ferszta pisze: ↑czwartek 08 lut 2024, 21:09Jakby się zastanowić to spór jest o 30 -40 lat a dokładnie kiedy szlak ma mieć taka a nie inna szerokość. Jakie to ma znaczenie?
Z punktu widzenia wyłącznie poboru masy żadne. Z punktu widzenia postrzegania nas zasadnicze. W oczach spacerowicza sadzimy pod sznurek i tniemy pod sznurek, wiec jesteśmy plantatorami i rzeźnikami, a las traktujemy jak deski z liśćmi.
Oczywiście jeśli bym pracował w lesie, w którym żywej duszy nie zobaczę przez miesiąc, a nawet jeśli zobaczę, to kogoś, kto chce nabyć drewno, to ok., nie ma znaczenia, czy robię rębnia IA, a szlaki mam dla maszyn o największych gabarytach. Ja pracuję w dwumilionowej aglomeracji i każde, dosłownie każde drzewo jest dla kogoś cenne, bo a to pierwszy raz za rękę pannę złapał, a to lubi się przytulać do pnia, a to akurat tam lubi ćwiczyć, a to wreszcie tam co roku grzyby zbiera. Pojawienie się maszyny w lesie postrzegane jest jako zamach na przyrodę, próba przekształcenia lasu na budowę, albo wyprzedaż majątku ojców i pozbawianie jelonków domku.
Ja w swoim ogródku muszę od lat godzić potrzeby odbiorców, klientów, turystów, rowerzystów, konnicy,
ohorońców, przyrodników oraz wszelkiej maści zwykłych użytkowników lasu. Ja musze drewno "kraść" w taki sposób, by oni wszyscy w jak najmniejszym stopniu zauważali moją w las ingerencję. On ma być niezmiennie taki, jaki pamiętają będąc dziećmi i z jakim dorastali, a teraz dorastają ich dzieci. Moje szlaki muszą po paru latach być niezauważalne. Mam tak od dawna i wiem, że, za chwilę tak będzie miało koleżeństwo nawet w mniejszych miejscowościach, że o tych turystycznych, czy uzdrowiskowych nie wspomnę.
Szlaki są niezbędne, ale ich kształt oraz sposób wykonania nie mogą stanowić schematu sugerujacego plantacyjność lasu. W przeciwnym wypadku sami dajemy argument tym, którzy mają pretensje i to nierzadko słuszne.
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin