Jak oznaczyć sadzonki buka
Moderator: Moderatorzy
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33897
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Jak oznaczyć sadzonki buka
Sprawa niby nietypowa, ale może ktoś znalazł już na to sposób.
Jesienią 2019 na dość trudnej, zachwaszczającej się powierzchni wysadzono sadzonki bk 2/0. Uprawa byla planowana do jednokrotnej pielęgnacji w 2020, która z powodu zapaści finansowej i braku wyłonionego wykonawcy prac nie została wykonana.
Na razie tragedii nie ma, buk był wprowadzany na talerzach 40x40, wykonanie ich było dobre i zachwaszczenie uprawy było dotąd umiarkowane.
Niestety na wykonywanie w tym roku prac hodowlanych w tym leśnictwie również nie ma dotąd wyłonionego wykonawcy a chwaściory już rosną. Przystąpienie do pielęgnacji w drugiej połowie czerwca będzie już niezwykle uciążliwe, głównie ze względu na trudność odszukania sadzonek.
Zastanawiam si nad jakimś ich oznaczeniu "bezkosztowym" (np. przez podleśniczego i stażystą), aby nie było trudności z ich lokalizacją. Najskuteczniejsze byłoby ich oznaczeniem palikiem, ale wykonanie kilkunastu tysięcy palików, a tym bardziej ich zakup, następnie wykonanie palikowania raczej nie wchodzi w grę.
Gdybym mógł to puścić poza przetargami to z łapanki znalazłbym chętnego do przeprowadzenie tej pielęgnacji na tej pozycji. Niestety muszę najpierw przeprowadzić jeszcze jedna procedurę pzp aby móc zlecić to komuś z wolnej ręki.
Leśniczy zastanawia się nad zaznaczeniem sadzonek poprzez pomalowanie ich cervacolem, ale ten pomysł wybitnie mi się nie podoba. Pączki właśnie zaczynają pękać a cervacol stosować na tym etapie rozwoju tylko dla oznakowania sadzonki, to byłaby dziwna praktyka.
Logika podpowiada zastosowanie jakiejś bezpiecznej farby w sprayu, no ale jakiej? Szukałem po necie ale nic takiego do oznaczania żywych roślin nie znalazłem. Zapaćkanie jakąś farbą "szacunkową" chabazi obok sadzonki, to byłoby coś, na co czeka z utęsknieniem legion udredowanych obrońców dzikiej przyrody. Sporządzić jakąś miksturę barwiącą do zastosowania w opryskiwaczu? Doświadczenia nie mam żadnego...
Ale może ktoś z praktyków, praktykujących również na tym forum, podobny problem już rozwiązywał?
Wdzięczny będę za wszelkie sugestie!
Jesienią 2019 na dość trudnej, zachwaszczającej się powierzchni wysadzono sadzonki bk 2/0. Uprawa byla planowana do jednokrotnej pielęgnacji w 2020, która z powodu zapaści finansowej i braku wyłonionego wykonawcy prac nie została wykonana.
Na razie tragedii nie ma, buk był wprowadzany na talerzach 40x40, wykonanie ich było dobre i zachwaszczenie uprawy było dotąd umiarkowane.
Niestety na wykonywanie w tym roku prac hodowlanych w tym leśnictwie również nie ma dotąd wyłonionego wykonawcy a chwaściory już rosną. Przystąpienie do pielęgnacji w drugiej połowie czerwca będzie już niezwykle uciążliwe, głównie ze względu na trudność odszukania sadzonek.
Zastanawiam si nad jakimś ich oznaczeniu "bezkosztowym" (np. przez podleśniczego i stażystą), aby nie było trudności z ich lokalizacją. Najskuteczniejsze byłoby ich oznaczeniem palikiem, ale wykonanie kilkunastu tysięcy palików, a tym bardziej ich zakup, następnie wykonanie palikowania raczej nie wchodzi w grę.
Gdybym mógł to puścić poza przetargami to z łapanki znalazłbym chętnego do przeprowadzenie tej pielęgnacji na tej pozycji. Niestety muszę najpierw przeprowadzić jeszcze jedna procedurę pzp aby móc zlecić to komuś z wolnej ręki.
Leśniczy zastanawia się nad zaznaczeniem sadzonek poprzez pomalowanie ich cervacolem, ale ten pomysł wybitnie mi się nie podoba. Pączki właśnie zaczynają pękać a cervacol stosować na tym etapie rozwoju tylko dla oznakowania sadzonki, to byłaby dziwna praktyka.
Logika podpowiada zastosowanie jakiejś bezpiecznej farby w sprayu, no ale jakiej? Szukałem po necie ale nic takiego do oznaczania żywych roślin nie znalazłem. Zapaćkanie jakąś farbą "szacunkową" chabazi obok sadzonki, to byłoby coś, na co czeka z utęsknieniem legion udredowanych obrońców dzikiej przyrody. Sporządzić jakąś miksturę barwiącą do zastosowania w opryskiwaczu? Doświadczenia nie mam żadnego...
