Miejsce z zapomnianej opowieści...

O miejscach, które zwiedziliście, o których chcecie opowiedzieć...

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Miejsce z zapomnianej opowieści...

Post autor: buba »

Kiedyś, napotkany przez nas w schronisku koleś, opowiadał o pewnym miejscu. Miejscu, z którym były związane legendy. Ot przychodzą takie momenty na górskich imprezach, gdy każdy wyciąga z rękawa historie niesamowite, samemu zaobserwowane, zasłyszane lub naprędce zmyślone na potrzebę chwili ;) Ta historia była taka, że był sobie las, a w lesie stała chatka. I że niby w tym lesie kiedyś lądowało ufo czy inna tajemna moc latająca maczała swoje mniej lub bardziej brudne łapy. Czy pierwsze było ufo czy chatka - to opowiadający już nie do końca wiedział. Ale po owym zjawisku las przestał być zwyczajny. Porastające go sosny powykręcały się w dziwaczne kształty, a zwłaszcza ich wierzchołki zaczęły wyglądać jak palmy. Jakby ktoś ogromną siłą przyhamował ich wzrost, powodując wykręcenie w stronę ziemi. Miejsce miało też być naładowane dziwną energią, a nocami między drzewami i nad pobliskim jeziorkiem pojawiały się błyski jak w czasie burzy. Wtedy opowieść wszyscy puścili nieco mimo uszu, komentując "ho ho! ale klimaty". Kolega wtedy wspominał w miarę dokładnie, gdzie owa chatka w magicznym lesie się znajduje, ale jakoś byłam czym innym zaaferowana i nawet nie starałam sobie tego zapamiętać. Historia zapadła w jakieś odmęty podświadomości, aby tam przeleżeć w uśpieniu około 10 lat...

Pewnego majowego dzionka wędrowaliśmy sobie lasami. Zwykłymi lasami, które kompletnie nie miały w sobie ni krzty tajemniczości. Jedne z tych popularnych w Polsce laso - upraw, nasadzonych jak od linijki i poprzecinanych idealnie równymi, krzyżującymi się pod katem prostym, drogami przeciwpożarowymi. Gdzie tuptać można kilometrami, a krajobraz zazwyczaj nie postanawia się zmieniać. Podobnie było i tego dnia. Urozmaiceniem bezmiaru sosen miało być jeziorko, którego namierzenie było głównym celem tej naszej wycieczki. Jakoś tak nas ostatnio naszło na bajora. Jakoś sobie robimy naszą prywatna mapę miejsc potencjalnie kąpielowych, a i nad wodami się fajnie biwakuje ze względu na poranne mgły i drące dzioby ptactwo lęgnące się wśród tataraku. Zgodnie z zamierzeniami jeziorko znaleźliśmy, tzn. to co po nim zostało. Susza wszędzie daje się we znaki, więc jeziorko obecnie zawiera 95% trzcin i tylko 5% wody, majaczącej gdzieś między korzeniami owych zarośli w postaci mocno mlaskającego błotka.

Obrazek

Obrazek

Plan wykonany, jeziorko namierzone, przydatność kąpielowa zerowa ;) Ale - nad brzegiem jest fajna połamana kładka, pomost z dawnych lat, gdy jeszcze zapewne łowiło się tu ryby...

Obrazek

A nad kładką chatynka!

Obrazek

Malutki baraczek, równie malowniczo nadgryziony patyną.

Obrazek

Wnętrza chatkowe zawierają trochę mebli oraz sporo zeszłorocznych (a może jeszcze starszych) liści...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Postanawiamy więc, mimo braku jeziorka, zostać tu chwilę dłużej. Może rozpalić ognisko - skoro jest specjalny, ogniskowy, kamienny krąg? bo nasze bułki z serem w formie smażonej będą o niebo bardziej smakowite. Wykładam się na pachnącym igliwiu - za mną chatka, przede mną morze trzcin i po raz pierwszy zadzieram na dobre głowę... I robi mi się... dziwnie... Bo jakaś szufladka w zaułkach pamięci nagle się otwiera... Coś, co leżało na dnie zapomnienia, staje jak żywe przed oczami. Widzę to karkonoskie schronisko w zimowy wieczór roku 2010, zawieję szalejąca za czarnym oknem, cytrynówkę lubelską na stole, gitarę i opowieści, po których każdy bał się iść sam do pokoju ;) Coś, co miałam za zmyśloną po pijaku historie dla popisania się w towarzystwie - okazuje się nagle być wokół mnie... To jest właśnie to miejsce... Nie ma najmniejszych wątpliwości... Ja pierdziuuuuu... Ono istnieje naprawdę!!!

