Niewolnicy z polskich lasów

Szczególnie dla Zakładów Usług Leśnych...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104860
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

Capricorn pisze:Inna rzecz, że sadzonki z podwiniętym korzeniem mogą przeżyć rok, dwa pięć, pomęczyć się i zdechnąć. W międzyczasie firma może przestać istnieć. Kto wówczas ma ponosić koszty?
A nie można ustanowić "premii" za uprawy? Powiedzmy tak - w momencie sadzenia płacisz 60% wartości usługi a pozostałe 40% (w formie premii, żeby to nie była płatność odłożona i nie trzeba było doliczyć odsetek!), po ostatecznej ocenie uprawy (za 5 lat)? Procent ten można dodatkowo regulować udatnością...
A jeśli firma przestanie istnieć? No to już jest jej problem.
Capricorn pisze:Jeśli to firma będzie jeździła sobie na reklamacje i płacić ewentualne kary to ja mogę w ogóle do lasu nie jeździć. Niech sobie zul pomyka nieraz kilkaset kilometrów i ponosi koszty reklamacji, transportu i ponownego dostarczenia właściwego towaru.
I dochodzimy do zdrowego rozwiązania - sprzedajemy "pozycję" firmie usługowej i wymagamy od niej - wykonania cięcia zgodnie z zaleceniami i "dobrą praktyką leśną", zerwania, sprzedania i wywozu drewna. Przychód ze sprzedaży należy oczywiście w całości do ZUL. Z niego zwraca sobie to co zapłaci nam za "pozycję", opłaca swoje pozostałe koszty. Nasze obowiązki ograniczają się wówczas do wyznaczenia zabiegu i kontroli czy jest dobrze wykonywany. Nic nas nie obchodzi sortymentacja, manipulacja i odbiórki. To sprawa tego, jakie umowy z odbiorcami podpisze ZUL i to jego obciąża (reklamacje też :) ). "Zaoszczędzony" czas leśniczy i podleśniczy (jeśli będzie w ogóle potrzebny) poświęca na inne "sprawy leśne", na które obecnie czasu nie ma, bo trwa na pozycji cięć nadzorując robotników albo odbierając drewno...
Capricorn pisze:Ja to wolę nazwać wypełnianiem obowiązków, bo to ja odpowiadam póki co za odbiór, manipulację i spedycję drewna. Ja podpisuję się na RODzie, kwicie wywozowym, czy asygnacie. Ja odpowiadam za uprawę i wreszcie mnie rozlicza się ewentualne reklamacje.
A nie wolał byś tak jak napisałem wyżej?

PS.Ale mam zwidy i marzenia, no nie? I to tylko po kawie!
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

jakub
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 476
Rejestracja: wtorek 05 sty 2010, 15:58
Lokalizacja: z lasu

Post autor: jakub »

Piotrek pisze:
Capricorn pisze:Inna rzecz, że sadzonki z podwiniętym korzeniem mogą przeżyć rok, dwa pięć, pomęczyć się i zdechnąć. W międzyczasie firma może przestać istnieć. Kto wówczas ma ponosić koszty?
A nie można ustanowić "premii" za uprawy? Powiedzmy tak - w momencie sadzenia płacisz 60% wartości usługi a pozostałe 40% (w formie premii, żeby to nie była płatność odłożona i nie trzeba było doliczyć odsetek!), po ostatecznej ocenie uprawy (za 5 lat)? Procent ten można dodatkowo regulować udatnością...
A jeśli firma przestanie istnieć? No to już jest jej problem.
Wydaje mi się, że jak 40 %mieliby płacić za 5 lat to napewno firma przestanie istnieć wcześniej :lol:
Awatar użytkownika
zulus
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1543
Rejestracja: czwartek 29 cze 2006, 20:53
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: zulus »