Ale może ktoś z praktyków, praktykujących również na tym forum, podobny problem już rozwiązywał?
Wdzięczny będę za wszelkie sugestie!
' P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! !
Hm, jeżeli mieliby już chodzić z tymi palikami, to równie dobrze mogą deptać wokół sadzonek, tudzież je odgarniać z trawy, wkładając bądź co bądź trochę własnej woli i serca. Wydaje mi się, że to taka najbardziej racjonalna opcja - wykonać to w ramach obowiązków przy odrobinie chęci. Zależy ile tego jest, piszesz o tysiącach sztuk to podejrzewam, że więcej niż hektar.góral bagienny pisze:Zastanawiam si nad jakimś ich oznaczeniu "bezkosztowym" (np. przez podleśniczego i stażystą), aby nie było trudności z ich lokalizacją.)
"...to tylko dwa piwa, to żaden grzech..."
Moja propozycja, to zaplanować na przyszły rok poprawki ale posadzić to w placówkach.
Jak w tym roku nie wyprowadzicie to te placówki zawsze łatwiej pielęgnować.
A jak się uda to poprawki można przenieśą gdzie indziej, no chyba, że ten Bk to taki rodzynek w całym nadleśnictwie.Miałem podobny przypadek z dębem. Użyłem farby do szacunków. Jest biodegradowalna . Nawet inspektor się napatoczył i nie miał uwag negatywnych.
Jak w tym roku nie wyprowadzicie to te placówki zawsze łatwiej pielęgnować.
A jak się uda to poprawki można przenieśą gdzie indziej, no chyba, że ten Bk to taki rodzynek w całym nadleśnictwie.Miałem podobny przypadek z dębem. Użyłem farby do szacunków. Jest biodegradowalna . Nawet inspektor się napatoczył i nie miał uwag negatywnych.
DT=>Podleśniczy<=>Leśniczy
"Co się polepszy, to się popieprzy. Co się zbuduje, to się zrujnuje. Co się ustali, to się obali. Polak musi mieć łeb i dupę ze stali."
"Co się polepszy, to się popieprzy. Co się zbuduje, to się zrujnuje. Co się ustali, to się obali. Polak musi mieć łeb i dupę ze stali."
rusek77 pisze:...
Hm, jeżeli mieliby już chodzić z tymi palikami, to równie dobrze mogą deptać wokół sadzonek, tudzież je odgarniać z trawy, wkładając bądź co bądź trochę własnej woli i serca. Wydaje mi się, że to taka najbardziej racjonalna opcja - wykonać to w ramach obowiązków przy odrobinie chęci. Zależy ile tego jest, piszesz o tysiącach sztuk to podejrzewam, że więcej niż hektar.
Przerabialiśmy. Szkopuł jest w tym co rośnie, o ile trawy i trzcinnik da się wydeptać, to przy czeremsze amerykańskiej i robinii to już masakra.
DT=>Podleśniczy<=>Leśniczy
"Co się polepszy, to się popieprzy. Co się zbuduje, to się zrujnuje. Co się ustali, to się obali. Polak musi mieć łeb i dupę ze stali."
"Co się polepszy, to się popieprzy. Co się zbuduje, to się zrujnuje. Co się ustali, to się obali. Polak musi mieć łeb i dupę ze stali."
Ciekawe kto je teraz robi za te pieniądze?Capricorn pisze:Wówczas mały jest sens talerzy x40
Chyba na Bśw. :lol:Wówczas mały jest sens talerzy x40
DT=>Podleśniczy<=>Leśniczy
"Co się polepszy, to się popieprzy. Co się zbuduje, to się zrujnuje. Co się ustali, to się obali. Polak musi mieć łeb i dupę ze stali."
"Co się polepszy, to się popieprzy. Co się zbuduje, to się zrujnuje. Co się ustali, to się obali. Polak musi mieć łeb i dupę ze stali."
Nada się. U mnie ciągle kosa to podstawowe narzędzie PU. Cwancyk polega na tym, że trzymający kosę musi potrafić się nią posłużyć i musi odsłonić drzewko, co w czasach pogoni za kasą bywa trudne do wyegzekwowania.
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33897
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Ale chyba warto się zastanowić, co to malowanie da. Czy ten buk wyłazi z chwastów? I jakie jest zachwaszczenie? Czy tylko trawy czy też odrośla/naloty? Może wystarczyłoby wykosić międzyrzędy, zostawiając bezpieczna strefę wokół sadzonek... Jak LP kupowały wykaszarki, to w tych większych modelach była taka specjalna osłona noża z "dziobem" osłaniającym sadzonkę. W Szwecji takie osłony stosowano przy przerzedzaniu samosiewów. W PL kupowały je w większych ilościach głółwnie północne rejony...Ale obecnie już tych osłon nie widzę.