Nad nami bujają się sosny... O zwykłych, prostych i szczupłych pniach, jakie mają wszystkie sosny jak Polska długa i szeroka... I większość z nich jest zakończona wygiętą, skręconą ku dołowi palemką, nadającą obraz jakby drzewa chorego, jakby kiedyś mocno zmasakrowanego - które odrodziło się i pokonało urazy, ale miało w sobie na zawsze już zaklętą pamiątkę sprzed lat...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trochę tych sosen ma w ogóle ułamane czubki.

Obrazek

I te powyginane urwane korony leżą teraz na ziemi jakby w formie malowniczych, drapieżnych korzeni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Klimatu dopełniają wypróchniałe, omszałe bele - jedna z nich staje się nowym domkiem dla Krecika!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Albo taka bela...

Obrazek

Nie wiem czy ze mną jest coś nie w porządku, czy ja jakoś dziwnie patrzę na świat - ale moim zdaniem to nie jest zwykła bela... Ona ma w sobie coś przerażającego i fascynującego zarazem. Pozornie - kawałek martwego drzewa, ale... jednak jakoś nie do końca...

W otoczeniu "korzeni" ciekawie wyglądających zza drzew i przyglądających się nowym przybyszom, rozpalamy niewielkie ognisko.

Obrazek

Obrazek

Malutkie, bo barana piec nie będziemy, a mamy też świadomość, że jest sucho. Tylko troche niech popachnie i przydymi bułeczki. Wrzucam kilka małych patyczków na rozpałkę, kilka kolejnych przygotowuje, aby podokładać później. Ale dokładki nie będzie... Ognisko natychmiast bucha sporym płomieniem o barwie niesamowicie pomarańczowej. Ogień jest inny niż ten, który jest mi znany ze wszystkich biwaków. Jest jak smoła, jakiś taki lepliwy, pełzający, klejący się do wszystkiego jak gówno do buta. Przylepia się do ziemi, do kamieni, do bułki, a nawet do mojej ręki!! Nigdy w życiu ogień z ogniska nie przeskoczył mi na rękę! Czy ziemia jest tu napuszczona jakimś smarem albo benzyną?? Co z zapachem? Czy ten ogień nie pachniał jakoś nietypowo? Nie wiem... Bo czas, który to ognisko nam towarzyszy staramy się skrócić do minimum. Większość bułek zjemy lepiej na surowo... Robimy szybki użytek z 5% pozostałego nieopodal jeziora. Wlewamy w kamienny krąg chyba 20 litrów wody...

Jeszcze kilka rzutów oka na chatkowe okolice.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tym razem nie byliśmy przygotowani na nocleg tutaj i po kilku godzinach musimy się zbierać - mamy inne plany... Ale wrócimy tu kiedyś. Trzeba sprawdzić co z tymi nocnymi błyskami ;) Tymi z karkonoskiej opowieści sprzed lat...
browar
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: wtorek 12 lip 2011, 11:18
Lokalizacja: Kraków

Re: Miejsce z zapomnianej opowieści...

