Czyżby Naj maczał swe palce i pióro w tym kałamarzu?W Małopolsce Wschodniej, kto tylko miał jakieś stosunki w sferach poselskich, a osobliwie wśród witosowców, zawierał z dyrekcją Lasów Państwowych we Lwowie umowę na kupno drewna. Nabywcy nie mieli nawet czasu na sprecyzowanie, gdzie znajduje się nabywana przez nich masa drewna. Wystarczało określenie 300–400 tysięcy metrów sześciennych w lasach, grawitujących do takiej to linii kolejowej. Doznawało się wrażenia, że to stada sępów rzuciły się na te nieszczęsne lasy.
Dalej jest jeszcze lepiej...
A dalej to już jeno szarganie wizerunku pierwszego naszego dyrektora. NIK nigdy Lasom życzliwy nie był.Dużo zmartwień i kłopotów przysparzał mi mój dawny wydział kontroli lasów. […] Od chwili, gdy departament leśny [w Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Państwowych] został skasowany, a na jego miejsce zostało powołane do życia przedsiębiorstwo „Lasy Państwowe” z [Adamem] Loretem na czele, kontrola poczuła się zmuszona do stanięcia w obronie tego narodowego mienia.
Warto przeczytać całość...
https://www.onet.pl/informacje/onetwiad ... v,79cfc278