys. zł.
"W latach 2004-2005 w nadleśnictwach nadzorowanych przez dyrektora RDLP w Toruniu (był to wówczas Feliks Czajkowski - przyp.red) przeprowadzono łącznie 71 zamian gruntów Skarbu Państwa pozostających w zarządzie Skarbu Państwa na rzecz osób fizycznych. Zdaniem kontrolujących, Toruń powinien być przedmiotem szczegółowego zainteresowania przez Dyrekcję Generalną" - kończy się protokół z kontroli nr 1/2008.
''Nowości''
http://www.torun.lasy.gov.pl/
Gazeta Pomorska 12 maja 2008 r.
Co leśnicy z naszego regionu mówią o swoim szefie?
Nie damy się więcej zastraszyć!
- Dość oskarżania, kłamstwa i mobbingu! - mówi Franciszek Fiutak, były nadleśniczy Nadleśnictwa Gołąbki. Leśnicy nie chcą dłużej tolerować szefa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu i ujawniają nowe fakty z działalności Janusza Kaczmarka.
Po artykule sprzed kilkunastu dni "Bumerang w lesie" w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony.
Odezwali się też leśnicy, którzy dotąd bali wypowiadać się na temat polityki Janusza Kaczmarka. To reakcja na kontrofensywę dyrektora w innych mediach. Pracownicy lasów przedstawiają fakty.
Poparcie dała mu "Solidarność"
Janusz Kaczmarek publicznie deklaruje polityczną niezależność i bezstronność.
Jednak jeszcze w latach 80. należał do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Na początku lat 90., przystąpił do NSZZ "Solidarność" przy RDLP w Toruniu.
W 1997 roku, gdy tylko nadarzyła się okazja, zgłosił swą kandydaturę do fotela szefa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Ówczesny generalny dyrektor, Krzysztof Bałazy uważał, że nie nadaje się on na to stanowisko. Bałazego przekonał jednak przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność".
- Były naciski ze strony "Solidarności" - mówi Krzysztof Bałazy.
- Gdybym mógł dziś decydować, bez wahania odwołałbym go ze stanowiska. To człowiek, który tak wiele krzywdy wyrządził innym osobom, że nie powinien zasiadać na tym fotelu. Dziwię się jednocześnie, dlaczego PO przymyka oczy na to, co dzieje się w Lasach Państwowych.
Dlaczego Bałazy będąc dyrektorem generalnym nie zdecydował się na usunięcie Kaczmarka ze stanowiska?
Miałem zastrzeżenia do trzech dyrektorów i chciałem ich odwołania - mówi Bałazy. -Minister środowiska na to nie pozwolił.
Działalność zamknięta stratą
RDLP w Toruniu miała w swoich zasobach ośrodek wczasowo-kolonijny w Pogorzelicy Gryfickiej.
W połowie lat 90. nadleśniczy stwierdzili jednak, że stan budynków jest tak fatalny, że zaczęto zastanawiać się, co dalej.
W 1995 i 1997 odbyły się narady leśników, w których ustalono, że nie ma sensu utrzymywać tego miejsca, a tym bardziej inwestować w ośrodek, bo koszty remontu przewyższają wartość budynków.
- Prawie wszyscy zgodziliśmy się, że dalsze utrzymywanie ośrodka jest nierentowne i dlatego wnioskowaliśmy, żeby albo sprzedać te budynki albo oddać RDLP w Szczecinie -mówi Grzegorz Karolak, były nadleśniczy Brodnicy.
Gdy Kaczmarek po raz drugi został dyrektorem Regionalnej Dyrekcji, podjął decyzję o remoncie ośrodka. Zlecił nadleśniczemu z Czerska przygotowanie informacji na temat stanu placówki. Otrzymał odpowiedź, że w remont należało by wpompować około 5 milionów złotych (co zdaniem nadleśniczego było bez sensu) nakazał jednak "bezwzględnie realizować" modernizację ośrodka.
Pieniądze na ten cel wziął z Funduszu Leśnego, który jest przewidziany głównie na wyrównywanie niedoborów finansowych gorzej sytuowanych nadleśnictw, a nie na wypoczynek leśników.
Gdy Kaczmarek zorientował się, że może być oskarżony o nadużycia, dokonał zmiany statusu ośrodka na... szkoleniowy. To dało mu możliwość legalnego finansowania remontu.