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33897
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
Naj, cenię Twoje sugestie, ale chyba nie załapałeś problemu. Ja wiem jak to zrobić powinienem, żeby było dobrze, ale boję się, że ta robota mi się opóźni i będzie problem z odnajdowaniem sadzonek w zielsku przy pielęgnacji.
I rozumiem, że taki problem może inaczej wyglądać na równym BMśw, inaczej na suchym trzcinnikowisku, a inaczej na błotnistym, bieszczadzkim jeżynisku.
Swoją drogą to każdy leśnik powinien zobaczyć pęd jeżyny, który leśniczy przyniósł nawinięty na raportówkę do biura w środku lata. Był to przyrost z jednego sezonu wegetacyjnego, który po rozciągnięciu na cały korytarz i pół schodów miał dobrze ponad dziesięć metrów długości!
I rozumiem, że taki problem może inaczej wyglądać na równym BMśw, inaczej na suchym trzcinnikowisku, a inaczej na błotnistym, bieszczadzkim jeżynisku.
Swoją drogą to każdy leśnik powinien zobaczyć pęd jeżyny, który leśniczy przyniósł nawinięty na raportówkę do biura w środku lata. Był to przyrost z jednego sezonu wegetacyjnego, który po rozciągnięciu na cały korytarz i pół schodów miał dobrze ponad dziesięć metrów długości!
' P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! !
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33897
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41
No tak, zostawiłem sobie wczoraj na ekranie wpis w tym wątku którego nie wysłałem.
Tak, około 1,6 ha w bodaj trzech częciach.
Wydeptywanie jeżyniska czy sitowiska jest średnio skuteczne. Teoretycznie mógłbym kazać wyostrzyć im motyki i... rozgarniać, a przy okazji wycinać. Serca do roboty odmówić im nie mam prawa, ale coraz to przyspieszane terminy oddania szacunków, również podkładek, upierdliwe pozyskanie na młodszych klasach wieku, sadzenie w pełni (u nas w lesie jeszcze śniegu kupa, a na większości pozycji zszedł dwa tygodnie temu), gimnastyka z wywozem przed nadejściem upałów i szaleństwem drwalników, budzi mój opór przed obarczaniem terenowców dodatkowymi czynnościami, nawet za karę
Najchętniej to zaprosiłbym uczniów techników do lekcji poglądowej zakończonej ogniskiem z kiełbasą i oranżadę, ale przecież nie na lekcję zdalną...
Ponoć emulsja nie powinna zaszkodzić, można by to rozcieńczyć i pociapać gdzieś obok, ale musiałbym się podeprzeć radą kogoś, kto już to robił.
Tak, około 1,6 ha w bodaj trzech częciach.
Wydeptywanie jeżyniska czy sitowiska jest średnio skuteczne. Teoretycznie mógłbym kazać wyostrzyć im motyki i... rozgarniać, a przy okazji wycinać. Serca do roboty odmówić im nie mam prawa, ale coraz to przyspieszane terminy oddania szacunków, również podkładek, upierdliwe pozyskanie na młodszych klasach wieku, sadzenie w pełni (u nas w lesie jeszcze śniegu kupa, a na większości pozycji zszedł dwa tygodnie temu), gimnastyka z wywozem przed nadejściem upałów i szaleństwem drwalników, budzi mój opór przed obarczaniem terenowców dodatkowymi czynnościami, nawet za karę
Najchętniej to zaprosiłbym uczniów techników do lekcji poglądowej zakończonej ogniskiem z kiełbasą i oranżadę, ale przecież nie na lekcję zdalną...
Ponoć emulsja nie powinna zaszkodzić, można by to rozcieńczyć i pociapać gdzieś obok, ale musiałbym się podeprzeć radą kogoś, kto już to robił.
' P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! !
góral bagienny pisze:Najchętniej to zaprosiłbym uczniów techników do lekcji poglądowej zakończonej ogniskiem z kiełbasą i oranżadę, ale przecież nie na lekcję zdalną...
Emulsja i owszem pomoże i nie jest głupim pomysłem, ale jeśli masz jeżynę, to ona i tak szybko do góry pójdzie skutecznie zasłaniając drzewko i farbę. Sensowniejszym jest jednak pomalowany patyk wbity w ziemię tuż przy drzewku. Sterczy w górę i choć trochę ułatwi jego zlokalizowanie...
Tylko czy to ma sens? Może prościej dodać jakiś współczynnik zwiększający...
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
- góral bagienny
- wiceminister
- Posty: 33897
- Rejestracja: sobota 07 cze 2008, 12:41