Post autor: browar »

buba pisze:
Nie wiem czy ze mną jest coś nie w porządku, czy ja jakoś dziwnie patrzę na świat - ale moim zdaniem to nie jest zwykła bela... Ona ma w sobie coś przerażającego i fascynującego zarazem. Pozornie - kawałek martwego drzewa, ale... jednak jakoś nie do końca...
Słusznie się niepokoisz, mam nadzieję że obraziłaś tego pnia bo to jest tupilak, a one bywają złośliwe. A może nawet Leszy się Tobie przyglądał z tego pnia, kto wie...
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

Buba uwielbiam Twoje relacje i ponawiam prośbę ADOPTUJ MNIE :prosze: :prosze: :prosze:
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

browar pisze: Słusznie się niepokoisz, mam nadzieję że obraziłaś tego pnia bo to jest tupilak, a one bywają złośliwe. A może nawet Leszy się Tobie przyglądał z tego pnia, kto wie...
Nie znam owych kolegow! Napisz o nich cos wiecej - cobym nastepnym razem tam bedac wiedziala jak do nich podejsc! :)
magda55 pisze:Buba uwielbiam Twoje relacje
Cieszem siem! :D
magda55 pisze: ponawiam prośbę ADOPTUJ MNIE
Nie mam nic przeciwko! :)
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

Nie mam nic przeciwko!
:* :beer: :serce:
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
kimkolwiek

Post autor: kimkolwiek »

Kocham te relacje :roll: tak przed snem przeglądam zawsze to jest jak dobra książka :roll:

PS. Kabaczek jak rośnie :roll: taka już duża dziewczynka :roll:
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 66909
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

buba pisze:Nie znam owych kolegow! Napisz o nich cos wiecej -
Literatura mówi, że w żadnym wypadku nie poważają ludzi, którzy próbują ich ugościć mlekiem i miodem. Uwielbiają być goszczeni śliwowicą, spirytusem i każdym innym trunkiem z eterem włącznie... :D
"Słowa mają ogromną moc, więc naszą powinnością jest te słowa kontrolować. Inaczej mogą zdziałać wiele zła" - Mordimer Madderdin
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

Capricorn pisze:
buba pisze:Nie znam owych kolegow! Napisz o nich cos wiecej -
Literatura mówi, że w żadnym wypadku nie poważają ludzi, którzy próbują ich ugościć mlekiem i miodem. Uwielbiają być goszczeni śliwowicą, spirytusem i każdym innym trunkiem z eterem włącznie... :D
O to spoko! Mleka i miodu na wycieczki i tak sie nie da nosic - mleko sie psuje za szybko a jak sie konczy rozbity sloik miodu w plecaku - to raz w zyciu mialam okazje sie przekonac - wiem, ze nigdy przenigdy wiecej. Natomiast trunki w naszych plecakach goszcza czesto. Tym razem niestety bylo to tylko piwo, wiec stworki moglyby byc nieco zdegustowane duzym rozwodnieniem napoju, ale nastepnym razem obiecuje poprawe! I moze wkradne sie w ich łaski? :D
Awatar użytkownika
buba
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1874
Rejestracja: poniedziałek 18 lis 2013, 20:40

Post autor: buba »

kimkolwiek pisze:Kocham te relacje :roll: tak przed snem przeglądam zawsze to jest jak dobra książka :roll:

PS. Kabaczek jak rośnie :roll: taka już duża dziewczynka :roll:
Oj to mam nadzieje ze nie masz potem koszmarow! :)

A Kabacze to juz takie wielkie ze mi sie samej nie chce wierzyc! Co w 5 lat moze wyrosnac z gąsienicy! Biega, gada, wykłóca sie... I co najgorsze czasem ma racje! ;)
Awatar użytkownika
magda55
dyrektor generalny
dyrektor generalny
Posty: 16544
Rejestracja: środa 22 mar 2006, 16:24
Lokalizacja: krakow

Post autor: magda55 »

buba pisze:Biega, gada, wykłóca sie... I co najgorsze czasem ma racje!
hmmmm a po kim to ma :?:
Dobry humor nie załatwi wszystkiego ale wkurzy tyle osób, że warto go mieć :)
browar
początkujący
początkujący
Posty: 182
Rejestracja: wtorek 12 lip 2011, 11:18
Lokalizacja: Kraków

Post autor: browar »

buba pisze:
Nie znam owych kolegow! Napisz o nich cos wiecej - cobym nastepnym razem tam bedac wiedziala jak do nich podejsc! :)
To tupilak classic, klamka drzwi Chaty Nad Potokiem ;)
A zobaczyć Leszego to przywilej, raczej poczujesz jak będzie niezadowolony...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
ODPOWIEDZ