Mnożenie bytów
Toruńska RDLP ma jednak ośrodek szkoleniowy w Nad-
leśnictwie Solec Kujawski, który w latach 1999-2001 był wykorzystywany zaledwie w 18 proc. Po co zatem mnożenie bytów?
Kaczmarek jak mantrę powtarza, że nieuczciwi leśnicy chcieli sprzedać wartościowe mienie Lasów Państwowych, bo mieli w tym interes. Zapewnia, że uratował ośrodek przed zniszczeniem.
Inaczej tę sprawę widza, leśnicy
- Dyrektor musiał odwdzięczyć się ludziom z "Solidarności", za to, że poparli jego kandydaturę na to stanowisko -utrzymuje Zygmunt Krzemień z Nadleśnictwa Dąbrowa. -Za to on im stworzył wygodne, komfortowe miejsce spotkań i wypoczynku. "Solidarność" mogła pochwalić się, że robi coś dla pracowników. Nieważne, że skarb państwa stracił na tych decyzjach, a kosztowny remont ośrodka znacznie pogorszył sytuację finansową RDLP.
Dyrektor wielokrotnie podkreślał, że przy podejmowaniu decyzji, rachunek ekonomiczny nie miał dla niego priorytetowego znaczenia.
W latach 2000-2001 działalność Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego w Pogorzelicy zamknęła się stratą wysokości 324 tysięcy złotych.
W 2002 roku następca Kaczmarka wydzierżawił ośrodek prywatnej firmie, gdyż lasów nie było stać na dopłacanie do interesu.
Niewygodni
chcą odzyskać twarz
- Takich historii jest więcej -twierdzi Kazimierz Stosik, z Nadleśnictwa Żołędowo.
Leśnicy, mają nadzieję, że w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych będzie w końcu przyjazna atmosfera i normalne warunki pracy oraz większa rozwaga przy podejmowaniu decyzji.
- To, co zgotował nam i innym pracownikom dyrektor Kaczmarek uważam za mobbing - mówi Zygmunt Krzemień.
- Zastraszał nas, szantażował. Kazał siedzieć cicho, obiecując, że wówczas nic nam się nie stanie - dodaje Grzegorz Karolak, leśnik z Brodnicy.
- Wielokrotnie nasyłał kontrole w tej samej sprawie. Przysyłał też funkcjonariuszy policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do naszego nadleśnictwa - twierdzi Andrzej Rutkowski z Nadleśnictwa Toruń.
- Wynajdował powody, żeby nas oczernić i donosił do prokuratury. Drobiazgowo szukał i wciąż szuka w dokumentach jakiegokolwiek śladu naszej rzekomo bezprawnej działalności - przekonuje Franciszek Fiutak, były nadleśniczy przeniesiony do RDLP Poznań.
- Wystarczy raz nie zgodzić się z działalnością szefa i zaczyna się terror. Cały czas nas nęka. Już odczuwamy działania odwetowe za to, że odważyliśmy się poruszyć niewygodne dla dyrektora sprawy - podsumowuje Jerzy Pieczewski, leśnik z Dobrzejewic.
Generalny dyrektor milczy
Leśnicy mają nadzieję, że sytuacja w Lasach Państwowych wróci do normalności.
Ich nadzieje mogą być jednak przedwczesne. Kaczmarek kojarzony jest z wpływowymi politykami PO, udało mu się również uzyskać wsparcie wpływowych postaci w Kościele.
Czy obecny dyrektor generalny Lasów zdecyduje się na odwołanie Kaczmarka?
- Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam - mówi Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
Janusz Kaczmarek nie chciał z nami rozmawiać. Zażądał pytań na piśmie.
Spełniliśmy jego prośbę. Jeżeli otrzymamy odpowiedź opublikujemy ją w jednym z kolejnych wydań "Gazety Pomorskiej".
KATARZYNA FUS
Co leśnicy z naszego regionu mówią o swoim szefie?
Nie damy się więcej zastraszyć!
- Dość oskarżania, kłamstwa i mobbingu! - mówi Franciszek Fiutak, były nadleśniczy Nadleśnictwa Gołąbki. Leśnicy nie chcą dłużej tolerować szefa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu i ujawniają nowe fakty z działalności Janusza Kaczmarka.
Po artykule sprzed kilkunastu dni "Bumerang w lesie" w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony.