jakub pisze:Wydaje mi się, że jak 40 %mieliby płacić za 5 lat to napewno firma przestanie istnieć wcześniej :lol:
Nie no, coś Ty, przecież wcześniej stawki zostały by urealnione (czyt. podwyższone).
Chyba też mam zwidy i marzenia, a nawet kawy nie piję :)
Piotrek pisze:I dochodzimy do zdrowego rozwiązania - sprzedajemy "pozycję" firmie usługowej i wymagamy od niej - wykonania cięcia zgodnie z zaleceniami i "dobrą praktyką leśną", zerwania, sprzedania i wywozu drewna. Przychód ze sprzedaży należy oczywiście w całości do ZUL. Z niego zwraca sobie to co zapłaci nam za "pozycję", opłaca swoje pozostałe koszty. Nasze obowiązki ograniczają się wówczas do wyznaczenia zabiegu i kontroli czy jest dobrze wykonywany. Nic nas nie obchodzi sortymentacja, manipulacja i odbiórki. To sprawa tego, jakie umowy z odbiorcami podpisze ZUL i to jego obciąża (reklamacje też :) ). "Zaoszczędzony" czas leśniczy i podleśniczy (jeśli będzie w ogóle potrzebny) poświęca na inne "sprawy leśne", na które obecnie czasu nie ma, bo trwa na pozycji cięć nadzorując robotników albo odbierając drewno...
Po sąsiedzku u Czechów coś takiego funkcjonuje.
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 66911
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Piotrek pisze:A nie wolał byś tak jak napisałem wyżej?
A pewnie żebym wolał. Tylko żaden zul na to nie pójdzie. Musiałby odpowiadać za całość prac, dostosować prace na powierzchni do wymagań odbiorcy i żądałby od nadleśnictwa żeby pomagało zulowi kopać się z odbiorcą, bo ten może drewno chcieć odebrać tylko jednego sortymentu. Co z pozostałym drewnem? Mieliby kłopot okropny...
jakub pisze:Wydaje mi się, że jak 40 %mieliby płacić za 5 lat to napewno firma przestanie istnieć wcześniej :lol:
Dokładnie. Ewentualnie można by podpisywać z zulami kontrakty wieloletnie, jednak tak jak w przypadku np. rekultywacji firma może odpowiadać do ostatniej oceny upraw i ponosić wszelkie koszty pielęgnacji, wymiany uschniętych sadzonek itp. To wymusiłoby na zulach szczegółowe i dokładne sadzenie, ostrożną pielęgnację, zadbanie o właściwy materiał sadzeniowy i nadzór. Leśniczy byłby odbiorcą robót w takim samym stopniu jak zakupujący mieszkanie od dewelopera. Każde uchybienie wskazuje na piśmie, a zul poprawia.

Oj, śwa się kurna rozmarzyli... (ja bez kawy, ale wczoraj chyba ze sześć wypiłem to mi do dzisiaj zostało) :lol:
Krystiano
początkujący
początkujący
Posty: 105
Rejestracja: czwartek 06 maja 2010, 12:27
Lokalizacja: Polska

Post autor: Krystiano »

Jak macie takie różne marzenia to może najpierw załóżcie firmę i zobaczcie jak to jest.. a później proponuje pisać głupoty
Awatar użytkownika
Capricorn
Admin
Admin
Posty: 66911
Rejestracja: czwartek 14 lis 2013, 22:18

Post autor: Capricorn »

Krystiano pisze:a później proponuje pisać głupoty
Ale dlaczego głupoty? Zule chcą byśmy ich nie kontrolowali, więc uczciwie będzie jeśli przejmą te obowiązki, które my wypełniamy podczas kontrolowania prac wykonywanych przez firmę. Niczego więcej nie chcemy, kontrolujcie i nadzorujcie sami siebie, ale odpowiadajcie materialnie za robotę, oraz jakość i ilość towaru.
Awatar użytkownika
zulus
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1543
Rejestracja: czwartek 29 cze 2006, 20:53
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: zulus »

Capricorn pisze:Zule chcą byśmy ich nie kontrolowali
A ja, choć zul, nie mam nic przeciwko kontrolowaniu, jednakże pod warunkiem, że stać mnie będzie na spełnienie wszystkich wymagań. A do tego to jednak trochę brakuje.
jakub
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 476
Rejestracja: wtorek 05 sty 2010, 15:58
Lokalizacja: z lasu

Post autor: jakub »

zulus pisze:
Capricorn pisze:Zule chcą byśmy ich nie kontrolowali
A ja, choć zul, nie mam nic przeciwko kontrolowaniu, jednakże pod warunkiem, że stać mnie będzie na spełnienie wszystkich wymagań. A do tego to jednak trochę brakuje.
Popieram Zulusa.
Jeśli chodzi o te 40 i 60 % to jak można funkcjonować kalkulując zyski na poziomie 10 % gdzie trzeba by dbać o uprawę przez 5 lat jak umowy są na rok?
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104860
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

jakub pisze:Jeśli chodzi o te 40 i 60 % to jak można funkcjonować kalkulując zyski na poziomie 10 % gdzie trzeba by dbać o uprawę przez 5 lat jak umowy są na rok?
Nie zrozumiałeś mojego skrótu myślowego. Ja nie proponuję tylko tego. Ja myślę o całościowej zmianie zasad. Umowy wieloletnie to musiała by być podstawa. Nic bowiem tak nie rozmywa odpowiedzialności jak świadomość, że następstwami moich błędów będą być może kłopotać się inni.

