Sylvanie zacny jako żywo , wilk to drapieżnik , jak większość z nas ale dalibóg , więcej osób w kraju nad Wisłą ginie od strzału z broni myśliwskiej , i nie mówię tu o samobójcach , spokój ich duszy . Szczerze mówiąc , kiedy idę w okolice rzadkoleśne (mocno przetrzebione , bo jak wiadomo świerki ginom a przy okazji wiele inności ...) z psem , na smyczy oczywiście , a zmierzch nas dopadnie niepostrzeżenie to wieję stamtąd jak wiatr , a jeszcze kiedy usłyszę strzały , z którejś z coraz liczniejszych ambon , to ćwiczymy sprint Nie , nie boję się wilka , bardziej broni palnej , a w szczególności stanu zdrowia i umysły tego , który ją dzierży A. ostatnio też rakiem się wycofywałam przed lochą z młodymi .....żeby nie było żem infantylna idiotka bambinizmem trąconaSylvan pisze:Kwestia ilości i czasu. Był kiedyś lansowany "tańczący z wilkami" (nie chodzi o film). Wie ktoś co się z nim stało? Jedno jest pewne: wilk sianem i marchewką się nie żywi.
A tu cytata , bardzo emocjonalna . Gdybyż to jeszcze cholerny szmaciarz potrafił celnie ubić ..... "Izabela Całus
To będzie emocjonalny post.Mam prawo do tego, aby taki był......Dzisiaj chce mi się głośno krzyczeć,najgłośniej jak mogę.
Jechałam do niego tyle kilometrów ,w duchu myśląc,że obrażenia jakich doznał nie dadzą mi szans aby mu pomóc.Jednak, jako lekarz wiem,że dopóki są oznaki życia, nie wolno się poddawać.
Był nieprzytomny, z pyska ciekła krew z każdą godziną jego szanse malały.
Ale daliśmy radę On-MIKO dał radę.Był tak silny,że pomimo doznanych obrażeń udało się, postawić go na nogi.
To był najbardziej medialny wilk.Jego historię i powrót na wolność śledziła cała Polska.
Ale na nic to .......Ogrom włożonej przez wielu ludzi pracy,miesiące badań,obserwacji na nic......
Ktoś go zabija, odcina mu łeb,zakopuje jego obrożę głęboko pod ziemię..........Brak mi słów.....Tylko krzyczeć się chce........
Dzisiaj kolejny telefon "Iza Kosy nie żyje".............
Miałam zaszczyt uczestniczyć w programie obrożowania wilków i rysi we współpracy ze Stowarzyszeniem dla Natury Wilk i Roztoczańskim Parkiem Narodowym.
KOSY- to pierwszy zaobrożowany na tym terenie przez nas wilk.
Przepiękny samiec ,największy z jakim dotychczas miałam do czynienia.
Dzięki obroży którą nosił, mogliśmy każdego dnia zbierać cenne informacje, tak pomocne w poznaniu biologii tego gatunku.Ta wiedza, daje nam ogromne możliwość, nie tylko dla jego ochrony, ale i do budowania rzetelnych i opartych na faktach relacji na granicy człowiek-wilk.
Obydwu tych wilków taka rola jaką im wyznaczyliśmy nie uchroniła od śmierci.
Dzisiaj mogę powiedzieć,że pomimo ustawowej ochrony tego gatunku,rozpoczął się ich nieoficjalny odstrzał.
Kosy dostał w brzuch.......dobiegł jeszcze do skraju lasu..... ta śmierć nie była szybka............ "