Odezwali się też leśnicy, którzy dotąd bali wypowiadać się na temat polityki Janusza Kaczmarka. To reakcja na kontrofensywę dyrektora w innych mediach. Pracownicy lasów przedstawiają fakty.
Poparcie dała mu "Solidarność"
Janusz Kaczmarek publicznie deklaruje polityczną niezależność i bezstronność.
Jednak jeszcze w latach 80. należał do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Na początku lat 90., przystąpił do NSZZ "Solidarność" przy RDLP w Toruniu.
W 1997 roku, gdy tylko nadarzyła się okazja, zgłosił swą kandydaturę do fotela szefa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Ówczesny generalny dyrektor, Krzysztof Bałazy uważał, że nie nadaje się on na to stanowisko. Bałazego przekonał jednak przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność".
- Były naciski ze strony "Solidarności" - mówi Krzysztof Bałazy.
- Gdybym mógł dziś decydować, bez wahania odwołałbym go ze stanowiska. To człowiek, który tak wiele krzywdy wyrządził innym osobom, że nie powinien zasiadać na tym fotelu. Dziwię się jednocześnie, dlaczego PO przymyka oczy na to, co dzieje się w Lasach Państwowych.
Dlaczego Bałazy będąc dyrektorem generalnym nie zdecydował się na usunięcie Kaczmarka ze stanowiska?
Miałem zastrzeżenia do trzech dyrektorów i chciałem ich odwołania - mówi Bałazy. -Minister środowiska na to nie pozwolił.
Działalność zamknięta stratą
RDLP w Toruniu miała w swoich zasobach ośrodek wczasowo-kolonijny w Pogorzelicy Gryfickiej.
W połowie lat 90. nadleśniczy stwierdzili jednak, że stan budynków jest tak fatalny, że zaczęto zastanawiać się, co dalej.
W 1995 i 1997 odbyły się narady leśników, w których ustalono, że nie ma sensu utrzymywać tego miejsca, a tym bardziej inwestować w ośrodek, bo koszty remontu przewyższają wartość budynków.
- Prawie wszyscy zgodziliśmy się, że dalsze utrzymywanie ośrodka jest nierentowne i dlatego wnioskowaliśmy, żeby albo sprzedać te budynki albo oddać RDLP w Szczecinie -mówi Grzegorz Karolak, były nadleśniczy Brodnicy.
Gdy Kaczmarek po raz drugi został dyrektorem Regionalnej Dyrekcji, podjął decyzję o remoncie ośrodka. Zlecił nadleśniczemu z Czerska przygotowanie informacji na temat stanu placówki. Otrzymał odpowiedź, że w remont należało by wpompować około 5 milionów złotych (co zdaniem nadleśniczego było bez sensu) nakazał jednak "bezwzględnie realizować" modernizację ośrodka.
Pieniądze na ten cel wziął z Funduszu Leśnego, który jest przewidziany głównie na wyrównywanie niedoborów finansowych gorzej sytuowanych nadleśnictw, a nie na wypoczynek leśników.
Gdy Kaczmarek zorientował się, że może być oskarżony o nadużycia, dokonał zmiany statusu ośrodka na... szkoleniowy. To dało mu możliwość legalnego finansowania remontu.
Mnożenie bytów
Toruńska RDLP ma jednak ośrodek szkoleniowy w Nad-
leśnictwie Solec Kujawski, który w latach 1999-2001 był wykorzystywany zaledwie w 18 proc. Po co zatem mnożenie bytów?
Kaczmarek jak mantrę powtarza, że nieuczciwi leśnicy chcieli sprzedać wartościowe mienie Lasów Państwowych, bo mieli w tym interes. Zapewnia, że uratował ośrodek przed zniszczeniem.
Inaczej tę sprawę widza, leśnicy
- Dyrektor musiał odwdzięczyć się ludziom z "Solidarności", za to, że poparli jego kandydaturę na to stanowisko -utrzymuje Zygmunt Krzemień z Nadleśnictwa Dąbrowa. -Za to on im stworzył wygodne, komfortowe miejsce spotkań i wypoczynku. "Solidarność" mogła pochwalić się, że robi coś dla pracowników. Nieważne, że skarb państwa stracił na tych decyzjach, a kosztowny remont ośrodka znacznie pogorszył sytuację finansową RDLP.
Dyrektor wielokrotnie podkreślał, że przy podejmowaniu decyzji, rachunek ekonomiczny nie miał dla niego priorytetowego znaczenia.
