Byłem tam dzisiaj. Nawet już nie trzciny, tylko przesuszone kępy turzycowisk na bardzo cienkiej warstwie murszejących torfów. To całkiem inny rodzaj pożarów niż w lesie.
A medialnej i politycznej otoczki wokół zdarzenia komentować nie będę, bo wstyd...
Pan Premier mówiąc, że takiego wariantu powstania pożaru nie dopuszcza, zasugerował akt dywersji wrażych sił. I jeżeli okaże się, że to Polak wziął za to kasę od obcych służb, jakiej to myśli nawet nie śmie sugerować, to powinien być sądzony za zdradę, z paragrafu 130.
U mnie niczego nie zamkną, chyba że z uwagi na potencjalną możliwość zaniepokojenia króla Nieprzebytej, Pierwotnej Puszczy Karpackiej - JW Niedźwiedzia.
Dziś wlało za ostatnie dwa tygodnie i następne trzy!
Ja się nie znam.
Ale takie straszenie na wyrost.
Gorzej bywało a lasy nie były zamykane.
Z drugiej strony: czemu ten rząd ma pokazywać, że nie jest głupszy od poprzedniego? Chociaż wypadałoby pamiętać co się gadało po zamknięciu lasów w czasie cowida...
Ja jestem ten najpodlejszy, najobrzydliwszy, najpaskudniejszy i wiele innych naj PROWOKTORi TROLLforumowy.
Jeżeli czytasz co napisałem, robisz to na własne ryzyko.
Jeżeli poważnie traktujesz to co przeczytałeś - Twoja sprawa. Sam jesteś sobie winien.
Tak, że: To, tamto, ten, tego, ten....
Czy na tych terenach, występowały pożary przed wojną i latach wcześniejszych ?
Na pewno tereny te były koszone i wypasane, co w dużej mierze uniemożliwiało pożary.
Gdzie można coś poczytać na ten temat?
Spokojnie, ten ostatni pożar w Biebrzańskim PN to jeden z mniejszych.
Przed rokiem 2007 (od kiedy najstarsi ludzie pamiętają) średnioroczna powierzchnia objęta pożarami w BbPN wynosiła blisko 1 tys. ha. Było to zazwyczaj kilkanaście odrębnych pożarów rozproszonych po całym Parku, wybuchały na obszarach nieleśnych – trzcinowiska przy rzece, a dalej od rzeki na ekstensywnie użytkowanych łąkach i turzycowiskach. Cały czas domniemaną przyczyną było podpalenie/wypalanie łąk...
Największy obszarowo pożar z tamtych lat (450 ha) był w roku 2002, objął tzw. Biele Suchowolskie i trwał od późnej wiosny aż do jesiennych intensywnych opadów deszczu, które ostatecznie ugasiły tlące się torfowiska.
Wtedy połowę powierzchni Parku stanowiły grunty prywatne. I tam pożary były najczęściej. A oprócz tego jakoś się na wiosnę „fajczyły” suche trzciny nad rzeką – w miejscach gdzie następnej zimy okoliczna ludność kosiła i zbierała młode jednoroczne trzciny, które „dzięki" wcześniejszemu pożarowi prawie nie wymagały sortowania, aby skupowały je firmy kryjące trzciną dachy w państwach zachodniej Europy…
W roku 2007 weszły w Polsce tak zwane programy rolnośrodowiskowe, co oznaczało dla użytkujących podmokłe łąki i turzycowiska dodatkowe pieniądze za obszary skoszone przynajmniej raz na dwa lata – co formalnie sprzyjało utrzymaniu populacji chronionych unijną dyrektywą siedlisk ptaków. I wkrótce okazało się, że posiadacz 5-letniego programu środowiskowego swoje coroczne pieniądze dostaje nawet jeśli nie skosi, bo po pożarze nie ma czego kosić…
Biebrzański Park w odpowiedzi zdobył trochę pieniędzy i wykupił od prywatnych właścicieli nieco newralgicznych terenów, więc dziś udział gruntów prywatnych w BbPN spadł do 40%. Jak zostaną wykupione wszystkie grunta, to pożary będą rzadkością – wydaje mi się. Tylko trzeba zapytać panią ministrę - kiedy to nastąpi?
Tymczasem w 2020 r. w jednym pożarze sfajczyło się tam 5526 ha… więc ten pożar sprzed kilku dni (190 ha) na miejscowych nie robi wrażenia…
Dziękuję bardzo za info.
Gdzieś słyszałem, że na trenach podmokłych miejscowa ludność zimą wypala pod śniegiem miejsca które wiosną, podczas pożaru mogą stanowić zagrożenie ich osad. Nie pamiętam w jakim to regionie.