PS. Wydaje mi się, że kalkulowanie zysku na poziomie 10% to lekka przesada...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
zulus
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1543
Rejestracja: czwartek 29 cze 2006, 20:53
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: zulus »

Piotrek pisze:PS. Wydaje mi się, że kalkulowanie zysku na poziomie 10% to lekka przesada...
W którą stronę? Za dużo, czy za mało?
Poważnie pytam.
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104860
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

Poważnie odpowiadam, że za dużo.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
zulus
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1543
Rejestracja: czwartek 29 cze 2006, 20:53
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: zulus »

A zysk na jakim poziomie uważasz za odpowiedni, jeśli można spytać?
jakub
podleśniczy
podleśniczy
Posty: 476
Rejestracja: wtorek 05 sty 2010, 15:58
Lokalizacja: z lasu

Post autor: jakub »

Szczerze to chciałbym mieć taki zysk 8). Oczywiście chodzi mi o zysk(średni) z całego roku bo miesiące zawsze będą różne
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104860
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

zulus pisze:A zysk na jakim poziomie uważasz za odpowiedni, jeśli można spytać?
Spytać można. Z tym, że pytasz nieprawidłowo.
Nie "odpowiedni" a "realny". Realny jaki można przyjmować przy planowaniu. I "wedle mego widzimisię" uważam, że pięcioprocentowy to jest górna granica realizmu. Przy czym chodzi mi tutaj o zysk średni z roku, tak jak pisze jakub.
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
zulus
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1543
Rejestracja: czwartek 29 cze 2006, 20:53
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: zulus »

Prawidłowo, czy nieprawidłowo, odpowiedni czy realny, dla mnie to i tak tylko czysto teoretyczne rozważania. Te 5% to tak stale, czy tylko na czas kryzysu (jeśli można spytać :) )?
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104860
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

zulus pisze:Te 5% to tak stale, czy tylko na czas kryzysu (jeśli można spytać :) )?
A to już do oceny przez kalkulującego. Jeżeli przez kilka lat zysk osiągnięty będzie znacząco większy od planowanego to należy podnieść tę wartość.
Jeżeli jednak będzie stale mniejszy - zmniejszyć. Albo pomyśleć nad redukcją kosztów. Z tym, że znając realia pracy ZUL-i to raczej dalsza redukcja kosztów już nie jest możliwa...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
Fred
zastępca nadleśniczego
zastępca nadleśniczego
Posty: 2069
Rejestracja: sobota 30 sty 2010, 20:58
Lokalizacja: Ze smutnych borów

Post autor: Fred »

Piotrek pisze:A to już do oceny przez kalkulującego. Jeżeli przez kilka lat zysk osiągnięty będzie znacząco większy od planowanego to należy podnieść tę wartość.
Jeżeli jednak będzie stale mniejszy - zmniejszyć. Albo pomyśleć nad redukcją kosztów. Z tym, że znając realia pracy ZUL-i to raczej dalsza redukcja kosztów już nie jest możliwa...
Kalkulacja w temacie ,,Niewolnicy polskich lasów" ?
Fred
Awatar użytkownika
zulus
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1543
Rejestracja: czwartek 29 cze 2006, 20:53
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: zulus »

Zastanawiam się ile w LP wynosi średni, godzinowy koszt pracy ZUL-a.
Godzina pracy
Awatar użytkownika
Piotrek
Admin
Admin
Posty: 104860
Rejestracja: sobota 28 maja 2005, 00:00
Lokalizacja: ze wsząd
Kontakt:

Post autor: Piotrek »

Tylko nie mylmy godzinowego kosztu pracy ze stawką godzinową...
Poezja to opisanie uczuć słowami, a świata - uczuciami.
***Unless otherwise stated, my posts are my opinion, not official***
No trees were killed to send this message, however, a large number of electrons were terribly inconvenienced.

Awatar użytkownika
zulus
inżynier nadzoru
inżynier nadzoru
Posty: 1543
Rejestracja: czwartek 29 cze 2006, 20:53
Lokalizacja: Beskidy

Post autor: zulus »

Od zawsze jestem za urealnieniem zarówno stawek godzinowych, jak i pracochłonności. Komu przeszkadza wprowadzenie przejrzystych, jednolitych zasad rozliczania prac?
ODPOWIEDZ