W latach 2000-2001 działalność Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego w Pogorzelicy zamknęła się stratą wysokości 324 tysięcy złotych.
W 2002 roku następca Kaczmarka wydzierżawił ośrodek prywatnej firmie, gdyż lasów nie było stać na dopłacanie do interesu.
Niewygodni
chcą odzyskać twarz
- Takich historii jest więcej -twierdzi Kazimierz Stosik, z Nadleśnictwa Żołędowo.
Leśnicy, mają nadzieję, że w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych będzie w końcu przyjazna atmosfera i normalne warunki pracy oraz większa rozwaga przy podejmowaniu decyzji.
- To, co zgotował nam i innym pracownikom dyrektor Kaczmarek uważam za mobbing - mówi Zygmunt Krzemień.
- Zastraszał nas, szantażował. Kazał siedzieć cicho, obiecując, że wówczas nic nam się nie stanie - dodaje Grzegorz Karolak, leśnik z Brodnicy.
- Wielokrotnie nasyłał kontrole w tej samej sprawie. Przysyłał też funkcjonariuszy policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do naszego nadleśnictwa - twierdzi Andrzej Rutkowski z Nadleśnictwa Toruń.
- Wynajdował powody, żeby nas oczernić i donosił do prokuratury. Drobiazgowo szukał i wciąż szuka w dokumentach jakiegokolwiek śladu naszej rzekomo bezprawnej działalności - przekonuje Franciszek Fiutak, były nadleśniczy przeniesiony do RDLP Poznań.
- Wystarczy raz nie zgodzić się z działalnością szefa i zaczyna się terror. Cały czas nas nęka. Już odczuwamy działania odwetowe za to, że odważyliśmy się poruszyć niewygodne dla dyrektora sprawy - podsumowuje Jerzy Pieczewski, leśnik z Dobrzejewic.
Generalny dyrektor milczy
Leśnicy mają nadzieję, że sytuacja w Lasach Państwowych wróci do normalności.
Ich nadzieje mogą być jednak przedwczesne. Kaczmarek kojarzony jest z wpływowymi politykami PO, udało mu się również uzyskać wsparcie wpływowych postaci w Kościele.
Czy obecny dyrektor generalny Lasów zdecyduje się na odwołanie Kaczmarka?
- Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam - mówi Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
Janusz Kaczmarek nie chciał z nami rozmawiać. Zażądał pytań na piśmie.
Spełniliśmy jego prośbę. Jeżeli otrzymamy odpowiedź opublikujemy ją w jednym z kolejnych wydań "Gazety Pomorskiej".
KATARZYNA FUS
- carycakasia
- początkujący
- Posty: 114
- Rejestracja: środa 12 gru 2007, 10:11
- Lokalizacja: biuro
jak czytac pierwsze zdanie , to z drugiego można wnosić, że nie rozwaga ale premedytacjaWH 33XY pisze:Na każdego taczka się znajdzie. Grunt to rozwaga.
Życie wymaga celnego oka i twardej ręki. http://www.solidarnosc.org.pl/
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
- orzeł bielik
- początkujący
- Posty: 26
- Rejestracja: piątek 16 maja 2008, 17:45
Szkoda. że nie dodałeś, że to nieudacznicy, ten z Gołąbek to mięczak, bo zamiast wyrzucić biorącego za darmo pieniądze strażnika, zostawił ten kłopot swojemu następcy i ten się teraz musi męczyćcarycakasia pisze:to stara czerwona kadra większość znajdziecie oglądając tablo- absolwenci bodajże 1970 w TL Tuchola same znamienite osoby
a tak dokładniejorzeł bielik pisze:ten z Gołąbek to mięczak, bo zamiast wyrzucić biorącego za darmo pieniądze strażnika
Życie wymaga celnego oka i twardej ręki. http://www.solidarnosc.org.pl/
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
A gnębiciele naszego Narodu "Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie:Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?"
Rota https://www.youtube.com/watch?v=o_VL6ZYv2bE
https://youtu.be/r71UOZHy140
Nie rozumiem. Najpierw sugeruje się, że w imię zadośćuczynienia za doznane krzywdy wzorem Krakowa trzeba obwołać dyrektorem rdlp, a teraz ... dowód niedowiarstwa w jego niewinność. Nawet kandydat poszukiwany poza granicami dyrekcji Zdecydujcie się czy na lewo czy na prawoorzeł bielik pisze: ten z Gołąbek to mięczak